Ja jednak najczęściej robię zakupy w sklepie Simply. Nie jest najbliżej redakcji i nie jest najtańszy. Ma mnóstwo wad – nie największy wybór towarów, w dodatku ostatnio, po redukcji personelu, tworzą się przy kasach długie kolejki. Dla mnie jednak najważniejsza jest jedna jego zaleta: darmowe plastikowe torebki.
Wiem, nie ma darmowych reklamówek, podobnie jak nie ma darmowych obiadów. Cena jest wliczona w towary, które kupujemy. Ale lubię być rozpieszczany, więc cieszy mnie ten drobny sklepowy komfort: świadomość, że po zrobieniu zakupów nie muszę się martwić, w co je zapakować. Że – jeśli będę potrzebował albo po prostu będę miał taki kaprys – mogę wziąć nawet i dziesięć torebek.
Wiele wskazuje jednak, że niebawem ten komfort się skończy. Oto Unia Europejska uznała, że wie lepiej, czego potrzebują obywatele oraz jak powinny działać prywatne placówki handlowe. Albo darmowe torebki o grubości poniżej 50 mikronów zostaną całkowicie zakazane na terenie Wspólnoty, albo wprowadzone będą „kwoty torebkowe" – do 90 sztuk rocznie na obywatela.