Kontrkultura w bloku wschodnim musiała być siłą rzeczy zupełnie innym zjawiskiem niż w krajach rozwiniętego kapitalizmu. Realny komunizm stwarzał warunki bytowe, w których trudno było odrzucać duchową pustkę społeczeństwa dobrobytu. Wiele osób w PRL chętnie zamieniłoby te warunki na rzekomą pustkę zachodniego stylu życia. Bo przecież kogo jak kogo, ale ludzi tych stadny przymus rozpasanej konsumpcji, potępiany w rozmaitych narracjach nowej lewicy, bynajmniej nie dotyczył.
Jeśli mielibyśmy jednak dla bohemy artystycznej, politycznych kontestatorów i zbuntowanej młodzieży Zachodu i Wschodu wskazać wspólnego wroga, to byłby nim mieszczański konformizm. Cechował on zarówno fałszywie uśmiechającego się menadżera wielkiej korporacji, jak i ponurego urzędnika państwa komunistycznego. Kiedy realny komunizm się zawalił, w wielu przypadkach okazywało się, iż urzędnik nie ma najmniejszego kłopotu, żeby przemienić się w menadżera.
Wniosek? Nic dziwnego, że w Polsce obraz transformacji ustrojowej, jaki się utrwalił w mainstreamowych mediach lat 90. to płynne przejście od jednego systemu do drugiego, nawet jeśli do dziś słychać donośne głosy o konieczności radykalnego zerwania z posępną przeszłością.
A jednak tak jak każdy kraj miał własną, rodzimą wersję realnego komunizmu, tak też po swojemu z tego systemu wychodził. W przypadku Rosji i innych dawnych republik sowieckich droga ta była i wciąż pozostaje dość wyboista. Konstanty Usenko w książce „Oczami radzieckiej zabawki" pokazuje ostatnie 30 lat w historii tych krajów z perspektywy dziejów tamtejszej kontrkultury, a zwłaszcza alternatywnego rocka.
Weźmy chociażby pierwszą dekadę XXI wieku. „Można odnieść wrażenie, że Rosja przepoczwarza się w takie USA bis. Po ataku Al Kaidy na nowojorskie WTC gwałtownie wzrastają ceny ropy, rosną pensje i poziom życia, ludzie w dużych miastach zaczynają zarabiać wreszcie jakąś kasę, urządzać sobie mieszkania (najpopularniejszymi słowami są eurostandard i euroremont), kupować samochody, komputery, później ekrany plazmowe, jeździć na wakacje do Turcji czy Egiptu. Tworzy się nastawiona pragmatycznie klasa średnia".