Dwa pogrzeby Jaruzelskiego

Dwadzieścia pięć lat temu optymiści obiecywali Japonię i inne takie sushi, pesymiści zaś twierdzili, że nie uda się tak szybko zbudować normalnego demokratycznego społeczeństwa w Polsce czy w krajach zdominowanych przez komunistów.

Publikacja: 05.07.2014 13:00

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

„Trzeba przeczekać co najmniej jedno pokolenie" – mówili.

Dziś ówcześni pesymiści dodają kilka pokoleń do swoich rachunków, a optymiści podzielili się na tych, którzy mają za złe społeczeństwu, że nie chce robić tego, co mu się nakazuje, i na tych, którzy mają za złe społeczeństwu, że nie widzi, jak mu jest dobrze. Ale spór jest widoczny przede wszystkim między „oldboyami" – politykami i publicystami, którzy walczą między sobą już od kilku pokoleń.

Bardzo trudno się zorientować, jakiego zdania o polityce jest to właśnie pokolenie, które mieliśmy przeczekać, a które miałoby dzisiaj nie więcej niż 35 lat. Niemożliwe, żeby wszyscy wyjechali do Irlandii. Wiem, że są młodzi ludzie w Polsce – na przykład widziałam setki, a może i tysiące uśmiechniętych młodych rolkarzy w Warszawie, widziałam wielu młodych wolontariuszy w Lublinie i studentów w Krakowie. I zastanawiałam się czasem, czy porozmawiać z nimi o polityce, ale krępuje mnie, że nie wiedziałabym nawet, jakich używać słów. Nie dlatego, że od dawna mieszkam w USA, ale dlatego, że kategorie polityczne, w których ja i moje (i to wcześniejsze, i to późniejsze) pokolenie myślimy i mówimy, wydają się tak różne od tych używanych przez ich.

Wbrew różnym rozpowszechnionym ostatnio opiniom poglądów politycznych się nie dziedziczy, nie są one zapisane w naszych genach. Dzieci komunistów bywały komunistami, ale bywały nimi też dzieci kapitalistów, chłopów i nawet rabinów. Dziedziczy się zaś często religię, o której czasami pisze się, jakby była objawiona każdemu człowiekowi z osobna i jakby każdy mógł dokonać wolnego – złego lub dobrego – wyboru.

Młodzi dorośleją często poprzez bunt przeciw rodzicom. Przeciwko komu i czemu buntuje się pokolenie urodzone po 1989 roku? Badaniom opinii publicznej specjalnie już nie ufam, odkąd ci, co ją badają, przechodzą na stronę tych, co ją tworzą, i na odwrót.

Wydaje się, że są cztery widoczne tendencje wśród młodzieży: wyjazdy za granicę w poszukiwaniu pracy; budowanie swojej rodziny i swojego najbliższego środowiska; patriotyzm przejawiający się „na tak" poprzez dbanie o wartości i tradycje historyczne, a „na nie" – poprzez protestowanie przeciw reliktom komunizmu.

Rozumiem doskonale, że to nowe pokolenie czy już pokolenia mogą mieć ambiwalentny stosunek do komunizmu, do okresu PRL i Okrągłego Stołu, o który my się wciąż bijemy. Z jednej strony mówimy im, że w 1989 roku nastąpiła wielka transformacja. Od bardzo złego komunizmu, czyli PRL, przeszliśmy do bardzo dobrego systemu – demokracji. Ale z drugiej strony komuniści wcale nie byli źli, przeciwnie, taki na przykład Wojciech Jaruzelski nie był wcale zły, skoro mszę za niego odprawiali biskupi, a na cmentarz dumnie pomaszerował sam Adam Michnik.

Te dwa pogrzeby Jaruzelskiego to nawet nie była ambiwalencja, ale raczej przyznanie, że życie polityczne i umysłowe jest w Polsce mocno rozdwojone. W kościele była piękna msza, pojednanie, Polska Polską, wszyscy razem, delegacje polityczne najwyższego szczebla. Człowiek przed śmiercią zrozumiał swoje grzechy i wrócił na łono Kościoła.

Ale jeśli tak było w kościele garnizonowym, to dlaczego drugi pogrzeb, kilka godzin później, był całkiem świecki? Nie po bożemu? Czy ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył, koncelebrowałby mszę świętą – jak stwierdził jeden z popularniejszych analityków życia politycznego w Polsce? W odróżnieniu od innych, którzy wiedzą doskonale, kto co by zrobił – nie wiem. Ale cieszę się, że żaden ksiądz w sutannie czy koloratce nie poszedł na cmentarz, boby go pewnie rozszarpano. Wystarczyło spojrzeć na twarze tłumu, odprowadzającego swojego generała, swojego bohatera i obrońcę, który zapewnił im godne i bogate życie po rozpadzie PRL. Myślę, że w tym tłumie byli mordercy księdza Popiełuszki, innych księży i innych ofiar komunizmu. To był ten prawdziwy pogrzeb, ze swoimi, do swoich, sami przyjaciele i czciciele. To był wciąż żywy PRL i jego przyjaciele. Ten pierwszy pogrzeb to była pokazucha czy, jak mówią teraz, ściema.

Najmniej zrozumiała jest dla mnie ostatnio manifestowana skłonność ludzi młodych: to głosowanie na ludzi wygadujących większe bzdury niż wszyscy inni.

„Są mężczyźni, którzy z nieznanego powodu posiadają tylko jedną żonę. Pozostałe kobiety muszą stać się prostytutkami, zakonnicami lub lesbijkami. Kobiety lubią być dominowane, kierowane silną ręką, potrzebują opiekuna, który zapobiegłby ich słabościom...".

To nie są słowa Aborygena z Australii czy XIX-wiecznego mormona. To pisał w 1968 roku George Jackson, amerykański morderca, który wedle własnych słów nauczył się tego od Marksa, Lenina, Trockiego, Engelsa i Mao. Ale równie dobrze mógł to powiedzieć któryś z Januszów: Palikot czy Korwin-Mikke.

Co to „przeczekane pokolenie" chce nam swoimi decyzjami przekazać?

„Trzeba przeczekać co najmniej jedno pokolenie" – mówili.

Dziś ówcześni pesymiści dodają kilka pokoleń do swoich rachunków, a optymiści podzielili się na tych, którzy mają za złe społeczeństwu, że nie chce robić tego, co mu się nakazuje, i na tych, którzy mają za złe społeczeństwu, że nie widzi, jak mu jest dobrze. Ale spór jest widoczny przede wszystkim między „oldboyami" – politykami i publicystami, którzy walczą między sobą już od kilku pokoleń.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy