Samuel Alito dołączył do grona dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego z woli George'a W. Busha już w 2005 r., ale do tej pory nie należał do najbardziej rozpoznawalnych postaci tej szacownej instytucji. Znany z konserwatywnych poglądów pozostawał w cieniu jeszcze większych radykałów jak Clarence Thomas czy nieżyjący już Antonin Scalia. Wszystko zmieniło się późnym wieczorem 5 maja, gdy w portalu internetowym Politico pojawiła się opinia Alito w sprawie pozwu stanu Missisipi, na który najwyższa instancja sądowa Ameryki ma odpowiedzieć na przełomie czerwca i lipca.
Południowy stan domaga się prawa do niemal całkowitego zakazu aborcji po piętnastym tygodniu ciąży. Obowiązujący obecnie wyrok Sądu Najwyższego z 1973 r. w sprawie Jane Roe versus Henry Wade pozwala poszczególnym stanom na wprowadzenie własnych regulacji, przy czym mogą one ograniczać prawo do aborcji w drugim i trzecim trymestrze ciąży. Missisipi chce jej zakazać o dwa miesiące wcześniej.
„Uważamy, że Roe–Wade powinien zostać przekreślony. Nadszedł czas na uszanowanie konstytucji i oddanie tej sprawy w ręce wybranych przedstawicieli narodu. Roe–Wade od początku było rażącym błędem. Zastosowane w nim rozumowanie pozostawało niezwykle słabe, a orzeczenie przyniosło szkodliwe skutki. Zamiast zapewnić narodowe porozumienie w kwestii aborcji, podsyciło spór i pogłębiło podziały" – napisał Alito. Kluczowa była jednak uwaga, że jego ocena już za chwilę nabierze mocy prawa. Podobnie sprawy widzi czworo innych sędziów: Clarence Thomas, Neil Gorsuch, Brett Kavanaugh i Amy Coney Barrett. To wystarczy dla uzyskania przewagi 5:4 nad sędziami o liberalnym światopoglądzie i odwołania orzeczenia, które od niemal pół wieku było w Stanach podstawą kompromisu w jednym z podstawowych dylematów naszej cywilizacji.
Czytaj więcej
Kreml działa zawsze wedle tego samego wzorca. Najpierw wspiera, zdawałoby się marginalne, partie polityczne, które jednak stopniowo narzucają ton debaty publicznej. A z pozoru niewinne inwestycje z czasem korumpują czołowych polityków. W ten sposób Rosja dostała się do serca Zachodu.
Rozdarcie u podstaw
Roe kontra Wade z roku na rok staje się przedmiotem coraz gorętszych debat za Atlantykiem za sprawą nabierającej mocy konserwatywnej kontrrewolucji. 98-stronicowy dokument autorstwa Alito z pewnością nie przyczyni się do uspokojenia nastrojów. Już w dniu publikacji w Politico, 5 maja, na ulice amerykańskich miast wyszły tłumy protestujących. Poza tradycyjnym sporem między zwolennikami „prawa do życia" i „prawa do wyboru" na celowniku pojawił się też sam Sąd Najwyższy.