Hitler – budziciel Rosji

Nie czytam po rosyjsku, więc nie wiem, czy ktoś w Rosji napisał już i wydrukował książkę, która się wydaje niezbędna dla kształtowania nowoczesnej rosyjskiej tożsamości.

Publikacja: 02.10.2010 01:01

I która byłaby logicznym dopełnieniem procesu odkrywania prawdziwej historii tego kraju, którego pierwszy etap stanowiły – mówiąc hasłowo – prace Suworowa, a drugi Sołonina i Bieszanowa.

Nie ulega bowiem wątpliwości, że państwo, które istniało pomiędzy wojną domową a Stalingradem, nie było Rosją. Było to państwo sekty międzynarodowych rewolucjonistów, z których część pochodziła z terenów byłego imperium carów, ale w najmniejszym stopniu nie czuła się Rosjanami. Opanowany kraj uznawali oni za przyczółek światowej rewolucji, jego zasoby za dane im do całkowitego rozporządzenia na rzecz podboju reszty globu.

Stąd polityka Stalina, i w tej kwestii nie było żadnej różnicy między nim a Trockim czy pozostałymi, nie uwzględniała rosyjskiego interesu narodowego ani imperialnego. Jej jedynym celem było opanowanie przez komunizm świata; ogromny kraj miał zostać zużyty bez reszty do rozpalenia wielkiego stosu. Został zresztą, choć celu nie osiągnięto. Barbara Tuchman cytuje w „Wyniosłej wieży” obliczenia amerykańskiego futurologa z początku XX wieku, według którego Rosja – ekstrapolując utrzymanie reform Stołypina – miała w połowie tego stulecia stać się supermocarstwem równym Wielkiej Brytanii, Francji i Niemcom razem wziętym. W istocie taką właśnie cenę zapłaciła Rosja za bolszewizm.

Suworow przywrócił powszechnej świadomości podstawowe fakty dotyczące II wojny światowej. Stalin dążył do jej wybuchu, do wzajemnego wyniszczenia Niemiec, Francji i Anglii z zamiarem dołączenia do wojny w ostatniej chwili i ustanowienia na całym Zachodzie rządów komunistycznych. Drobiazgowy i przemyślny plan popsuł mu Hitler wariackim uderzeniem na przygotowującą się do „marszu wyzwoleńczego” Armię Czerwoną. Pasmo przeraźliwych klęsk RKKA podczas pierwszych kilkunastu miesięcy wojny tłumaczy Suworow samą nagłością tego uderzenia w rozwijane do ataku, a więc niezwykle w tym momencie wrażliwe na cios pododdziały.

Sołonin i Bieszanow udowodniają przekonująco, iż sam moment zaskoczenia nie mógł spowodować aż takich i tak długotrwałych klęsk. Przy takiej przewadze sił Sowieci powinni mimo wszystko szybko nakryć atakujący Wehrmacht czapkami i Stalin miał podstawy lekceważyć ostrzeżenia o napaści. Do zaskoczenia i złego dowodzenia doszedł jednak całkowity brak morale. Największą, najściślej strzeżoną tajemnicą Wielkiej Ojczyźnianej nie było to, że Sowieci zaskoczeni zostali w ugrupowaniu do nagłego miażdżącego „wtargnięcia” – ale to, że zrazu całe dywizje pierzchały przed byle niemiecką kompanią, porzucając czołgi i samoloty, które liczbą i jakością mogłyby Hitlera zmiażdżyć.

I tego rozkładu nie zdołał Stalin opanować terrorem. Krasnoarmiejcy z chłopskim fatalizmem ginęli od kul NKWD, a walczyć za światową rewolucję i wyzwolenie Europy od kapitalizmu nie chcieli. Obrona stężała, dopiero gdy Stalin w chwili krytycznej posłał w diabły retorykę rewolucyjną i odwołał się do rosyjskiego patriotyzmu, do mitu matki Rosji i pamięci najazdu Napoleona.

Ciekawe, że obaj wspomniani autorzy ocierają się wielokrotnie o tę tezę, ale jej wprost nie formułują. Sowiety weszły w wojnę w 1939 r., a właściwie w 1938, jako beznarodowa „ojczyzna proletariatu”, a wyszły z niej jako inkarnacja imperium carów, państwo wciąż komunistyczne, ale znowu rosyjskie, popełniające wszystkie tradycyjne niegodziwości państwa rosyjskiego, ale ponownie – w logice rosyjskiego imperializmu – obliczalne. Można więc rzec, że to Hitler z kosmopolitycznego tworu Lenina wydobył ponownie Rosję, a na powojenną historię ZSRR patrzeć jako proces na stopniowego wyzwalania się przez nią spod komunistycznej okupacji, daleki zresztą jeszcze do zakończenia.

Z punktu widzenia Polaka carat biały czy czerwony – jeden diabeł. Ale Rosjanie powinni to widzieć inaczej. Ciekawe, czy już ktoś u nich tym tropem poszedł?

I która byłaby logicznym dopełnieniem procesu odkrywania prawdziwej historii tego kraju, którego pierwszy etap stanowiły – mówiąc hasłowo – prace Suworowa, a drugi Sołonina i Bieszanowa.

Nie ulega bowiem wątpliwości, że państwo, które istniało pomiędzy wojną domową a Stalingradem, nie było Rosją. Było to państwo sekty międzynarodowych rewolucjonistów, z których część pochodziła z terenów byłego imperium carów, ale w najmniejszym stopniu nie czuła się Rosjanami. Opanowany kraj uznawali oni za przyczółek światowej rewolucji, jego zasoby za dane im do całkowitego rozporządzenia na rzecz podboju reszty globu.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”