Aktualizacja: 02.10.2016 09:28 Publikacja: 29.09.2016 20:41
Foto: Plus Minus
Artykuł prof. Zbigniewa Stawrowskiego pt. „Klaps jako imperatyw kategoryczny” wywołał burzę zasłużonej krytyki. Oburzenia nie kryły osoby o tak odmiennej proweniencji światopoglądowej jak liberalny rzecznik praw dziecka Marek Michalak czy wiceminister rodziny w prawicowym rządzie PiS Bartosz Marczuk. Tekst prof. Stawrowskiego można jednak krytykować na dwa sposoby. Pierwszy rodzaj rzeczywiście jest „czułostkowo humanitarny”: oto rodzicielski klaps jest przedstawiany nie tylko jako mało inteligentny i psychologicznie wątpliwy sposób na uciszenie dziecka, ale także jako najcięższe wykroczenie rodzica, wobec czego już samo wspomnienie autora o tym, że klaps nie powinien, nawet w teorii, zasługiwać na reakcje instytucji państwowych, prowokuje paniczne apele o podanie autora do sądu. Drugi rodzaj krytyki rzeczywiście może być dla autora filozoficznym wyzwaniem. Chodzi o problem intelektualny symbolizowany przez niesmak, jaki wywołuje nazwanie przez prof. Stawrowskiego klapsa „symbolicznym wyrazem najgłębszej miłości” rodzicielskiej, a rezygnację z wymierzenia takiej kary „moralnym złem, kiedy nie dopełnimy naszego obowiązku”.
Wszyscy wiemy, że kiedyś było lepiej. Polityka wyglądała zupełnie inaczej, miała inny poziom i klimat, a debaty...
Nowy spektakl Teatru Współczesnego za dyrekcji Wojciecha Malajkata pokazuje, że warto szukać w teatrze wzruszenia.
Nadmierne i niepoprawne stosowanie leków to w Polsce plaga. Książka Arkadiusza Lorenca pokazuje tło tego problemu.
„Ale wtopa” to gra, przez którą można nieźle zdenerwować się na znajomych.
„Thunderbolts*” przypomina, że superbohaterowie wcale nie są doskonali.
W debacie o rynku pracy nie można zapominać o człowieku. Ideałem dla większości pozostaje umowa o pracę, ale technologie i potrzeba elastyczności oferują nowe rozwiązania.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas