Nic lepiej nie ilustruje rozdźwięku między wizją kraju, jaką miał Baszszar, a aspiracjami zwykłych Syryjczyków niż jego reakcja na Arabską Wiosnę, falę antyrządowych protestów, która rozprzestrzeniła się w wyczerpanych represjami dyktaturach Bliskiego Wschodu. Niepokoje rozpoczęły się w Tunezji w grudniu 2010 roku, kiedy młody sprzedawca uliczny podpalił się w proteście przeciwko nękaniu przez policję i umarł. Incydent wywołał ogólnokrajowe protesty przeciwko autorytarnemu prezydentowi Tunezji Zajnowi al-Abidinowi ibn Alemu, co ostatecznie zmusiło go do ucieczki do Arabii Saudyjskiej. W ciągu kilku tygodni podobne protesty odbyły się na całym Bliskim Wschodzie. Niepokoje ogarnęły kraje rozciągające się od Maroka na wybrzeżu Afryki Północnej po Bahrajn w Zatoce Perskiej, ale najbardziej uderzyły w świeckie dyktatury, które od dziesięcioleci sprawowały władzę w krajach takich jak Egipt i Libia.