Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 05.07.2013 14:00 Publikacja: 05.07.2013 14:00
Pretekstem do zaproszenia na tamtejszy uniwersytet Zygmunta Baumana z odczytem pod tytułem „Dylematy socjaldemokracji: od Lassalle'a do płynnej nowoczesności" (cokolwiek to może znaczyć) była 150. rocznica powstania socjaldemokracji niemieckiej, dla której uczczenia Fundacja Eberta dała (tak to zwykle bywa) grant Ośrodkowi Myśli Społecznej imienia Ferdynanda Lassalle'a. Klamrą spinającą całość jest fakt, że Lassalle urodził się w Breslau w 1825 roku i tam też został pochowany po (nieudanym, jak widać) pojedynku w wieku 39 lat.
O Lassalle'u można pisać, ale lepiej go nie czytać. Choć miał on jednak kilka zalet. Po pierwsze pieniądze (od ojca i od pewnej zamożnej kobiety), a Karolowi Marksowi, guru proletariatu mieszkającemu w Londynie, zawsze ich brakowało. Nie wystarczały nawet sumy, które dostawał od swojej matki i od Engelsa, więc zwracał się do Lassalle'a (i wielu innych). Znalazłam na przykład pokwitowanie na 14 funtów i zmarnowałam sporo czasu, by przeliczyć, że ta nieistotna dla Marksa suma („wybacz, że zapomniałem Ci podziękować") była równowartością 280 12- i 14-godzinnych dniówek górników, których Marks i Lassalle chcieli wywlec na barykady.
Polityka nad Sekwaną to dziś pole eksperymentów, w tym wciągania do władzy partii dotąd izolowanych. Efekt – woj...
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas