W miarę, jak noc zbliżała się do końca, coraz więcej ludzi traciło wzrok. Marielein Erler czuła, że oczy ją swędzą. Potem zamiast swędzenia pojawił się ból. Była w tym jakaś okrutna logika. Do tej pory Marielein żyła otoczona pięknem, a teraz przyszło jej oglądać trudne do wyobrażenia okropieństwa, zdawało się więc, że jej oczy nie potrafią tego znieść. Minęło kilka godzin, odkąd ziemia przestała drżeć pod bombami. Erlerowie szli przed siebie, wdychając powietrze gęste od pyłu, posuwali się roztrzaskanymi chodnikami, mijali czarne szkielety spalonych lub dogasających domów. Po drodze widzieli „niezliczone zwłoki", przeważnie nagie, całkowicie zwęglone. Dwukrotnie zdarzyło im się ujrzeć trupa ciężarnej kobiety. W obu wypadkach pęknięty brzuch odsłaniał szczątki martwego płodu.