Stany Zjednoczone – i tu mam na myśli prawie wszystkie ośrodki polityczne – od Białego Domu, poprzez Pentagon, Departament Stanu, po Kongres, wzywają Izrael do ograniczenia wojny przeciwko Hamasowi (bo przecież nie przeciwko Gazie, która nie jest państwem, lecz tylko terytorium pod panowaniem terrorystycznej grupy przestępczej ani nie przeciwko państwu Autonomii Palestyńskiej – uznawanej przez ponad 130 państw, ale akurat nie przez Hamas, który oficjalnie jest jej częścią). Izrael postawił sobie za cel wykastrowanie, mówiąc delikatnie, Hamasu i odbicie swoich zakładników – żywych lub umarłych. Nie można, niestety, mówić o całkowitej likwidacji Hamasu, póki jego przywódcy i darczyńcy mieszkają bezpiecznie i w luksusie w innych krajach arabskich.