Upragniona nagość

Publikacja: 25.08.2012 01:01

Dariusz Rosiak

Dariusz Rosiak

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Siły dobra odniosły kolejny sukces w walce z człowiekiem. Papierosy w Australii będą sprzedawane wyłącznie w brązowych opakowaniach pozbawionych logo producenta, za to ozdobionych obrazami ludzkich wraków – ofiar palenia. „To oznacza, że rządy mogą robić praktycznie, co chcą, w celu ochrony społeczeństwa przed marketingiem nikotynowym" – powiedział uradowany Richard Daynard, profesor uniwersytecki. Nie wiem, co jeszcze mogą zrobić rządy w celu ochrony człowieka przed  paleniem – wydawanie zezwoleń na zakup papierosów wzorem licencji na posiadanie broni wydaje się sensownym krokiem.

To jednak nie wystarczy. Jedną z plag współczesności jest – jak wiadomo – otyłość. Naukowcy z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej przedstawili niedawno zatrważające liczby. Otóż cała ludzkość waży obecnie 287 milionów ton. Z tej ludzkiej masy 15 milionów ton to rezultat nadwagi. Największymi szkodnikami-grubasami są oczywiście Amerykanie, mimo że stanowią zaledwie 6 proc. globalnej populacji, odpowiadają za jedną trzecią światowej otyłości. Wydawanie Amerykanom rządowych licencji na jedzenie, zwłaszcza na słodycze, frytki, hamburgery i inne plugastwa, wydaje się ciekawym pomysłem i jeśli władze USA nie zgodzą się na to, dla dobra ludzkości należałoby je zmusić, co prowadzi nas do kolejnych rozwiązań. Skoro przejadanie się jest równie złe jak przeludnienie planety, to logiczną propozycją jest wydawanie przez rządy zezwoleń na rodzenie dzieci. To oczywiście żadna nowość – Chińczycy wydają je od lat i są dziś światową potęgą. My powinniśmy myśleć jednak o bardziej zaawansowanych metodach ochrony człowieka przed wyczerpywaniem zasobów planety (powodowanych przez nadmiar otyłych ludzi, z których część to palacze). Nie można bowiem wykluczyć, że mimo starań rządów zezwolenia na posiadanie dzieci mogłyby trafić w ręce nieodpowiedzialnych rodziców (np. palących albo grubych). Potrzebna jest zatem gruntowna weryfikacja kandydatów.

Zaraz, zaraz, przecież to też już mamy! Ani palenie, ani jedzenie, ani rodzenie dzieci, ani ich wychowanie nie jest dzisiaj prywatną sprawą człowieka. Można by dorzucić inne propozycje, np. genetyczną weryfikację dzieci pod względem przydatności dla planety. Czy np. embrion dobrze rokuje w dziedzinie moralności, czy ma wystarczający potencjał empatii, czy nie nosi przypadkiem genu otyłości, alkoholizmu albo nikotynizmu? Embriony niesłuszne i szkodliwe można eliminować. Według procedur, ma się rozumieć. W końcu lepiej dla nas wszystkich, byśmy byli zdrowi i mądrzy niż chorzy, głupi i jeszcze szkodzący sobie nawzajem.

Okazuje się, że żadnej z dziedzin życia człowieka traktowanych tradycyjnie jako sfera prywatności, czyli taka, gdzie nasz wolny wybór pociąga za sobą konsekwencje, jakie sami ponosimy, nie wolno zostawić jednostce. Kościół też się nie nadaje, bo nikt normalny przecież nie wierzy w Boga. Pozostaje rząd – jedyna pewna gwarancja naszej wolności i nieodzowny regulator naszej prywatności.

To wszystko dzieje się za naszą zgodą. Regułą współczesnego świata jest poddanie się różnym formom ingerencji władz państwowych i innych instytucji w nasze życie osobiste. Oddajemy im indywidualne wolności, które jeszcze kilkanaście lat temu wydawały się niezbywalne. Nie wystarczy oddzielenie palaczy od niepalących w duchu zrozumienia i szacunku dla drugiego – trzeba palaczy zniszczyć za pomocą aparatu państwowego. Nie wystarczy rodzicielski rozsądek, miłość, oddanie dzieciom – potrzebne są państwowe programy promujące wychowanie „właściwie" i tępiące „niewłaściwe". Marzymy o tym, by władza się nami zaopiekowała. Oczekujemy ochrony nie przed państwem, ale ze strony państwa, a kiedy stajemy wobec zagrożenia (choćby tak łagodnego jak towarzystwo palaczy), domagamy się, by państwo jeszcze zwiększyło zakres kontroli.

A równocześnie jak nigdy wcześniej obnażamy się przed światem. To nie jest wina współczesnej technologii, ona co najwyżej ułatwia proces, który sami kreujemy. Niektórzy z nas publikują w sieci własne zdjęcia, najbardziej odważni idą na całość, obnażając się (czasem dosłownie) albo uprawiając seks, albo rodząc, albo umierając w sieci. Powszechne odsłanianie własnej nagości w każdej sferze nie ma granic, wymieniamy się tylko rolami: raz jesteśmy podglądanym, kontrolowanym przez innych, innym razem sami podglądamy. Uciekając od sfery prywatności, popadamy albo w zależność od władzy, albo w pozbawioną sensu eskalację voyeryzmu, na którego końcu okazujemy się zwykle żałosnymi samotnikami.

W czasach XX-wiecznych totalitaryzmów agresja wobec sfery prywatności była zapowiedzią zniszczenia człowieka, pozbawienia go praw obywatelskich. Dziś zgoda na zanik poszanowania dla odrębnej jednostki pokazuje, jak bezradni jesteśmy wobec władz, jak boimy się innych ludzi, jak dotkliwie dokucza nam samotność.

Siły dobra odniosły kolejny sukces w walce z człowiekiem. Papierosy w Australii będą sprzedawane wyłącznie w brązowych opakowaniach pozbawionych logo producenta, za to ozdobionych obrazami ludzkich wraków – ofiar palenia. „To oznacza, że rządy mogą robić praktycznie, co chcą, w celu ochrony społeczeństwa przed marketingiem nikotynowym" – powiedział uradowany Richard Daynard, profesor uniwersytecki. Nie wiem, co jeszcze mogą zrobić rządy w celu ochrony człowieka przed  paleniem – wydawanie zezwoleń na zakup papierosów wzorem licencji na posiadanie broni wydaje się sensownym krokiem.

To jednak nie wystarczy. Jedną z plag współczesności jest – jak wiadomo – otyłość. Naukowcy z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej przedstawili niedawno zatrważające liczby. Otóż cała ludzkość waży obecnie 287 milionów ton. Z tej ludzkiej masy 15 milionów ton to rezultat nadwagi. Największymi szkodnikami-grubasami są oczywiście Amerykanie, mimo że stanowią zaledwie 6 proc. globalnej populacji, odpowiadają za jedną trzecią światowej otyłości. Wydawanie Amerykanom rządowych licencji na jedzenie, zwłaszcza na słodycze, frytki, hamburgery i inne plugastwa, wydaje się ciekawym pomysłem i jeśli władze USA nie zgodzą się na to, dla dobra ludzkości należałoby je zmusić, co prowadzi nas do kolejnych rozwiązań. Skoro przejadanie się jest równie złe jak przeludnienie planety, to logiczną propozycją jest wydawanie przez rządy zezwoleń na rodzenie dzieci. To oczywiście żadna nowość – Chińczycy wydają je od lat i są dziś światową potęgą. My powinniśmy myśleć jednak o bardziej zaawansowanych metodach ochrony człowieka przed wyczerpywaniem zasobów planety (powodowanych przez nadmiar otyłych ludzi, z których część to palacze). Nie można bowiem wykluczyć, że mimo starań rządów zezwolenia na posiadanie dzieci mogłyby trafić w ręce nieodpowiedzialnych rodziców (np. palących albo grubych). Potrzebna jest zatem gruntowna weryfikacja kandydatów.

Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał