[b]10 sierpnia[/b]
[i]Z dnia na dzień
dzień staje się krótszy
Julia Hartwig[/i]
Tymczasem noce znowu robią się ciemne i... coraz dłuższe. Rano gęsty opar (według Pietra – to gar’ spod Pudoża) unosi się nad rozpalonym Zaonieżem. Z nieba porykuje i co dzień buszują burze niebywałej mocy. Być może ziemia ma już dosyć i usiłuje nas strząsnąć z siebie? Jak renifery otrząsają się z nadojadliwych pasożytów i much.
Trwożny stan w przyrodzie sprawił, że zajrzałem do „Drogi” Cormaca McCarthy’ego, chociaż nie gustuję w katastroficznych powieściach. „Droga” opowiada o świecie postapokaliptycznym, przez który wędruje ojciec z maleńkim synem. Nie wiadomo, co spowodowało kataklizm, może wojna atomowa, może zderzenie naszej planety z asteroidem – zresztą, to nieważne... Świat jest spopielały, słońce w nim nie grzeje, nie ma ptaków, ni zwierząt, ni żadnego jadła, dlatego nieliczni ludzie, którzy przeżyli, polują na siebie dla mięsa. Odłożyłbym „Drogę” szybko, gdyby nie uderzyła mnie myśl autora, że jeśli jesteś dobrym ojcem, to między tobą a śmiercią stoi jedynie twoje dziecko. Coś mnie tknęło.
Od przyjścia Martuchy na świat bardzo często rozmyślam o własnej drodze. Narodziny córki uzmysłowiły mi rychły koniec. Były swoistym przebudzeniem, pałką mistrza zen, który uderza, żeby wyrwać ucznia z letargu błogiej medytacji. Ktoś może się żachnąć, że piszę o rychłym końcu, mając zaledwie 55 lat... No tak, ale przed nią jest droga całego życia, na której ja mogę jej towarzyszyć zaledwie na krótkim odcinku, jeśli nogi pozwolą. Dlatego tak mnie tknęła ta myśl McCarthy’ego.
Wróciłem do początku książki i raz jeszcze przerzuciłem ją strona po stronie, podkreślając zdania typu: „Wiedział tylko, że dziecko to jego racja bytu” albo „... jeden był całym światem dla drugiego”, a gdy doszedłem do epizodu, w którym ojciec siedzi przy śpiącym synku i gładzi go po jasnych, splątanych włosach, porównując głowę dziecka do złotego kielicha, godnego mieścić w sobie Boga, nie miałem już żadnych wątpliwości. To powieść o późnej miłości ojca do dziecka.
Potwierdził to zresztą sam Cormac McCarthy w wywiadzie dla Oprah Winfrey, gdzie opowiadał o swoich doświadczeniach związanych z byciem ojcem w starszym wieku. To była główna inspiracja „Drogi”.