[b]Odkryjecie planetę podobną do Ziemi w strefie, gdzie może istnieć życie, tzw ekosferze?[/b]
W tej chwili w ekosferze nie odkrywa się jeszcze małych planet. Jeżeli już, to raczej duże. Zupełnie nie wiadomo, jak jest w przypadku mniejszych planet, nie wiemy, co się dzieje dalej od gwiazd, jak chociażby w odległości Jowisza od Słońca, który jest pięciokrotnie dalej niż Ziemia od naszej dziennej gwiazdy. Możemy odkrywać takie planety jedną z metod tzw. mikrosoczewkowania grawitacyjnego, którą udało nam się opracować i zastosować w poprzedniej fazie naszego projektu. Ale żeby tą metodą odkrywać planety mało masywne, trzeba bardzo często obserwować niebo. Efekt, który możemy zaobserwować w przypadku małych planet, jest krótkotrwały, toteż by dostrzec zjawisko, które trwa dwie godziny, musimy obserwować te same fragmenty nieba co 15 minut. W poprzednich fazach naszego projektu nie mieliśmy takich możliwości obserwacyjnych. Motorem, który nas ku kolejnemu etapowi napędzał, było zrobienie nowej kamery, która będzie rejestrowała dużo większy fragment nieba niż dotychczas. Takiej, dzięki której jednocześnie może obserwować nie parę, ale kilkadziesiąt milionów gwiazd. Zwiększyliśmy nasze szanse na odkrycie. Nie tylko będziemy wykrywać najbardziej masywne planety, ale także te mniejsze. Wierzymy, że uda nam się znaleźć nie tylko globy wielkości Ziemi, ale także mniejsze, jak choćby Mars.
[b]Dlaczego małe planety są ważne?[/b]
Powiedzmy szczerze, teraz trwa wyścig, kto pierwszy odkryje drugą Ziemię. Przez jakiś czas odkrycie najmniejszej planety należało do nas. Dziś wiemy, że planet zbliżonych do Ziemi rozmiarami i masą jest dużo, one powstają powszechnie. Ale bliźniaka Ziemi jeszcze nie odkryto.
[b]Jak długo będziemy czekać na takie odkrycie?[/b]
Sądzę, że to kwestia najwyżej kilku lat. Zwłaszcza że podejścia są z różnych stron. Krąży misja satelitarna Keplera, która jest najbardziej czuła na planety stosunkowo blisko swoich słońc, ale praktycznie do odległości podobnej, jaka dzieli Ziemię od naszej gwiazdy. Mikrosoczewkowanie jest najbardziej czułe w dalszej odległości planety od gwiazdy niż Ziemia od Słońca. Te dwie metody w zasadzie się uzupełniają. Za pięć lat powinny nam dać obraz układów planetarnych. Dowiemy się, jak często występują, jak są skonstruowane itd. Obecnie w tej dziedzinie badań mamy jeszcze pionierskie czasy. Dużo planet jest już odkrytych, ale to takie, które najłatwiej znaleźć. Na palcach jednej ręki można policzyć te, które jakoś przypominają nasz Układ Słoneczny. Większość wcale go nie przypomina, rodzi się więc pytanie, czy konfiguracja planet, jaką tu mamy, jest typowa czy raczej unikalna. Wydaje się, że konfiguracja Układu Słonecznego jest raczej powszechna, ale dopóki nie będziemy mieli statystyki kilkudziesięciu znanych tego typu układów, trudno mieć pewność.