I z niezwykłą mocą przychodzi to sobie uświadomić w czasie wojny w Ukrainie. Codziennie docierają do nas tysiące informacji, filmów, obrazków, cytatów. Setki ekspertów analizuje je, poddaje obróbce i przekazuje dalej jako poważne ekspertyzy. Nie brak także intelektualistów, którzy poddają te medialne półfabrykaty dalszej obróbce i przekazują jako ideowe wyjaśniania współczesności. I tak to się kręci, budując coraz mocniejsze przekonanie, że wiemy, co dzieje się na tej wojnie, rozumiemy wiele z jej aspektów i możemy spokojnie przyglądać się, jak Ukraińcy dają łupnia Rosjanom, względnie zamartwiać się, kiedy Putin uderzy na Polskę. Obie postawy są z punktu widzenia mediów równie opłacalne, bo sprzyjają śledzeniu ich stron, odświeżaniu „tablic" i zwiększaniu klikalności.