Witajcie w Aszhabadzie

Publikacja: 08.06.2012 20:00

Tomasz Wróblewski

Tomasz Wróblewski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Hotel Altyn w centrum Aszhabadu. Azyl dla zachodnich biznesmenów i lokalnych prostytutek. Kłębowisko Amerykanów, Francuzów, Japończyków – w spokoju i bez obaw o wścibskich dziennikarzy montują lukratywne kontrakty dla Gurbanguly'ego Berdimuhamedowa. Krwawego samowładcy Turkmenistanu. Narodowymi złożami gazu i ropy dysponuje jak własnym wodotryskiem.

Wystarczy zamówić poranną kawę w hotelowym lobby, żeby obserwować rozgorączkowanych ambasadorów demokratycznych mocarstw. Jak gońcy krążą z papierami. Od wymęczonych egzotyczną nocą biznesmenów do wypasionych ministrów Berdimuhamedowa. Słuchają, tłumaczą i dalej... z kontraktami, dyplomatycznymi limuzynami, pustymi alejami, do filii zachodnich banków, do złotych pałaców dyktatora. Tu nikt ich nie opisze. Nikt nie zapyta o moralny kontekst interesów z satrapą.

Hipokryzja. Jaka hipokryzja? Byle rur starczyło na nowe odwierty. Ambasadorowie tych samych państw, których przywódcy tak pięknie przemawiają w obronie pani Tymoszenko, w obronie praw jednego człowieka na Ukrainie, tu wypełniają tylko weksle poręczenia. Murem stoją za francuskimi deweloperami, teksańskimi koncernami naftowymi w kraju terroru politycznego.

Intelektualiści, którzy nie żałują słów w trosce o dyskryminowane kobiety i mniejszości seksualne w Polsce, nie dotrą tu, gdzie państwo toleruje porwania dziewcząt na małżeństwa, a rząd pobiera opłatę 50 tys. dolarów za prawo wywiezienia kobiety za granicę.

Wnikliwi reporterzy BBC tropiący polski rasizm nie mają wstępu z kamerą do kraju, gdzie mniejszości etniczne zsyłane są w niedostępne stepy. Reporter brytyjskiej telewizji Chis Roger nie stanie przed ruskim bazarem w Aszhabadzie i zapyta ludzi, co myślą o tych, którzy budowali dla Saparmyrata Nyyazowa (poprzednika Berdimuhamedowa) pomnik jego ulubionego konia, kto konstruował wymyślne labirynty fontann albo okazały gmach służby bezpieczeństwa, gdzie bez śladu znikają ci, których ziemia była potrzebna pod wydobycie gazu.

To kraj zapomnianych pustyń, nędzy, ludzi koczujących w jurtach, ale też kraj najlepszej technologii, jaką dysponuje Total, Exxon, Texaco. Kraj, gdzie profesor uczelni mówiący pięcioma językami sprzedaje używane książki na ulicy, bo widać zbyt dużo mówił każdym z tych języków, ale też kraj, gdzie wybitni francuscy architekci, humaniści dostają pełną swobodę w tworzeniu dowolnych konstrukcji urbanistycznych. Oczywiście tak długo, jak długo nie widzą wokół siebie nic poza krajobrazem i budulcem.

Jeden wielki pomnik intelektualnego zakłamania zachodnich elit. Polityków wybiórczo troszczących się o prawa człowieka i usłużnych mediów relatywizujących swoją wrażliwość społeczną.

To zaćma, która pozwala napiętnować Polaków za „skrajne przejawy" antysemityzmu i nienawiść rasową. Która niemieckiemu intelektualiście w Polsce pozwala pisać, że nasze ciągłe oburzanie się na „polskie obozy śmierci" źle świadczy o Polakach. Ale przez gardło nie przeszłoby mu zdanie, że żydowska społeczność przesadza, piętnując każdego, kto ośmieli się użyć terminów Holokaust czy genocyd w odniesieniu do innych potwornych aktów ludobójstwa.

To zaćma, która pozwala wrażliwym feministkom dopatrywać się w patriotycznych uniesieniach przed Euro 2012 groźnych społecznie, samczych instynktów. Wrażliwość lewicowych publicystów, która każe im ze strachem patrzeć na utwór zespołu Złe Psy pod tytułem „Urodziłem się w Polsce" i bez najmniejszej refleksji podrygiwać w rytm „Urodzony w Ameryce" Bruce'a Springsteena.

Tak bardzo chciałbym ich wszystkich namówić w tym roku na urlop w Turkmenistanie. Choć jeden dzień otrzeźwienia w Aszhabadzie, zamiast tygodnia konserwowania lewicowej dumy na Gran Canaria.

Hotel Altyn w centrum Aszhabadu. Azyl dla zachodnich biznesmenów i lokalnych prostytutek. Kłębowisko Amerykanów, Francuzów, Japończyków – w spokoju i bez obaw o wścibskich dziennikarzy montują lukratywne kontrakty dla Gurbanguly'ego Berdimuhamedowa. Krwawego samowładcy Turkmenistanu. Narodowymi złożami gazu i ropy dysponuje jak własnym wodotryskiem.

Wystarczy zamówić poranną kawę w hotelowym lobby, żeby obserwować rozgorączkowanych ambasadorów demokratycznych mocarstw. Jak gońcy krążą z papierami. Od wymęczonych egzotyczną nocą biznesmenów do wypasionych ministrów Berdimuhamedowa. Słuchają, tłumaczą i dalej... z kontraktami, dyplomatycznymi limuzynami, pustymi alejami, do filii zachodnich banków, do złotych pałaców dyktatora. Tu nikt ich nie opisze. Nikt nie zapyta o moralny kontekst interesów z satrapą.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą