Od czasu tryumfu ideologii neoliberalnej, czyli od lat 80. XX wieku, rozpowszechniło się przekonanie, że praca jest tylko towarem. Była w tym pewna nowość. Choć bowiem fakt, że praca jest towarem, znany był już od czasu, gdy fenomen pracy najemnej poddano refleksji filozoficznej u początków kształtowania się nauki ekonomii, a zatem w dziełach Adama Smitha i Davida Ricardo, to jednak przekonanie, że jest ona tylko towarem, wcale nie było dominujące. Wręcz przeciwnie.
Zarówno w refleksji filozoficznej, psychologicznej, jak i socjologicznej dominowało przez długi czas stanowisko, w myśl którego praca jest czymś znacznie więcej niż tylko towarem. Sposobem samorealizacji. Podstawą ludzkiej godności i dumy. Czymś, co nadaje sens ludzkiemu życiu. Narzędziem kształtowania się międzyludzkiej solidarności. Drogą do budowy wspólnoty. Formą komunikacji międzyludzkiej. Wypełnieniem ziemskich obowiązków, a przez to i boskich nakazów.
Złe skutki wysokich zysków
Co ciekawe, takie podejście do fenomenu pracy cechowało zarówno myśl o proweniencji świecko-lewicowej, jak i myśl chrześcijańską (w Polsce znakomicie pisał o tym ks. Józef Tischner w swych tekstach z lat 80. XX wieku poświęconych filozofii pracy). Obie wrażliwe były na zjawiska wyzysku, niesprawiedliwości w postaci niskich płac niezapewniających pracownikom możliwości utrzymania siebie i rodziny, pogardy dla robotników przejawiającej się w traktowaniu ich jedynie jako „siły roboczej".
Nawet myśl liberalna, będąca ideowym zapleczem kształtowania się kapitalizmu, nie pozostawała obojętna na los pracowników. Adam Smith pisał: „Nawet najniższa kategoria zwykłych robotników powinna zarobić co najmniej dwa razy tyle, ile potrzebuje na własne utrzymanie, aby każdy był w stanie wychować dwoje dzieci". Albo: „Nasi kupcy i fabrykanci narzekają bardzo na złe skutki wysokich płac, które podnoszą ceny i zmniejszają tym samym sprzedaż ich dóbr w kraju i za granicą. Nie wspominają jednak nic o złych skutkach wysokich zysków. Milczą o zgubnych skutkach własnych korzyści, a narzekają jedynie na korzyści, jakie przypadają innym".
Z kolei John Stuart Mill, inny z ojców założycieli liberalizmu, w swoich pismach wielokrotnie wyrażał troskę o los robotników, namawiał do tego, aby państwo wzięło na siebie ciężar pomocy tym, którzy są w najtrudniejszej sytuacji życiowej, wreszcie posunął się do otwartej pochwały spółdzielczości jako najlepszego sposobu uniezależnienia się robotników od wyzysku pracodawców. Jak widać zatem, wszystkie główne tradycje europejskiej refleksji politycznej zgadzały się co do tego, że praca jest wartością wykraczającą poza relacje ekonomiczne, zaś los tych, którzy ją na co dzień wykonują, nie otrzymując w zamian sprawiedliwej zapłaty oraz szacunku, powinien stać się przedmiotem powszechnej troski.