Amerykanin Todd Boehly przejął Chelsea Londyn, gdy Roman Abramowicz, rosyjski oligarcha i dobry znajomy Władimira Putina, został zmuszony do sprzedaży klubu po agresji Rosji na Ukrainę w 2022 roku. Zamiana kapitału rosyjskiego na amerykański nie przyniosła zmiany w sposobie zarządzania: Boehly tak samo jak jego poprzednik nie przejmował się tym, ile wydaje, ściągając do klubu kolejnych piłkarzy.
Jednak przed tym sezonem przeszedł samego siebie: drużyna przystępowała do rozgrywek z kadrą liczącą ponad 40 graczy. Wcześniej przez ośrodek treningowy klubu przewijali się kolejni zawodnicy, dobierani według Bóg wie jakiego klucza. Czegoś takiego nie widziano dotąd nie tylko w Londynie (gdzie widziano już wiele) – cały piłkarski świat z niedowierzaniem przyglądał się temu transferowemu szaleństwu. Wyglądało to jak groteskowy piłkarski casting albo nabór do nowo powstałej akademii piłkarskiej, a nie przygotowania do sezonu jednego z najlepszych angielskich klubów.
Nic dziwnego, że kibice Chelsea pomstowali, na czym świat stoi, za to fani rywali nie ukrywali uciechy, którą wyrażali chociażby w memach. Jeden z najbardziej popularnych prześmiewczych obrazków przedstawiał autobus, którym piłkarze z Londynu podróżują na mecz: był to znany właśnie z londyńskich ulic autobus piętrowy, tyle że nie czerwony, lecz niebieski, czyli w barwach klubu ze Stamford Bridge.
Dziennikarze i eksperci przewidywali, że ten eksperyment skończy się katastrofą. Były znakomity szkocki piłkarz, a później trener Graeme Souness oceniał na łamach „Daily Mail”, że Boehly zachowuje się jak Ted Lasso, fikcyjna postać z popularnego serialu: podobnie jak tamten nie ma pojęcia o piłce nożnej (Lasso jest trenerem futbolu amerykańskiego), ale uznał, że to prosta gra, więc sobie poradzi.
Eksperci od sportowych inwestycji nie mają wątpliwości (a dobrze poinformowani dziennikarze potwierdzają), że w najbliższych latach w Anglii zameldują się kolejni amerykańscy inwestorzy z walizkami pieniędzy, po to, żeby kupować kolejne kluby. Już w tym momencie połowa z 20 zespołów Premier League, najwyższej angielskiej klasy rozgrywkowej, ma amerykańskich właścicieli. Są wśród nich największe futbolowe firmy, takie jak Liverpool, Arsenal Londyn, Manchester United i wspomniana Chelsea. Są też mniej utytułowane, ale mające również duże tradycje kluby: Aston Villa, Crystal Palace czy Fulham. W ostatnich dniach dołączył do nich Everton z Liverpoolu, przejęty przez amerykańską Friedkin Group.