Poruszenie wywołała sonda w jednej z telewizji śniadaniowych, w której spytano Polaków, czy chcieliby powstawania miejsc, do których nie można przychodzić z dziećmi. Okazało się, że większość jest na tak. Sprawa wróciła, gdy jeden z łódzkich aquaparków ogłosił dzień „tylko dla dorosłych”, a reklamę okraszono grafiką z przekreślonym płaczącym niemowlakiem i podpisem „dzieciom wstęp wzbroniony”. Zareagowała na to rzecznik praw dziecka, która stwierdziła, że tego typu działanie nosi znamiona dyskryminacji. Oczywiście stanowisko RPD było też efektem oburzenia, które przetoczyło się przez sieć. Oburzenia, które rozumiem, ale wydaje mi się ono efektem pełnego hipokryzji podejścia do dzieci i dzietności w ogóle.
Czytaj więcej
Proszę zapytać kogoś wykonującego tzw. kreatywny zawód, czym się aktualnie zajmuje – idę o zakład, że nie powie, co właśnie „tworzy”, a zamiast tego zacznie tłumaczyć, „w jakim projekcie” się właśnie znajduje. I skojarzenie z klatką, w której zamknięto go na własne życzenie, będzie jak najbardziej na miejscu.
Koncepcja "bezstresowego wychowania" została wykoślawiona
Przypomnijmy, że w drugiej połowie XX w. doszło do kopernikańskiego przewrotu w podejściu do dzieci. W reakcji na opresyjny model wychowania, oparty na systemie kar, modne stały się koncepcje zwane „bezstresowym wychowaniem”. Szlachetna idea wynikała z uznania – w Polsce tę myśl promował Janusz Korczak – że dziecko to taki sam człowiek jak dorosły, tylko że mały. Dlatego ma prawo być wysłuchanym, a także należy brać pod uwagę jego oczekiwania i emocje. Wykoślawienie tej idei w pewnej chwili postawiło wszystko na głowie. Na dodatek dziecko stało się ważnym elementem gospodarki – zabawki, rozrywka, moda dziecięca itd.
Pomysł na „strefy wolne od dzieci” jest efektem rewolucji w podejściu do wychowania, co szybko wyrodziło w zaprzeczenie jakiegokolwiek wychowania w ogóle. Owe strefy są tylko skutkiem ubocznym tej zmiany.
Ta przesada doprowadziła do tego, że wraz ze zmniejszaniem się liczby potomstwa poszczególnym dzieciom poświęcano coraz więcej uwagi i środków. Samo pojęcie wychowania wyrzucono do kosza jako element XIX-wiecznej opresji. Wielu jednak pomyliło bezstresowe wychowanie z pozwalaniem dzieciom na wszystko, niestawianie żadnych barier. W efekcie tysiące rodzin zostało sterroryzowanych przez niewychowane dzieci, które na każdą próbę ograniczenia ich woli reagowały krzykiem i płaczem. Zamiast szczęśliwego pokolenia świadomego swych emocji i dojrzałości dostaliśmy pokolenie rozwydrzonych bachorów, zatruwających życie wszystkim wokół, które wyrosły na nieumiejących myśleć o innych egoistach, a do tego zupełnie nieprzygotowanych do życia.