Zacznę od teatru, mianowicie od sztuki Bogusława Schaeffera „Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego”. Niesamowicie ciekawy spektakl, który powstał 50 lat temu i od 50 lat gra w nim Jan Peszek. Opowiada o trudach bycia twórcą, odtwórcą lub – jak mawiał Schaeffer – reproduktorem w coraz trudniejszej codzienności. Prócz tego, że Jan Peszek jest wybitnym aktorem, to jest również bardzo ciekawym człowiekiem. Zachęcam do zapoznania się z jego perspektywą poprzez książkę Marii Peszek „Naku*wiam zen”. To rozmowa dwojga artystów o wartościach w życiu, o zachowaniu godności. Piękny przykład szczerej, otwartej, wspierającej przyjaźni.