Szef instytutu Stratfor George Friedman przewidywał swego czasu, że Polska wraz z Turcją staną się potęgami, które zdystansują Niemcy i Francję. Mrzonka? Niekoniecznie, przecież przepowiednia w części się spełnia. Niestety, nie w tej dotyczącej Polski. Na potęgę wyrasta Turcja, my zaś tracimy szansę na wybicie się z pozycji średniaka. Dotychczas graliśmy w Europie na wyrost, ale była nadzieja, że dorośniemy do poziomu, na jakim chcieliśmy się widzieć. Ta nadzieja właśnie rozpływa się w niebycie.
1
Wzrost PKB Polski spadnie w tym roku o 2–2,5 proc. W przyszłym może być jeszcze niższy, maleje dynamika produkcji i eksport. Nadciąga kryzys – wieszczą ekonomiści. Skoro nadchodzi, to i kiedyś przejdzie, jakoś przeżyjemy kilka chudych lat. Niestety, rację mogą mieć ci, którzy dowodzą, że to nie chwilowe załamanie, ale trwałe wyhamowanie.
Osiągnęliśmy bowiem przyzwoity poziom rozwoju i bardzo trudno będzie wspiąć się szczebel wyżej. Skonsumowaliśmy paliwo wzrostowe, którym była energia społeczna wyzwolona przez wprowadzenie wolnego rynku oraz transfer cywilizacyjnego know-how z Zachodu. Nie mamy zaś innego paliwa, jakim karmią się zaawansowane gospodarki, choćby amerykańska czy niemiecka: innowacyjności oraz wysokiego poziomu edukacji.
Wzrost PKB ledwie o 2,5 proc., może nawet 1,5 proc. rocznie przez następną dekadę, zaowocuje osłabieniem siły przetargowej naszego kraju w kontaktach zarówno z partnerami z UE, jak Rosją. Nie wygospodarujemy pieniędzy na podniesienie armii do technologicznego poziomu rozwiniętych państw NATO, nie będzie nas stać na miękką siłę na Wschodzie i budowanie tam przychylnej atmosfery dla polskich aspiracji. Potencjalni protegowani Polski – Ukraina, Mołdawia, Białoruś, Zakaukazie, a nawet państwa bałtyckie – schronią się pod innymi skrzydłami..
2
Miało być inaczej. Może nie aż tak różowo jak u Friedmana, ale dla poprawy nastroju chwilowo wróćmy do jego wizji, w której nowe potęgi, Polska i Turcja, ruszają na żer w przestrzeni posowieckiej oraz na Bałkanach. Ich interesy przecinają się na południu Ukrainy (północ jest polska) oraz na wybrzeżu Adriatyku. Byłyby to czyste fantasmagorie, gdyby nie kilka szczegółów, jak choćby rozkwit tureckich restauracji od granicy z Bułgarią aż po Węgry, wielka popularność seriali znad Bosforu w Chorwacji oraz to, że Bośnia już stoi inwestycjami tureckimi.