Żadnych mrzonek, panowie!

Pewien Żyd, którego żona zdradzała, gdy dowiedział się, że kolejny raz poszła do hotelu z kochankiem, gdzie zamknęli drzwi i zgasili światło, pyta zrozpaczony świadka tego wydarzenia: Czy widziałeś to przez dziurkę od klucza? – Przecież było ciemno – odpowiada świadek. – Ujś, ta niepewność! – woła zatroskany mąż, nie chcąc uwierzyć w zdradę połowicy.

Publikacja: 09.01.2010 14:00

Niemiecki plakat propagandowy

Niemiecki plakat propagandowy

Foto: NAC

Tą szmoncesową anegdotką posłużył się Józef Mackiewicz, pisząc w broszurze wydanej w październiku 1944 roku w Krakowie pod tytułem „Optymizm nie zastąpi nam Polski”: „Churchill nigdy i nigdzie nie powiedział, że zamierza wydać Europę na pastwę Sowietów. Nigdy w swych doskonałych mowach nie dał tego do zrozumienia nawet. Natomiast wyraźnie oświadczył, że oddaje pół Polski bolszewikom (linia Curzona), a następnie on, jak też liczne posunięcia jego rządu, dają jasno do zrozumienia, że jest zamiarem Anglii traktować całą Polskę jako sferę wpływów sowieckich. Wymienienie tych wszystkich oświadczeń i posunięć rządu brytyjskiego stanowić by mogło broszurę samą w sobie. Poprzez nieobronę Polski w roku 1939, odrzucenie zaproponowanej przez Sikorskiego interwencji w roku 1940, nacisk na wycofanie sprawy Katynia, dopuszczenie do zerwania stosunków polsko-sowieckich, aż do słynnej mowy oddającej Wilno i Lwów, do następnej mowy uznającej wojska generała Berlinga za »wojska polskie«, stosunek do Komunistycznego Komitetu Polskiego i wszystkie dalsze historie, wypełnione po brzegi podróżami Mikołajczyka do Moskwy, »rządem lubelskim«, wydaniem na pastwę powstania warszawskiego, brakiem gróźb odwetowych pod adresem niemieckim za niesłychane zbrodnie popełnione w Warszawie, to wszystko do znudzenia, do mdłości przepełnia naszą świadomość i... jednocześnie do niej nie dociera”.

Zachowujemy się, no, niech będzie, że zachowywaliśmy się jak ten Żyd z anegdoty powtarzający: „Ujś, ta niepewność!”.

Tekst Mackiewicza przypomniał mi się w trakcie lektury ukazującej się właśnie po polsku pracy brytyjskiego historyka Jonathana Walkera „Polska osamotniona”. Problematykę książki ściśle – zdawałoby się – określa jej podtytuł: „Dlaczego Wielka Brytania zdradziła swojego najwierniejszego sojusznika?”. Po przeczytaniu wciąż tego, niestety, nie wiem, choć natrętnie na myśl przychodzi mi znana konstatacja, że „k... to nie zawód, lecz charakter”.

Ale ta książka nie została przecież napisana dla mnie ani w ogóle dla czytelnika polskiego. Niezależnie bowiem od wszystkich trudności technicznych i logistycznych, jakie napotkali Brytyjczycy, nie mogąc wykonać odpowiedniej liczby lotów do Polski, przekazać spodziewanych środków finansowych, broni, zaopatrzenia, w polskiej zbiorowej pamięci wciąż utrzymuje się przemówienie do naszych żołnierzy w Szkocji, wygłoszone w Wigilię Bożego Narodzenia 1940 roku przez brytyjskiego ministra wojny gospodarczej Hugha Daltona. Wieszczył on wówczas: „W dniu zwycięstwa Polska, jako pierwszy kraj, który przeciwstawił się Trzeciej Rzeszy, będzie kroczyć na czele parady zwycięstwa”.

Jak wiadomo, w paradzie takiej, do jakiej rzeczywiście doszło w Londynie 8 czerwca 1946 roku, wzięli udział przedstawiciele wszystkich niemal ras i nacji. Brakowało tylko Polaków.

Stanowczo lepiej proroctwa wychodziły Józefowi Mackiewiczowi, człowiekowi bez złudzeń, który już w 1942 (!) roku („Prawda w oczy nie kole”) twierdził, że gdyby Anglia wygrała wojnę, „pociągnęłoby to ze sobą nieuchronne wystąpienie Sowietów przeciwko Niemcom. Stałoby się to poprzez nasze ziemie po trupie »Polski burżuazyjnej«. Wydani byśmy zostali w ręce bolszewików”.

[srodtytul]Dać Churchillowi w papę[/srodtytul]

Jonathan Walker wykazuje wyraźną sympatię dla Polski i Polaków. Ale jest dla niego oczywiste, że w 1939 roku „Wielka Brytania miała w Polsce bardzo niewiele interesów strategicznych”. Dlaczego więc wypowiedziała wojnę Niemcom? Z powodu udzielonych przez premiera Chamberlaina gwarancji złożonych pół roku wcześniej. „Faktycznie – pisze Walker – Wielka Brytania nie była w stanie wypełnić swych zobowiązań, a to, że nie udzieliła Polsce znaczącej pomocy, miało być poważnym obciążeniem moralnym dla jej ministrów w latach wojny”.

A po wojnie już nie? Zobowiązania brytyjskie nie gwarantowały zresztą ani granic, ani bezpieczeństwa Polski od strony Związku Sowieckiego. Podobno, gdy w „Orle Białym” ogłoszono tekst tych „gwarancji”, przebywający we Włoszech w II Korpusie stary Władysław Studnicki, jedząc obiad w stołówce, uniósł nagle głowę znad talerza polenty i z całą powagą powiedział:

– Pójdę i dam mu w papę.

– Komu, panie profesorze?

– Churchillowi.

– Za co?

– Za to, że sprzedał Polaków.

Inni Polacy zrobić mogli tyle samo co Studnicki, skądinąd zawzięty germanofil, ale w tym wypadku nie ma to nic do rzeczy: dać Churchillowi w papę. W marzeniach...

[srodtytul]Ci męczący Polacy[/srodtytul]

Brytyjscy politycy nie przyjmowali do wiadomości informacji napływających z Polski, także tych, które dostarczył Jan Karski. A swojego człowieka w okupowanej Polsce, i to przez dłuższy czas, mieli właściwie... jednego. Johna Warda, uczestnika powstania warszawskiego, regularnie wysyłającego meldunki do Londynu, po których „Times” zaproponował mu pisanie do gazety codziennych raportów z walk.

To on utrzymywał bezcenny dla Armii Krajowej kontakt z mjr. Mikiem Picklesem z SOE, który był jednym z nielicznych Brytyjczyków mających rozeznanie w kwestiach polskich. 20 grudnia 1944 r., po wysłuchaniu debaty parlamentarnej, Pickles zanotował: „Trudno pojąć, dlaczego MSZ w ogóle pozwoliło się wpędzić w sytuację, w której dzisiaj się znajduje, czyli nieustannego grania pobocznych ról, podczas gdy dyrygentem jest Rosja”.

Czy naprawdę tak trudno to pojąć? Walker przypomina fakty i cytuje stosowne dokumenty, ot np. taki list do Churchilla z marca 1944 roku wysłany przez opiniotwórczego w tamtym czasie feldmarszałka Jana Smutsa, premiera... Afryki Południowej, w którym ten zapoznany znawca problematyki polskiej ostrzegał: „Śledziłem ostatnie wiadomości na temat stosunku Rosjan wobec nas i czuję pewną obawę, że rozpoczyna się rozłam oraz że odpowiedzialne za jego powstanie jest Pańskie pragnienie wspierania Polski. To jasne, że Stalin jest na to szczególnie uwrażliwiony, a jego obraźliwa uwaga do Harrimana, że Polacy idą za Panem, wróży źle. Byłoby szkodliwe, gdyby kwestia polska miała pogorszyć stosunki Rosji z Wielką Brytanią”.

Oczywiście, że byłoby to niezwykle szkodliwe. Wniwecz obróciłoby się tyle wysiłku, ze specjalnym koncertem Orkiestry Symfonicznej BBC na urodziny Józefa Wissarionowicza Stalina na czele. Ten sam Pickles, po dymisji Mikołajczyka i zastąpieniu go przez Arciszewskiego, publicznie pytał: „Jak to możliwe, by ci Polacy byli takimi głupcami. To wszystko jest po prostu całkowicie nie do przyjęcia”. „Wszystko” to byli m.in. Marian Kukiel czy też „członkowie prawicowej Narodowej Demokracji – partii, która najpewniej musiała wzbudzić obiekcje Sowietów”.

Jonathan Walker, choćby i mimowolnie, idzie tropem takiego myślenia. A przecież w tamtej sytuacji, po decyzjach podjętych w Teheranie, nie było dla nas już nic do stracenia. Powstanie warszawskie, niezależnie od wszystkich poniesionych strat, przechyliło światową opinię publiczną na niekorzyść Sowietów. Kompromisy Mikołajczyka, cała jego gimnastyka pod batutą Stalina, te rysujące się ledwie korzyści mogły jedynie zniweczyć. Arciszewski mówił już innym głosem, tym samym co prezydent Raczkiewicz, tym samym co naczelny wódz Kazimierz Sosnkowski. Churchill na samą myśl o tym ostatnim wściekał się: „Macie generała o nazwisku Sos-cośtam. Nie chcemy go. Zirytuje Rosjan”.

Szkoda tego tylko, że i Sowietów, i Brytyjczyków irytowaliśmy w ograniczonym zakresie. Bo o tym, jak alianci z Wysp traktowali Polaków, świadczy zaprzestanie udzielania jakiejkolwiek pomocy dla naszego ruchu oporu na kurczących się z dnia na dzień terenach okupowanych jeszcze przez Niemców. Natomiast bardzo zainteresowali się możliwością siania przez Polaków fermentu w Niemczech i organizowaniem przez nich akcji sabotażowych. Stanowili wszak w Rzeszy połowę robotników przymusowych. Jeszcze więc na coś mogli się przydać...

[srodtytul]Anglio, to twoje dzieło![/srodtytul]

Autor „Polski osamotnionej” wytyka naszemu rządowi na uchodźstwie, że: „Nie docenił on siły Armii Czerwonej i jej zdolności do prowadzenia ofensyw i zajęcia znacznych połaci Europy Wschodniej i Środkowej. Przecenił także wolę Wielkiej Brytanii do sprzeciwiania się w imieniu Polski Związkowi Radzieckiemu. Żadne, nawet największe straty poniesione przez Polaków na rzecz aliantów nie mogły ich skłonić do wojny z ZSRR o wolność lub integralność terytorialną Polski”.

Ślepa wiara w omnipotencję Anglii spowodowała między innymi chwiejny stosunek Polaków do wkraczającego na nasze ziemie – po raz wtóry (!) – okupanta ze wschodu. Józef Mackiewicz, na którego tu się kilkakrotnie i nieprzypadkowo powołuję, wspominał, jak to w 1944 roku w Krakowie, już po klęsce powstania warszawskiego, przekazano mu wiadomość od księcia Janusza Radziwiłła: „Książę jest zdania, że dziś występować przeciw bolszewikom to zbrodnia”.

Wcześniej przez prawie pięć lat Polacy wierzyli, że utraconą niepodległość zwrócą im Anglicy właśnie (do czasu miano nadzieję, że do spółki z Francuzami). Bez sensu, a już zupełnie źle się stało, że gorliwie akceptowaliśmy politykę zachodnich aliantów, na drugi plan odsuwając nasz narodowy interes.

Hitlerowcy do szału doprowadzali Polaków propagandowymi plakatami, na których obrazom zniszczenia towarzyszył napis: „Anglio, to twoje dzieło!”. Nie, to nie było „dzieło” Anglii, ale Niemców i Sowietów. Tyle że, jeśli chodzi o Anglików, to po przeczytaniu następującego zdania Walkera: „Chociaż Wielka Brytania nie uratowała polskiego ruchu oporu w czasie wojny, to z pewnością zrealizowała swoje zobowiązania wobec Polski po 1945 roku, dając im schronienie”, znów zacząłem analizować wzajemne relacje między zawodem a powołaniem. W najstarszej profesji świata.

[i][b]Jonathan Walker[/b] „Polska osamotniona. Dlaczego Wielka Brytania zdradziła swojego najwierniejszego sojusznika?”. Przeł. Jan Szkudliński. Znak, Kraków 2010[/i]

Tą szmoncesową anegdotką posłużył się Józef Mackiewicz, pisząc w broszurze wydanej w październiku 1944 roku w Krakowie pod tytułem „Optymizm nie zastąpi nam Polski”: „Churchill nigdy i nigdzie nie powiedział, że zamierza wydać Europę na pastwę Sowietów. Nigdy w swych doskonałych mowach nie dał tego do zrozumienia nawet. Natomiast wyraźnie oświadczył, że oddaje pół Polski bolszewikom (linia Curzona), a następnie on, jak też liczne posunięcia jego rządu, dają jasno do zrozumienia, że jest zamiarem Anglii traktować całą Polskę jako sferę wpływów sowieckich. Wymienienie tych wszystkich oświadczeń i posunięć rządu brytyjskiego stanowić by mogło broszurę samą w sobie. Poprzez nieobronę Polski w roku 1939, odrzucenie zaproponowanej przez Sikorskiego interwencji w roku 1940, nacisk na wycofanie sprawy Katynia, dopuszczenie do zerwania stosunków polsko-sowieckich, aż do słynnej mowy oddającej Wilno i Lwów, do następnej mowy uznającej wojska generała Berlinga za »wojska polskie«, stosunek do Komunistycznego Komitetu Polskiego i wszystkie dalsze historie, wypełnione po brzegi podróżami Mikołajczyka do Moskwy, »rządem lubelskim«, wydaniem na pastwę powstania warszawskiego, brakiem gróźb odwetowych pod adresem niemieckim za niesłychane zbrodnie popełnione w Warszawie, to wszystko do znudzenia, do mdłości przepełnia naszą świadomość i... jednocześnie do niej nie dociera”.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy