Hangary przy ulicy Montevideo 3 u ujścia rzeki Skaldy w Antwerpii – to tu przez 60 lat XIX i XX wieku europejscy emigranci podróżujący trzecią klasą statków linii Red Star przechodzili kontrole i procedury przed podróżą po lepsze życie do Ameryki Północnej. Basia Cohen, dziesięcioletnia Żydówka z Europy Wschodniej, po raz pierwszy jadła lody w Antwerpii, zanim weszła na pokład statku płynącego do Nowego Jorku. A jej cała rodzina, podobnie jak setki tysięcy innych emigrantów, została dokładnie sprawdzona i przebadana w hangarze. Wszyscy rozebrani musieli wziąć kąpiel pod prysznicem, ale oprócz normalnej wody z mydłem spryskano ich octem i benzyną, a potem jeszcze benzoesanem. Ich bagaże poddano parowej dezynfekcji w wysokich temperaturach. Wszystko to ze strachu przed chorobami, które w czasie 16-dniowej podróży przez Atlantyk mogłyby doprowadzić do epidemii, a potem do konieczności 40-dniowej kwarantanny. A przecież wszyscy pasażerowie chcieli szybko jechać dalej, a statek miał wracać do Antwerpii po następnych emigrantów.