Obława augustowska, w której zginęły 592 osoby (według niektórych badaczy 1420), była największą zbrodnia popełniona na Polakach po II wojnie światowej. Dokonały jej w lipcu 1945 roku oddziały NKWD wspierane przez komunistyczną polską bezpiekę. Jej ofiarą padli zwykli obywatele. Mężczyźni, kobiety i dzieci. Na ogół pod zarzutem współpracy z polskim podziemiem i wrogości wobec władzy sowieckiej.
Choć od zbrodni minęło blisko 70 lat, nadal nie wiadomo, gdzie dokonano egzekucji ani gdzie znajdują się mogiły pomordowanych. Mimo wielokrotnych apeli rodzin ofiar Moskwa nie przekazała Polsce żadnych dokumentów dotyczących sprawy: protokołów z egzekucji i pochówku, materiałów śledztwa, a wreszcie założonych przez oficerów śledczych teczek osobowych zabitych Polaków.
Prowadzący w tej sprawie śledztwo IPN ma nadzieję, że w rozwikłaniu zagadki obławy augustowskiej może pomóc Nikita Pietrow, znany rosyjski historyk, współprzewodniczący stowarzyszenia Memoriał. Badacz znalazł bowiem w sowieckich archiwach szyfrogram szefa kontrwywiadu wojskowego Wiktora Abakumowa do szefa NKWD Ławrentija Berii z 21 lipca 1945 roku, którzy rzucił nowe światło na zbrodnię. Pietrow na zaproszenie IPN przybył do Białegostoku, gdzie rozmawiał na temat zbrodni z badaczami i prokuratorami instytutu.
Dlaczego doszło do obławy augustowskiej?
Wszędzie, gdzie wkraczała Armia Czerwona, dochodziło do aktów terroru. Były to czystki na tle narodowościowym, ale również na tle klasowym. Mieszkańcy zdobytych terytoriów, którzy „nie rokowali nadziei na wtopienie się w nowe socjalistyczne społeczeństwo", zostali uznani za balast, który musi zostać zniszczony. Poprzez izolację lub fizyczną eksterminację. Do mordów dochodziło więc nie tylko w Polsce. Wszędzie tam, gdzie stawała noga sowieckiego żołnierza, pojawiało się NKWD. W państwach bałtyckich, wschodnich Niemczech, na Węgrzech, Słowacji. Chodziło o głęboka marksistowską przemianę społeczeństwa. Zniszczenie starego świata i budowę nowego.
Czyli Polska po II wojnie światowej została poddana takiemu samemu eksperymentowi jak Rosja po rewolucji?
Tyle że w Polsce miano to zrobić znacznie szybciej. Grunt przygotowała zresztą wojna i wywołane przez nią zniszczenia.
Po ponownym wkroczeniu do Polski Sowieci dokonywali zbrodni niemal wszędzie. Nigdzie jednak nie na taką skalę jak w okolicach Augustowa.
Rzeczywiście, w ramach podobnych obław ludzi aresztowano i sądzono bardzo często. Czasem zabijano, częściej wysyłano do łagrów. Zdarzały się także pomniejsze egzekucje dokonywane przez lokalnych dowódców niejako z marszu. Tutaj zaś mamy do czynienia z operacją wyjątkową. Okrutną decyzją o zbrodni na wielką skalę, o której zdecydowano na szczytach władzy w Moskwie.
Dlaczego akurat tam?
Związek Sowiecki musiał był czymś rozzłoszczony. Czym? Tu historycy się spierają. W regionie niewiele wcześniej polska partyzantka zabiła funkcjonariusza NKWD, który był naczelnikiem oddziału komunistycznej polskiej bezpieki. Ludzie z lasu często napadali na sowieckie transporty z łupami, które szły na wschód. Z sąsiednich Prus masowo przepędzano zaś bydło. „Władza ludowa" była w tym rejonie niezwykle słaba, nie kontrolowała sytuacji.