Zdarzyło mi się ostatnio uczestniczyć w bardzo pouczającej dyskusji. Takiej, która – jak mi się wydaje – mogła jednocześnie toczyć się w wielu innych miejscach w Polsce. Pozornie dotyczyła rzeczy mało istotnej, jak to, czy nazwanie szkolnego kiermaszu „wielkanocnym” jest wykluczające dla dzieci z rodzin niewierzących bądź praktykujących inną religię. I czy w związku z tym nie lepiej byłoby go dookreślić bardziej „neutralnym i inkluzywnym” przymiotnikiem „wiosenny”. Proszę mi wierzyć, temperatura sporu, a także rozbudowanie argumentacji z obu stron starczyłoby spokojnie nie na jeden felieton, ale kilka esejów.
Czytaj dalej. Tylko 29,90 zł miesięcznie
Dostęp do serwisu rp.pl, w tym artykuły z Rzeczpospolitej i Plus Minus.
Możesz zrezygnować w każdej chwili.