Reklama
Rozwiń

Stanisławski: Bośniackie ciemne świecidło

Woody Allen podbijał Nowy Jork żartami o Raskolnikowie, a nie o Radziwille „Panie Kochanku". To wystarczający powód, aby Polacy, w poczuciu wspólnoty wykluczonych, pochylili się nad literaturą z europejskiej prowincji.

Aktualizacja: 13.02.2015 18:40 Publikacja: 13.02.2015 00:06

Dževad Karahasan, „Doniesienia z krainy ciemności”, tłum. Miłosz Waligórski, Wydawnictwo Pogranicze,

Dževad Karahasan, „Doniesienia z krainy ciemności”, tłum. Miłosz Waligórski, Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2014

Foto: Plus Minus

Emiliano Montecchi – zastanawiający się przy szklance, a czasem i butelce wermutu nad życiem, które go ominęło, trochę dziecinny i w tym, jak potrafi się cieszyć, i w nadziei, że ktoś wskaże mu drogę – jest jednym z wielu samotników, którzy od przeszło stu lat zaludniają europejskie powieści. Nieodpowiedzialny, pokaleczony, nieśmiały, fantasta, ma w sobie coś z Hrabalowskiego Wujaszka Pepina i z ponadczasowego Piotrusia Pana.

Nie chcę dopisywać mu kolejnych pokrewieństw albo wręcz całych genealogii literackich, to zajęcie dla pracowitych filologów. Pewien sznyt jednak rzuca się w oczy: Emiliana mógłby wymyślić i opisać Romain Gary, może Orhan Pamuk czy Antonio Tabucchi. W każdym razie bardziej ktoś z południa niż z północy Europy, ktoś, kto potrafi dobrze opisać zapachy, smaki i upał, choć nie przesadzajmy z tym determinizmem geograficznym: tamci mają oregano, ale macierzanka też swoje potrafi.

Pozostało jeszcze 86% artykułu

Tylko 99 zł za rok czytania.

Tylko teraz! RP.PL i NEXTO.PL razem w pakiecie!
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Plus Minus
Trzęśli amerykańską polityką, potem ruch MAGA zepchnął ich w cień. Wracają
Plus Minus
Kto zapewni Polsce parasol nuklearny? Ekspert z Francji wylewa kubeł zimnej wody
Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Plus Minus
„W głowie zabójcy”: Po nitce do kłębka