Filip Memches o tym jak czytać dzieła Romana Dmowskiego

Tegoroczne Narodowe Święto Niepodległości po raz kolejny stało się okazją do zastanowienia się nad tym, czy rację miał Jerzy Giedroyc, twierdząc, że Polską rządzą dwie trumny: Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Nie zgadzam się z tym poglądem Księcia Redaktora, gdyż uważam, że w rezultacie II wojny światowej zwycięzcą pośmiertnej rywalizacji wymienionych dwóch polityków okazał się współtwórca Narodowej Demokracji.

Aktualizacja: 18.11.2016 13:43 Publikacja: 17.11.2016 10:12

Filip Memches o tym jak czytać dzieła Romana Dmowskiego

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Polska, w której przez siedem dekad przyszło żyć kolejnym pokoleniom, zrealizowała istotną część postulatów Dmowskiego: w wyniku przesunięcia granic w kierunku zachodnim oraz zagłady dużej części międzywojennego społeczeństwa stała się krajem jednolitym etnicznie, religijnie, kulturowo.

Oczywiście lider endecji nie zakładał, że za osiągnięcie tego celu przyjdzie zapłacić wysoką cenę w Katyniu i Auschwitz. Poza tym był antykomunistą i wrogiem bolszewików, więc nie chciał, żeby jego ojczyzna stała się podporządkowaną ZSRR „dyktaturą proletariatu". Ale tak czy inaczej to namiestnicy Moskwy z PPR, a potem z PZPR mimowolnie wdrażali istotne elementy projektu Dmowskiego.

Z pewnością dla środowisk, które dziś najgłośniej powołują się na dziedzictwo endecji – a do nich należą choćby organizatorzy Marszu Niepodległości – taka opinia to herezja. One bowiem w PRL dostrzegają głównie ubecką „żydokomunę" czasów stalinowskich, która wyrywała paznokcie Żołnierzom Wyklętym.

Czytaj więcej:

Antyputinizm jak antyfaszyzm

ONR-owiec zamiast geja

Duma i zobowiązanie

Po przeciwnej stronie barykady sytuują się lewicowo-liberalne kręgi opiniotwórcze. Przez długi czas sprawowały one w III RP „rząd dusz". Zła komunizmu upatrują w jego nacjonalistycznych postaciach – takich jak „antysyjonistyczna" retoryka „władzy ludowej" w roku 1968. Swoją antykomunistyczną tożsamość budują na słynnej – odnoszącej się do PZPR – frazie Czesława Miłosza: „Jest ONR-u spadkobiercą Partia".

Taka postawa obrońców „republiki okrągłego stołu" – jak III RP określił cztery lata temu na Marszu Niepodległości Robert Winnicki – dolewa tylko oliwy do ognia. Dorabianie przez nich komunizmowi nacjonalistycznej – czyli w konsekwencji prawicowej – gęby wywołuje gniew młodych radykałów, którzy słusznie upatrują w takim zabiegu ideologiczną manipulację. I w reakcji wyciągają na transparenty Dmowskiego.

Tyle że dorobek współtwórcy endecji interpretują oni w karykaturalny sposób. I tak z realistycznego programu politycznego zostaje wyłącznie posiłkująca się międzywojennymi sloganami i schematami mitologia. Można się było o tym przekonać podczas przemówień wygłaszanych przez uczestników tegorocznego Marszu Niepodległości. Jako jedno z głównych zagrożeń dla dzisiejszej Polski wskazywali oni przybyszów z Ukrainy i krajów muzułmańskich.

Czyżby młodzi radykałowie poczuwający się do dziedzictwa Dmowskiego pozazdrościli argumentów zachodnim antyestablishmentowym populistom? Dla Francuzów czy Holendrów tworząca obce kulturowo getta imigracja z Azji i Afryki jest problemem, mają więc kogo wskazywać jako niebezpieczeństwo dla swoich ojczyzn. Ale Polsce do modelu zachodniej wielokulturowości daleko. Ukraińcy nie reprezentują obcej pod względem systemu wartości cywilizacji (chyba że w ich przypadku za obciążenie uznamy wzrastanie w postsowieckich realiach), masowy zaś, destabilizujący polskie społeczeństwo napływ muzułmanów to na razie abstrakcja.

Kiedy Dmowski pisał o zagrożeniu dla Polaków ze strony Niemców, Żydów, a nawet – tak, tak – Rosjan, robił to w określonych okolicznościach historycznych. W czasie zaborów Polacy nie byli gospodarzami we własnym domu, a potem, w II RP konflikty na tle narodowościowym były faktem.

Dziś to jednak przeszłość. I jeśli Polakom potrzebne jest dziedzictwo endecji, to jako narzędzie demitologizacji przekonań na własny temat – takich, które wyrastają choćby z sarmackiej megalomanii. Dmowski chciał uczyć bowiem swoich rodaków przede wszystkim sztuki radzenia sobie w nowoczesnym świecie, a nie poprawiać im samopoczucie politycznymi fantazmatami.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej":

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Polska, w której przez siedem dekad przyszło żyć kolejnym pokoleniom, zrealizowała istotną część postulatów Dmowskiego: w wyniku przesunięcia granic w kierunku zachodnim oraz zagłady dużej części międzywojennego społeczeństwa stała się krajem jednolitym etnicznie, religijnie, kulturowo.

Oczywiście lider endecji nie zakładał, że za osiągnięcie tego celu przyjdzie zapłacić wysoką cenę w Katyniu i Auschwitz. Poza tym był antykomunistą i wrogiem bolszewików, więc nie chciał, żeby jego ojczyzna stała się podporządkowaną ZSRR „dyktaturą proletariatu". Ale tak czy inaczej to namiestnicy Moskwy z PPR, a potem z PZPR mimowolnie wdrażali istotne elementy projektu Dmowskiego.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Derby Mankinka - tragiczne losy piłkarza Lecha Poznań z Zambii. Zginął w katastrofie
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?