Jeszcze do niedawna główną atrakcją Marsylii był zamek If, w którym katusze cierpiał hrabia Monte Christo. Ale teraz stary marsylski port zyskał atrakcję nową i bodaj z wyższej półki: MuCEM – Musée des Civilisations de l'Europe et de la Méditerranée, Muzeum Europejskich i Śródziemnomorskich Cywilizacji, wybudowane za astronomiczną (jak na sferę kultury) kwotę 191 milionów euro.
Na przedłużeniu dawnego portowego nabrzeża J4, w cieniu XVII-wiecznego fortu Saint-Jean usypano sztuczną wyspę. Umieszczono na niej ekstrawagancki gmach MuCEM połączony ze szczytami bastionów fortu 130-metrowym mostem. Marsylczycy i turyści tłumnie odwiedzają to miejsce.
Od czerwca (do 24 października) także z powodu wystawy pod nazwą „Parade". Ekspozycja prezentuje ponad 100 modeli statków, jakie pływały po Morzu Śródziemnym. Są wśród nich antyczne galery, średniowieczne karawele, trójmasztowe szkunery, parowce, okręty wojenne. Wszystkie te okazy „pływają" po lustrze imitującym wodę.
Większość modeli pochodzi z unikalnej kolekcji zgromadzonej w Chambre de Commerce et d'Industrie Provence, w sekretnych pomieszczeniach Palais de la Bourse, do których wstęp mieli tylko powołani. Niektóre modele mają lat kilkaset, inne tylko kilkadziesiąt, ale wszystkie zachowały swój czar.
Dlaczego tak fascynują? Niektórzy, usiłując wyjaśnić ten dar uwodzenia, silą się na głęboką psychoanalizę, łącząc tę cechę z „odżywaniem dziecka w dorosłym na widok korabi zdolnych do podróży, o których marzymy w dzieciństwie" (tak twierdzi scenarzysta wystawy Stephan Muntaner). Inni, o bardziej prozaicznej naturze, widzą w tych modelach świadectwo ewolucji techniki stoczniowej. Jeszcze inni wpadają w zachwyt nad zręcznością modelarzy, XVII-wiecznych cieśli okrętowych, którzy dłońmi jak bochenki potrafili wyciosać z jednego pnia reję fregaty i zbudować miniaturową kopię (ze ścisłym zachowaniem proporcji!) żaglowców, po pokładach których stąpali (boso).