Jak powstaje wino? Zebrane winogrona zbieramy i zgniatamy, niekoniecznie stopami dziewic. I zostawiamy na jakiś czas razem ze skórkami i pestkami – wtedy właśnie zachodzi maceracja. Ponieważ sok z winogron zawsze jest biały (to też było na ostatniej lekcji), to od tego, jak długo tak go zostawimy, zależy, jakie mamy wino. W szczepach czerwonych króciutka maceracja dać może wino różowe, dłuższa – dobrze nam znane wina czerwone, a w białych krótka maceracja daje wina białe. No a co, jeśli maceracja potrwa miesiąc, kwartał, pół roku? Wino nam zaczerwienieje? Nie, wtedy wino nabiera innej, dużo głębszej barwy i tak dostajemy wino pomarańczowe. Czyli raz jeszcze: wino pomarańczowe nie powstaje z pomarańczy, a z długo macerowanych winogron białych. Gruzini, żeby sobie nie komplikować nazewnictwa, mówią, że to wina bursztynowe.
Po co ta zabawa? Dla smaku i tradycji, jak zawsze, ale też z mody, bo wina pomarańczowe stają się modne. Dotychczasowe potęgi – Gruzja i północno-wschodnie Włochy, czyli Friuli – muszą mierzyć się z konkurencją z całego świata, od Portugalii po Polskę, od Węgier po Hiszpanię.
A skoro już o Hiszpanii mowa, to mam przed sobą trzy wina, z czego dwa są nawet do kupienia, bo Berrakin Blanco to wariacki pomysł, do Warszawy trafiło bardzo niewiele butelek i wszystkie już poszły w świat. Co zostało? Dwa naprawdę znakomite pomysły na wstęp do pomarańczy, bo wina te potrafią być trudne: mocno utlenione, ziemiste, drożdżowe, bardzo rustykalne.
Tu początkujący będą bezpieczni. W La Vina De Ayer zamiast gruzińskich bandaży wyczują nieco białych kwiatów, więcej śliwek i orzechów. Wszystko orzeźwiające, delikatne, mineralne, wszak to wino z gór i bardzo biesiadne.