Flota w butelce

W epoce żaglowców, podczas ciszy na morzu, marynarze z nudów groźnie wywijali kordelasami. Ale nie wszyscy, niektórzy tworzyli modele statków, które podziwiali, albo na których pływali tak długo, aż stawały się ich domem.

Aktualizacja: 10.07.2016 20:28 Publikacja: 10.07.2016 00:01

„Le Commerce de Marseille” (Kupiec z Marsylii), pływał w latach 1782–1820;

Foto: materiały prasowe

Jeszcze do niedawna główną atrakcją Marsylii był zamek If, w którym katusze cierpiał hrabia Monte Christo. Ale teraz stary marsylski port zyskał atrakcję nową i bodaj z wyższej półki: MuCEM – Musée des Civilisations de l'Europe et de la Méditerranée, Muzeum Europejskich i Śródziemnomorskich Cywilizacji, wybudowane za astronomiczną (jak na sferę kultury) kwotę 191 milionów euro.

Na przedłużeniu dawnego portowego nabrzeża J4, w cieniu XVII-wiecznego fortu Saint-Jean usypano sztuczną wyspę. Umieszczono na niej ekstrawagancki gmach MuCEM połączony ze szczytami bastionów fortu 130-metrowym mostem. Marsylczycy i turyści tłumnie odwiedzają to miejsce.

Od czerwca (do 24 października) także z powodu wystawy pod nazwą „Parade". Ekspozycja prezentuje ponad 100 modeli statków, jakie pływały po Morzu Śródziemnym. Są wśród nich antyczne galery, średniowieczne karawele, trójmasztowe szkunery, parowce, okręty wojenne. Wszystkie te okazy „pływają" po lustrze imitującym wodę.

Większość modeli pochodzi z unikalnej kolekcji zgromadzonej w Chambre de Commerce et d'Industrie Provence, w sekretnych pomieszczeniach Palais de la Bourse, do których wstęp mieli tylko powołani. Niektóre modele mają lat kilkaset, inne tylko kilkadziesiąt, ale wszystkie zachowały swój czar.

Dlaczego tak fascynują? Niektórzy, usiłując wyjaśnić ten dar uwodzenia, silą się na głęboką psychoanalizę, łącząc tę cechę z „odżywaniem dziecka w dorosłym na widok korabi zdolnych do podróży, o których marzymy w dzieciństwie" (tak twierdzi scenarzysta wystawy Stephan Muntaner). Inni, o bardziej prozaicznej naturze, widzą w tych modelach świadectwo ewolucji techniki stoczniowej. Jeszcze inni wpadają w zachwyt nad zręcznością modelarzy, XVII-wiecznych cieśli okrętowych, którzy dłońmi jak bochenki potrafili wyciosać z jednego pnia reję fregaty i zbudować miniaturową kopię (ze ścisłym zachowaniem proporcji!) żaglowców, po pokładach których stąpali (boso).

Wśród cacek prezentowanych w MuCEM jest między innymi „Normandie", francuski liniowiec pasażerski zbudowany w 1932 roku, wciąż uważany za szczytowe osiągnięcie architektury okrętowej i najpiękniejszy statek pasażerski wszech czasów. Jest także „Calypso", jeden z najsłynniejszych statków w historii. Jacques Yves Cousteau wypatrzył ją na Malcie, gdzie ten dawny brytyjski poławiacz min służył jako prom. W sfinansowaniu tego zakupu pomógł w 1950 roku irlandzki biznesmen Thomas Loel Guinness. Po przeróbkach (m.in. fałszywy nos na dziobie, służący jako podwodna komora obserwacyjna) „Calypso" stał się statkiem oceanograficznym, na którym przez 40 lat Jacques Yves Cousteau prowadził badania podwodnego świata.

Aliści, jak pisał już w pierwszej połowie XIX wieku Stanisław Jachowicz: „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie". W kategorii „modele statków" gdańskie Narodowe Muzeum Morskie w niczym nie ustępuje marsylskiemu Muzeum Europejskich i Śródziemnomorskich Cywilizacji. Prezentuje ono ekspozycję „Polacy na morzach świata". Jest to historyczna, przekrojowa wystawa o morskich dziejach Polski i Polaków, od wczesnego średniowiecza. Ekspozycja została ostatnio uzupełniona o nową część ukazującą ewolucję europejskiego budownictwa okrętowego, od XVI do XVIII wieku. Są tam pokazane nie tylko modele, ale także – a dla naprawdę zainteresowanych przede wszystkim – najważniejsze etapy i elementy budowy statków oraz wszystkie okoliczności z nim związane.

Częścią centralną i dominującym fragmentem ekspozycji jest makieta XVII-wiecznej stoczni, wykonana w skali 1:50. Makietę można oglądać ze wszystkich stron i dokładnie prześledzić główne fazy budowy statku typu Galeon. Na planszy znajduje się 150 figurek ludzi – cieśli, powroźników i szkutników.

Na wystawę trafiły najcenniejsze i najstarsze modele historycznych statków ze zbiorów muzealnych, między innymi model XVIII-wiecznej fregaty „Nayade" oraz model trzymasztowego galeonu „Ofiara Abrahama" wykonany w 1719 r. – sugeruje to data na żaglu.

Na wystawie znalazły się: model francuskiego okrętu liniowego „L'Artesien", angielskiej fregaty „Juno" oraz żaglowców bałtyckich z XVIII wieku. Na wystawę trafiły również oryginalne narzędzia szkutnicze wydobyte z wraków statków. Tego w Marsylii nie ma.

Eksperci z Narodowego Muzeum Morskiego z uzasadnioną dumą podkreślają, że z wystawy można się dowiedzieć, jak ważnym momentem w historii budownictwa okrętowego było rozpoczęcie projektowania statków na papierze i tworzenie związanej z tym dokumentacji. Kopia obrazu „Portret budowniczego statku z żoną" autorstwa Rembrandta van Rijn (1606–1669) doskonale uzupełnia ten segment ekspozycji.

Wystawa „Parade" w Marsylii pokazuje modele korabi pływających po Morzu Śródziemnym. Część wystawy w Gdańsku też poświęcona jest typom śródziemnomorskich jednostek. Dlaczego? Wyjaśnia to komunikat Narodowego Muzeum Morskiego, jaki towarzyszył otwarciu ekspozycji: „Ciekawym jej elementem jest kopia obrazu wotywnego przedstawiającego turecką galerę z kościoła pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Szczepanowie (koło Tarnowa). Mało jest przekazów o żegludze Polaków po Morzu Śródziemnym w XVI–XVIII wieku. Nieliczni uczestniczyli w ramach Świętej Ligi w bitwie pod Lepanto (1577 r.). W XVI–XVII wieku Polacy jako jeńcy wojenni i niewolnicy trafiali również na galery tureckie i piratów berberyjskich oraz algierskich. Czasem, wykupieni lub po szczęśliwie zakończonej ucieczce, przybywali do swych miast i składali w kościołach wota – obrazy i modele statków – w podziękowaniu Opatrzności za odzyskanie wolności".

A tak w ogóle, i pozostając z całym szacunkiem, to jednak daleko Marsylii do Gdańska pod względem modelarstwa. W mieście nad Motławą działa Jan Koszczyński, pasjonat, który od lat buduje modele statków i ma na swoim koncie tytuł mistrza świata w tej dziedzinie. Pracował w stoczni i na statkach rybackich, dlatego dłonie ma wcale nie mniejsze i nie mniej stwardniałe niż cieśle okrętowi sprzed kilkuset lat. A jednak potrafi nimi wyczarować kilkumilimetrowe narzędzia w warsztacie mechanika czy pompę w maszynowni krótszą od zapałki. Stworzony przez Mistrza z Gdańska model holownika Ares, który zwyciężył na modelarskich mistrzostwach świata, to prawdziwe dzieło sztuki w skali 1:25. Stoi w gablocie w Narodowym Muzeum Morskim, obok przekrój modelu XIX-wiecznego holownika Słoń, który napędza maszyna parowa. Mistrz z Gdańska jest zatrudniony w Muzeum, dla którego pracuje za dnia; dla siebie – wieczorami, teraz ma na warsztacie model żaglowca z połowy XIX wieku, w którym zamontowano maszynę parową.

W MuCEM – Musée des Civilisations de l'Europe et de la Méditerranée – nie pracuje nikt taki, nie ma Mistrza z Marsylii.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

Jeszcze do niedawna główną atrakcją Marsylii był zamek If, w którym katusze cierpiał hrabia Monte Christo. Ale teraz stary marsylski port zyskał atrakcję nową i bodaj z wyższej półki: MuCEM – Musée des Civilisations de l'Europe et de la Méditerranée, Muzeum Europejskich i Śródziemnomorskich Cywilizacji, wybudowane za astronomiczną (jak na sferę kultury) kwotę 191 milionów euro.

Na przedłużeniu dawnego portowego nabrzeża J4, w cieniu XVII-wiecznego fortu Saint-Jean usypano sztuczną wyspę. Umieszczono na niej ekstrawagancki gmach MuCEM połączony ze szczytami bastionów fortu 130-metrowym mostem. Marsylczycy i turyści tłumnie odwiedzają to miejsce.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał