Co ma wspólnego seria przygód Jamesa Bonda z „Trylogią" Henryka Sienkiewicza? Postać agenta 007, tak jak powieści polskiego noblisty, została stworzona przez pisarza Iana Fleminga ku pokrzepieniu serc jego rodaków. Tak przynajmniej twierdził Anthony Burgess, brytyjski pisarz, autor słynnej „Mechanicznej pomarańczy" zekranizowanej przez Stanleya Kubricka. W przedmowie do wznowienia pierwszej powieści Fleminga o Bondzie Burgess pisał: „Kiedy ukazało się w 1953 r. »Casino Royale«, było w nim zawarte przesłanie do narodu brytyjskiego. Twardy, mężny, choć nie zimna ryba i nie asceta, James Bond przypominał swym czytelnikom o cnotach, które jakby stracili.
W osiem lat po zakończeniu II wojny światowej epoka bohaterów, którzy zbudowali i utwierdzili imperium brytyjskie, należała już dawno do przeszłości. Teraz zastąpiły ją intrygi i kłótnie supermocarstw, w których Wielkiej Brytanii pozostała jedynie rola widza. Była to sytuacja upokarzająca. Wywiad brytyjski okazywał się nieudolny i pogardliwie traktowany przez CIA".
Fantazja o potędze
Rzeczywiście, rozstrzygnięcia polityczne z Jałty i Teheranu trudno uznać za zwycięstwa polityczne Churchilla. Koniec II wojny światowej to także zmierzch brytyjskiego kolonializmu. W 1947 r. zostaje ogłoszona niepodległość Indii oraz Pakistanu, kluczowych niegdyś brytyjskich kolonii. Z kolei początek lat 50. to utrata dominacji w Egipcie i wycofanie się wojsk brytyjskich z rejonu Kanału Sueskiego. To także czas, kiedy wywiad brytyjski był wstrząsany kolejnymi odsłonami skandalu związanego z działalnością podwójnych szpiegów sowieckich, czyli tak zwanej piątki z Cambridge. Jak pisał w dalszej części swojego wstępu Anthony Burgess: „Fleming potrafił wyśnić system wywiadu o wiele bardziej niebezpieczny i pomysłowy od tego, jaki dopuszczała rzeczywistość, i obsadzić go nowym typem agenta uprawnionego do zabijania. Respekt ze strony Ameryki i lęk Sowietów, otaczające tę wymarzoną postać, przylgnęły do zatrudniającej go służby i przenosiły się z natury rzeczy na Wielką Brytanię. Istniał więc patriotyczny motyw ukryty za pierwotną intencją Fleminga, którą było dostarczanie rozrywki".
W chwili opublikowania „Casino Royale" Ian Fleming miał 45 lat, a za sobą porządną angielską edukację, służbę w wywiadzie wojskowym podczas wojny, a także doświadczenie dziennikarskie i biznesowe. Popularna, aczkolwiek nigdy niepotwierdzona, pogłoska głosi, że miał romans ze słynną Krystyną Skarbek, znaną także jako Christine Granville. Ta urodzona w Trzepnicy pod Łodzią kobieta o ziemiańsko-żydowskich korzeniach do dziś pozostaje jednym ze słynniejszych szpiegów w historii. Ciąg dalszy legendy głosi, że Fleming inspirował się życiorysem Skarbek, tworząc postać Vesper Lynd – wielkiej, tragicznej miłości Jamesa Bonda. Pierwszej i ostatniej. Druga legenda mówi o tym, że Fleming pisał „Casino Royale", gdy szykował się do ślubu. Tworząc na kartach powieści postać szarmanckiego szpiega, odreagowywał pożegnanie ze stanem kawalerskim.
Fleming napisał w sumie 12 bondowskich książek i są to całkiem przyzwoite powieści szpiegowskie. Jego dzieło kontynuowali różni inni pisarze i pseudoliteraci. Wśród nich także aktor Roger Moore. Przez liczne kontynuacje pośledniej jakości opinia o bondowskich książkach nie jest w powszechnym obiegu nazbyt wysoka. Niesłusznie.
Pierwsza ekranizacja „Casino Royale" powstała w USA już rok po premierze książki – w 1954 r. Wyreżyserował ją William H. Brown, a w rolę agenta 007 wcielił się Barry Nelson. Dzisiaj to film kompletnie zapomniany, a prawdziwa kariera ekranowego Jamesa Bonda miała się rozpocząć dopiero w 1962 r. filmem „Doktor No". W rolę asa brytyjskiego wywiadu wcielił się 32-letni wówczas szkocki aktor Sean Connery.