Layard odkrył Niniwę, Marshall – Mohendżo Daro, Carter – Tutanchamona, Schliemann – Troję. Wprawdzie niektórzy uganiają się jeszcze za grobowcem Aleksandra Wielkiego i El Dorado, ale mija czas poszukiwania wielkich cywilizacji i postaci na miarę Agamemnona. Teraz koryfeusze prahistorii chętniej niż do sal tronowych zaglądają tam, gdzie królowie chadzali piechotą.
Steven Ellis z Uniwersytetu Cincinnati od lat prowadzi wykopaliska w Pompejach. Jednak jego uwaga nie koncentruje się na marmurowych posągach, ale na zapleczach domostw, sklepów, straganów, na śmietnikach, rurach kanalizacyjnych, latrynach – bada kuchenne resztki wyrzucane przez mieszkańców słynnego miasta.
Wyniki są zaskakujące. Wbrew obiegowej opinii okazuje się, że warstwy uboższe w Cesarstwie Rzymskim nie zaspokajały głodu byle czym, nie przymierały głodem, jadały do syta. Jadłospis ludzi ubogich był zróżnicowany i zdrowy, była to po prostu dieta śródziemnomorska, na którą składały się oliwki, orzechy włoskie, ryby, fasola, owoce morza, zwłaszcza jeżowce, winogrona, wino i nieco solonego mięsa.
Badane resztki spożywcze pochodzą z okresu blisko 500 lat, od IV wieku p.n.e. do katastrofy w 79 roku. Badacz nie znalazł niczego, co świadczyłoby o tym, że w ciągu pięciu wieków mieszkańców nękały głodowe paroksyzmy. – Według rozpowszechnionej opinii pospólstwo Cesarstwa Rzymskiego przypominało gryzonie myszkujące po zaułkach w poszukiwaniu jakiegokolwiek pożywienia. Ludzie z plebsu byli rzekomo zadowoleni, gdy trafiła im się miska zepsutej kaszy. Obraz taki jest z gruntu nieprawdziwy – wyjaśnia Steven Ellis.
Ludzie zamożniejsi jadali oczywiście wykwintniej, o czym świadczy zawartość śmietników i rur kanalizacyjnych w ich siedzibach. Na ich stołach pojawiały się przyprawy z Indonezji, egzotyczne ptaki, takie jak pelikany i flamingi, a nawet mięso żyraf.
Latryna Lutra
Jak bardzo wykopaliska weryfikują opinie utrwalone na podstawie źródeł pisanych, świadczy przykład Lutra. Niemieccy archeolodzy zbadali dom jego rodziców w Mansfeld oraz jego własną posiadłość w Wirtemberdze. Okazało się, że opisywane przez niego ubóstwo rodziców, a tym samym jego dzieciństwo spędzone w biedzie, to konfabulacja. Od małego żył w dostatku w wielkim domu rodziców, którego fasada od ulicy miała 25 m szerokości. Dom ten posiadał olbrzymie piwnice, wielki tylny dziedziniec otoczony rozległymi zabudowaniami gospodarczymi.
Odkopano zabawki Lutra i jego rodzeństwa – miniaturowe kusze, kręgle z kości wołowych. W tamtych czasach tylko niektórych rodziców było stać na takie zabawki. Podobnie jak niewielu rodziców było stać na gęsinę i wieprzowinę w codziennym menu, w czasie postu zaś na drogie morskie ryby, śledzie, dorsze, gładzice (podobne do flądry) – a to jadał mały Luter.