Aktualizacja: 19.05.2025 12:59 Publikacja: 18.04.2025 14:40
Chrześcijanin pogrążony w smutku jest kiepskim chrześcijaninem – mówi Franciszek. Na zdjęciu papież pozdrawia wiernych na pl. św. Piotra w Watykanie po uroczystości Zesłania Ducha Św.
Foto: Riccardo De Luca - Up/Shutterstock
Nadzieja przynosi nam uśmiech. Poczucie humoru i dowcip są konieczne, by wytrwale dźwigać nasz krzyż i stawiać czoło trudnościom. Celna definicja pisarza Romaina Gary’ego pasuje tutaj jak ulał. Ironia jest dla niego manifestacją godności i „potwierdzeniem wyższości istoty ludzkiej nad tym, co ją spotyka”.
W dzieciństwie nauczyli nas tego rodzice. W Argentynie mieliśmy wielu świetnych komików, jak choćby Niní Marshall. Za czasów dyktatury Pedro Pablo musiała nawet wyemigrować. Pepe Biondi był synem neapolitańskich imigrantów urodzonym w barrio Barracas. Ta dzielnica Buenos Aires zawdzięcza swoją nazwę składom, barakom i rzeźniom, które w XVIII wieku zaczęły masowo wyrastać wzdłuż brzegów Río Matanza. Opowiadając o swoim pochodzeniu, wspominał, że jego ojciec zdecydował się wyemigrować do Baires, ponieważ powiedziano mu, że ulice są tam brukowane złotem. Po przyjeździe zdał sobie sprawę, że nie są nawet wyasfaltowane, i chcąc mieć co jeść, musiał sam się o to zatroszczyć. Bardzo wcześnie, by pomóc finansowo rodzinie, Pepe Biondi zaczął występować jako akrobata cyrkowy. Wkrótce, wyróżniając się naiwnym, błazeńskim stylem, dzięki pokazom, filmom i telewizji stał się sławny w całej Ameryce Południowej. Pamiętam również długie kolejki do kin na „Mały światek Don Camilla” [1952 r. – red.], według satyrycznego arcydzieła Guareschiego z Fernandelem i Gino Cervi („Jestem tak głodny, że zjadłbym nawet biskupa”). Kiedy byłem chłopcem, ten film cieszył się w Buenos Aires wielkim powodzeniem.
W najnowszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” gościem Darii Chibner był Cezary Boryszewski – redaktor nac...
Znawcy twórczości Krystiana Lupy nie mają wątpliwości, że nikt lepiej nie przeniósłby na deski sceniczne „Czarod...
„Amerzone – Testament odkrywcy” to wyprawa w świat zapomnianych krain.
W drugim tomie „Filozoficznego Lema” widać ujemną ocenę pisarza dla ludzkości.
Czy z przeciętnej powieści może powstać dobry serial? „Fatalny rejs” dowodzi, że tak.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas