Niedawno obchodziliśmy w Polsce 1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego. Pół wieku wcześniej, bo w roku 975, nad Anglią zajaśniała kometa, a zły omen spełnił się co do joty. Wkrótce u wybrzeży Anglii pojawiło się siedem łodzi wikingów, dając początek regularnym odwiedzinom, i to w coraz większej liczbie. Wikingowie plądrowali wybrzeże, palili, zabijali, przemieszczając się szybko i nie dbając o to, czy tubylcy stawią im opór. Dzieje te opisuje historyk norweski Tore Skeie w książce „Era Wilka”, obejmującej w Anglii czasy „prehistoryczne”, czyli sprzed przełomowego roku 1066 i najazdu Normanów.
Skeie ze źródeł sprzed 1000 lat odtworzył nie tylko przebieg wydarzeń historycznych, ale przede wszystkim oblicze tamtego świata oraz mentalność ludzi, którzy go zamieszkiwali. Jest to w równej mierze książka historyczna co cywilizacyjna, pokazująca życie społeczne i umiejętności techniczne epoki. Napisana została w sposób atrakcyjny, skondensowany, wydarzenie goni wydarzenie, główni bohaterowie zarysowani są wyraziście, a ich motywacje są zrozumiałe. Jest trochę scen i sytuacji szokujących, ale mowa jest przecież o starciach zbrojnych i napadach z orężem w ręku.
Tore Skeie: „Era Wilka”. Recenzja książki
Czytelnika dzisiejszego może bulwersować to, iż podstawą ekonomii ówczesnej było masowe niewolnictwo. Ludzi pojmanych w bitwach i najazdach przewożono do Skandynawii i zmuszano do pracy do końca życia. Status niewolnika był dziedziczny. Na południu Europy podobną działalnością zajmowali się mahometanie; wikingowie, którzy opływając Półwysep Iberyjski, dostali się aż na Morze Śródziemne, znaleźli się w ich strefie wpływów. W społeczeństwach staroskandynawskich liczba niewolników sięgała ćwierci ludności, byli oni traktowani jak bydło i nie mogli liczyć na poprawę losu.
Czytaj więcej
„Szekspir i psychologia” Philipa G. Zimbardo i Roberta L. Johnsona to ostatnia książka zmarłego w...
Wysoko cenionym przez wikingów i zaszczytnym zajęciem było podróżowanie, zarówno w celach handlowych, jak i na wyprawy łupieżcze. Często łączono przyjemne z pożytecznym: kiedy się dało, handlowano, innym razem dobywano mieczy. Wysokie ryzyko rejsów po pełnym morzu powodowało, że nie wszyscy wracali do domu; ci jednak, którym to było dane, z reguły przywozili bogactwa. Podczas nieobecności mężczyzn uprawą ziemi zajmowali się niewolnicy pod nadzorem kobiet. „Prowadzenie wojny w obcych krajach lub w obrębie Skandynawii nie tylko się opłacało, ale stanowiło palącą konieczność w celu uzyskania i utrzymania władzy oraz wpływów”, pisze Skeie. Dla młodzieńca skandynawskiego zaciągnięcie się na łódź pod sztandary zdolnego wodza było szczytem marzeń. Poczucie przynależności i lojalności było skrajnie silne, a przewinienie wobec towarzysza z łodzi karano surowo. „Cała kultura skandynawska koncentrowała się wokół wojny”, sumuje Skeie i to być może wyjaśnia sukcesy militarne wikingów.