W 1945 roku młody chłopak zaczyna studia na Akademii Sztuk Pięknych w Wenecji. Równolegle dorabia jako rysownik komiksów. Sukces jego rysunków w piśmie „Asso di Piche" przyniósł zaproszenie z argentyńskiego wydawnictwa Editorial Abril, które dzięki Prattowi podbija tamtejszy rynek komiksów. W 1959 roku Hugo wraca do Europy, nazywany Ostatnim Mohikaninem komiksu przygodowego, który w tym czasie nie cieszył się prestiżem.
Seria o „Corto Maltese" staje się dowodem na to, że gatunek ma szanse się odrodzić, jeśli ktoś ma pomysł na nietuzinkową postać. Doczekał też rozkwitu tego gatunku we Francji i Włoszech, już nie w formie tanich zeszycików na kiepskim papierze, lecz eleganckich albumów z lakierowanymi sztywnymi okładkami. Sukces Corto we Francji sprawił, że w roku 1970 Hugo Pratt przeniósł się nad Sekwanę. Zdobywa sławę, nagrody, stać go na egzotyczne wyprawy do Patagonii, Afryki czy w rejon Pacyfiku, będące paliwem dla jego wyobraźni. W 1984 roku osiada w Szwajcarii, gdzie 11 lat później umrze na raka. Już po jego śmierci powstały ambitne ekranizacje przygód marynarza z Malty: „Sekretny dziedziniec sposobów" i „Corto Maltese na Syberii" Pascala Morelliego. Ale wpływ Pratta na popkulturę jest znacznie głębszy. Swoje dzieło zadedykował mu nawet reżyser „Sin City", mistrz komiksowego filmu Frank Miller.
Błędny rycerz mórz
Ale wróćmy do postaci Corto Maltese. Hugo Pratt sklejał jego postać z wszystkich tradycji, jakie pamiętał z dzieciństwa.
Corto rodzi się w La Valetcie – stolicy Malty, bazy brytyjskiej Royal Navy na Morzu Śródziemnym. Nic dziwnego, że jego ojcem jest brytyjski marynarz z Kornwalii. Ale już Tintagel, miejscowość, z której pochodzi ojciec Corto, ociera się o świat legend: to przecież miejsce, gdzie według podań znajduje się zamek należący do króla Gorloisa i w którym urodził się król Artur. To tu właśnie Artur nauczył się od czarownika Merlina zasad rycerstwa.
Matką Corto z woli Pratta jest „Ninia de Gibraltar", cyganka z Sewilli, która pochodziła z brytyjskiego Gibraltaru i według Pratta pozowała do obrazów samemu mistrzowi pędzla Ingresowi. Mały Corto pierwsze sześć lat życia spędza wpierw w Gibraltarze, a potem w dzielnicy żydowskiej w Kordobie. Tam wdzięki Ninii zdobywa rabin Ezra Toledano, któremu Corto zawdzięcza fascynację żydowską kabałą i ezoteryką. W styczniu 1904 roku 17-letni Corto wyrusza na statku „Golden Vanity" jako marynarz na pierwszy wielki rejs przez Egipt, Aden, Maskat do Szanghaju. Stąd – do Mandżurii, gdzie trwa już wojna rosyjsko-japońska. W Mukdenie (dzisiejszy Shenyang) poznaje Jacka Londona, który przybywa tu jako korespondent wojenny. Ale znacznie ważniejsze dla losów Corto jest zetknięcie z dezerterem z armii rosyjskiej, który z racji podobieństwa do słynnego mnicha nosi przydomek „Rasputin". Rosyjski rabuś i awanturnik będzie pojawiał się w większości kolejnych przygód maltańskiego dandysa, raz jako dziwaczny przyjaciel, a niekiedy jako antagonista – zawsze traktowany przez Corto z dobrotliwą ironią. Z Mandżurii Corto z Rasputinem jadą do Afryki na poszukiwanie złóż złota w Danakil. Potem Corto i „Rasputin" przenoszą się do Ameryki Południowej, gdzie w Patgonii napotykają trójkę uciekinierów wyjętych spod prawa z USA – Butcha Cassidy, Sundance Kida i Ettę Place. W 1907 roku Corto we włoskiej Ankonie spotyka rosyjskiego rewolucjonistę Josifa Dżugaszwili, czyli przyszłego Stalina. Marynarz ma szczęście do znanych ludzi – rok później w Trieście poznaje Jamesa Joyce'a...
W 1913 roku Corto zostaje piratem w flotylii tajemniczego „Mnicha", z którym współpracuje niemiecka flota operująca w rejonie niemieckich kolonii Nowej Gwinei. Tu „Rasputin" ratuje na morzu przepiękną Pamelę Groovesnore, córkę bogatego brytyjskiego armatora z Sydney. Corto będzie się w niej kochał platonicznie aż do końca swoich dni. W 1918 roku Corto uczestniczy w walkach plemion arabskich przeciw Turkom, a rok później na zlecenie chińskich triad wyrusza na Syberię przejąć pociąg pełen złota admirała Kołczaka. Tam Corto poznaje legendarnego barona Ungern von Sternberga. W 1921 roku nasz bohater wraca do ukochanej Wenecji, gdzie szuka legendarnego szmaragdu „Obojczyk Salomona" i ściera się z włoskimi faszystami. W latach 20. poznaje w Szwajcarii Hermana Hessego i Tamarę Lempicki. W komiksie „Skorpiony pustyni", którego akcja toczy się w 1941 r., Cush, etiopski wojownik i przyjaciel Maltańczyka, mówi: „wygląda na to, że Corto rozpłynął się gdzieś podczas wojny domowej w Hiszpanii".
Jak każda opowieść przygodowa seria o Corto Maltese roi się od stereotypów narodowościowych. Trafnie wymyślona jest postać „Rasputina", posiadacza typowo rosyjskiej duszy z jej huśtawką nastrojów. „Rasputin"' raz domaga się przyjaźni od Corto, a innym razem grozi marynarzowi śmiercią za jego bezlitosne żarty z bandyckich nawyków swojego kompana.
W odcinku przygód na Syberii aż roi się od francuskich stereotypów na temat wojny domowej w Rosji. Jest oszalały baron Ungern von Sternberg, jest sadystyczny ataman kozaków zabajkalskich Grigorij Siemionow. Jest uczciwy, ale niewierzący już w nic biały oficer Nino i wreszcie piękna, acz dekadencka księżna Marina Seminowa.
Bolszewicy, z racji ugięcia przez Hugona Pratta karku przed poprawnością polityczną, są w sumie nie najgorsi. Oto piękna Shanghai-Li, agentka na służbie Kuomitangu, ale życzliwa komunistom, myśli, że Corto zginął i płacze. Jak reaguje na to lider mongolskich komunistów Suche Bator? Bynajmniej nie strofuje jej za łzy po imperialiście, tylko taktownie zaznacza: „To twoja sprawa".
Echa postępowego świata
W odcinku „Złoty dom w Samarkandzie" Corto pochwycony przez bolszewików na granicy Persji i Rosji Sowieckiej ma być rozstrzelany jako szpieg, ale żąda prawa do telefonu do starego kumpla z Ankony – towarzysza Stalina, wówczas komisarza do spraw narodowości. Stalin nazywany w rozmowie z Corto Józkiem nakazuje zwolnić marynarza. Maltańczyk czuje się w Sowietach tak pewnie, że nawet wypisuje towarzyszom podróży polecający list do towarzysza Frunze mający ich uchronić przed nieufnością sowieckich patroli granicznych.
Przygody z Corto roją się od szlachetnych tubylców wygłaszających tyrady o sprawiedliwej walce z kolonizatorami. Widać wpływy postępowego zachwytu walką Trzeciego Świata z imperialistami z lat 70. A że pasuje to do dość konserwatywnej postaci Corto Maltese jak pięść do nosa? To już inna sprawa.
Z lewackimi akcentami bez trudu komponuje się ambiwalencja Hugona Pratta wobec Anglików. Z jednej strony Corto jest archetypem awanturnika-dżentelmena o nienagannych angielskich manierach. Brytyjski paszport Corto budzi respekt u najgorszych watażków. Również brytyjscy policjanci kolonialni prezentują w komiksach Pratta oschły, ale perfekcyjny system utrzymywania porządku w tropikach. Z drugiej strony w „Balladzie o słonych morzach" cyniczni brytyjscy oficerowi skazują na śmierć dowódcę niemieckiej korwety von Slűtera pod sfingowanym zarzutem piractwa, mszcząc się, że ten wodził ich miesiącami za nos po całym Morzu Bismarcka. Corto co rusz trafia przed oblicze służbistów spod znaku Union Jacka, którzy symbolizują bezduszność brytyjskiej machiny kolonialnej. Czy jest w tej niechęci pamięć o śmieci ojca Hugona Pratta w angielskiej niewoli?
Ale i Niemcy nie są w serii o Corto traktowani zbyt życzliwie. Wspomniany przed chwilą kapitan Christian von Slűtter, gdy dostaje rozkaz zmiany kursu, nie kryje rozczarowania: – Szkoda, tracimy okazję zatopienia statku „Port Kambla" pełnego kobiet i dzieci. Gdy niemiecka korweta salwą z dział zatapia Bogu ducha winną maoryską łódź, nawet krwiożerczy „Rasputin" pyta Corto, dlaczego Kaiserliche Marine uwzięła się na tę krypę tubylców. – Wiesz, jacy są Niemcy – odpowiada Corto. – Od dawna nie strzelali. Wolałbym nie mieć nic wspólnego z tymi maniakami armat.
Ale najsympatyczniejszym rysem przygód Corto Maltese jest jego brytyjska ironia przypominająca styl Chandlera czy humor Ricka Blaine'a z filmu „Casablanca".
Gdy ktoś pyta Corto, dlaczego zagubił się w śnieżnej zadymce na Syberii, Maltańczyk spokojnie odpowiada:
– Zawsze znikam w zadymkach śnieżnych, to silniejsze ode mnie.
Gdy żeglarz dość obcesowo obezwładnia rywala i ten zarzuca mu cios poniżej pasa, Corto grzecznie odpowiada – to prawda, ale to pan leży na ziemi.
Gdy inny ze złoczyńców złośliwie wytyka: – Corto! Brzydzisz się zbrodnią, a sam przecież jesteś dżentelmenem z przypadku! – Maltańczyk z godnością odpowiada: – Właśnie – dżentelmenem z przypadku, a nie przestępcą jak ty.
Duch Conrada
Czytelnika znad Wisły najbardziej ciekawi pytanie o polskie inspiracje opowieści o żeglarzu z Malty. Corto w swoim mundurze brytyjskiego oficera z końca XIX wieku kojarzy się z samym Józefem Conradem-Korzeniowskim i innymi bohaterami jego książek. Można podejrzewać, że Hugo Pratt rozczytywał się w powieściach naszego rodaka. Pierwsza wielka podróż Corto na statku „Golden Vanity" biegnie przez orientalne porty znajomo brzmiące dla badaczy życia Conrada: Karaczi, Bombaj, Hongkong, Singapur, Szanghaj.
Corto na każdym kroku podkreśla swoje umiłowanie wolności. Gdy przypadkiem trafia do loży masonów i zakapturzony mistrz pyta, czy jest wolnym mularzem, Corto ironicznie odpowiada: – Nie, raczej wolnym marynarzem.
Angielskojęzyczna Wikipedia definiuje, że „postać Corto odwołuje się do postaci słynnego polskiego poszukiwacza przygód autora i podróżnika Ferdynanda Ossendowskiego". Ten trop dotyczy odcinka przygód „Corto na Syberii" i zawiera wprost odwołania do książki Ossendowskiego „Zwierzęta, ludzie, bogowie", skąd Hugo Pratt zaczerpnął scenę wróżb mongolskiej szamanki dla Ungerna i monologi „szalonego barona", jakie zapisywał towarzyszący mu w stepach polski pisarz.
Jak widać, bez polskiej żądzy wolności nie da się ulepić prawdziwie dramatycznych przygód... Mało kto już pamięta, jak polskie książki o egzotycznej Rosji były popularne we Włoszech: nad Tybrem zaczytywano się w „Kochanku Wielkiej Niedźwiedzicy" Sergiusza Piaseckiego. Tam też w roku 1962 zekranizowano – niestety, nie było to arcydzieło – „Ogniem i mieczem".
Ale jest pewien polski wątek w przygodach Corto, który trudno wyjaśnić. Oto w Wenecji w 1921 roku Corto poszukuje rzadkiego, magicznego szmaragdu. W trakcie jednej z pogoni spada z dachu i traci przytomność. Budzi się w domu wyemancypowanej chłopczycy w stylu lat 20., która lakonicznie przedstawia się jako Luiza Bruksztowicz z Warszawy – „ale znają mnie tu lepiej jako Sant'Ambrogio belle z Mediolanu".
Pani Bruksztowicz spokojnie przyjmuje deklaracje Corto, że „musi znikać". „Tym lepiej – odpowiada chłodna piękność. – Za kilka dni wyjeżdżam do Rosario w Argentynie. Będę pracować w polskim towarzystwie »Varsavia«„.
Skąd taki wątek w komiksie z roku 1977? A może dzięki takim zagadkom komiksy Hugona Pratta są tak intrygujące?
Autor jest publicystą?„Uważam?Rze"
W Polsce wydawnictwo Post z Krakowa w latach 2004–2012 wydało pięć tomów komiksów z Corto Maltese: „Ballada o słonym morzu", „Etiopiki", „Corto Maltese na Syberii", „Bajka wenecka" i „Złoty dom w Samarkandzie".