Rok1949. Do centrali Federalnego Biura Śledczego zgłasza się dziennikarz International News Service. – Kim są najbardziej bezwzględne typy, na które polujecie? – pyta James Donovan i prosi o nazwiska oraz krótkie opisy. Na pierwszą stronę „Washington Daily News” trafiają zdjęcia czterech uciekinierów z więzienia, trzech oszustów, dwóch osób podejrzanych o morderstwo i bandyty, który napadł na bank. Artykuł budzi wielkie zainteresowanie, a do FBI napływają setki wskazówek.
Ówczesny dyrektor FBI J. Edgar Hoover postanawia więc stworzyć listę dziesięciu najbardziej poszukiwanych przestępców. 14 marca 1950 roku biuro ogłasza ją po raz pierwszy. To oficjalna wersja w broszurach dla prasy. – Plotki są takie, że lista była pomysłem dwóch osób, pana Hoovera i reportera z „International News Service” , i że pomysł ten udoskonalono podczas gry w karty. Nie wiem, czy ta historia jest prawdziwa czy nie, ale znam taką wersję i jej będziemy się trzymać – opowiada David Johnson, szef Sekcji Przestępstw z Użyciem Przemocy w FBI, na spotkaniu z grupą zagranicznych dziennikarzy.
[srodtytul]Od włamywaczy do terrorystów [/srodtytul]
Thomas James Holden z Chicago jak na lata 40. XX wieku był naprawdę groźnym przestępcą. Olbrzymi facet z bronią w ręku napadał na banki i pociągi pocztowe, a po pijackiej awanturze zamordował swoją żonę i jej braci. Był też jedną z nielicznych osób, której udało się uciec ze słynnego więzienia w Leavenworth, które od 1903 do 2005 roku było jednym z największych i najpilniej strzeżonych w Stanach Zjednoczonych.
Holden skutecznie unikał też policjantów i agentów FBI. „To zagrożenie dla każdego mężczyzny, kobiety i dziecka w Ameryce” – ostrzegali pracownicy biura. Jako pierwszy trafił więc na listę dziesięciu najgorszych z najgorszych. Po 15 miesiącach jego zdjęcie w gazecie rozpoznał mieszkaniec Beaverton, położonego aż 2700 kilometrów od miast, w których Holden popełniał swoje zbrodnie.