Wszystko z Biedronki. Trzeba przyznać, luksusowo, jak na sklep uchodzący za najbardziej siermiężny na rynku.
To rezultat wspinaczki w górę, jaką market rodem z Portugalii wykonał na polskim rynku przez tych ostatnich parę lat. Jeszcze niedawno prezes Kaczyński, chcąc pokazać swoje bliskie ludowi pracującemu oblicze, robił tam zakupy zaprowadzony przez chłopców od PR. Jeszcze niedawno personel tego marketu walczył w sądach o ludzkie traktowanie. A dzisiaj proszę – anchois. Dziwię się, że migawka z Biedronki nie została włączona do rocznicowego spotu cywilizacyjnego, to jest chciałam powiedzieć – skoku cywilizacyjnego.
Biedronka nie jest osamotniona. Inne markety spożywcze też chcą wyszarpać jak najwięcej z kawałka tortu zwanego segmentem wyższej półki. Bo podobno, jak twierdzą tzw. analitycy rynku, luksus nie zna kryzysów. (Tu niewielka dygresja od spożywczaka do poezji – trochę zdziwiło mnie, gdy prezydent Komorowski, powiedział o Tadeuszu Różewiczu: „odszedł człowiek z wysokiej półki". Poeta zapewne zdziwiłby się, słysząc, że został obdarzony komplementem rodem z marketingowej nowomowy).
Ale wróćmy do spożywczaków i do luksusów. W Lidlu reklamowano niedawno polędwicę i rostbef z Brazylii, na stałe jest tam specjalny oddział luks. Delikatesowa Alma w moim rejonie wykosiła mniej delikatesowe Bomi, które kiedyś także pretendowało do „wyższej półki". Widać niewystarczająco, Alma okazała się bardziej skuteczna. Albo weźmy sieć Piccola Italia, która rozmnaża się w Warszawie z agresywnością roślin nieendemicznych. Z sukcesem, jak widać po tempie przyrostu, bo Małe Włochy są już co krok. Parmigiano reggiano, peccorino romano, pesto genovese. Czy ktoś jeszcze kupuje kartofle, kapustę, ser biały? Może już przeszliśmy w całości na tryb włoski? Po nomenklaturze można by wnosić, że owszem – dawna kawa z mlekiem to obecnie cafe latte, makaron (nie daj Boże kluski!) to dzisiaj pasta. W modnych ostatnio śniadaniowniach jada się croissanty, crepes z syropem klonowym, popijając to smoothy i cafe latte...
Ale na przykład znajomi w dostawie domowej otrzymują co tydzień paczkę żywnościową o treści całkowicie rodzimej: chleb razowy, pomarszczone jabłuszka, czosnek wielkości orzecha laskowego, parę chuderlawych marcheweczek, niewielką główkę sałaty. Jest również brukiew, z którą babcia owych państwa, niegdyś więźniarka Ravensbrück, ma skojarzenia mniej luksusowe...