Tunezyjska demokracja w odstawkę. Robocop wywraca stolik

Prymus przemian z czasów arabskiej wiosny w szybkim tempie zawraca z demokratycznej ścieżki. Po ponad dekadzie od tamtych wydarzeń Tunezja znów ma przywódcę, którego kusi dyktatorska władza.

Publikacja: 24.09.2021 16:00

Pod koniec lipca prezydent Kais Saied (na zdjęciu) „zawiesił” działanie tunezyjskiego parlamentu na

Pod koniec lipca prezydent Kais Saied (na zdjęciu) „zawiesił” działanie tunezyjskiego parlamentu na 30 dni, by po ich upływie przedłużyć stan wyjątkowy. Najprawdopodobniej chce zmienić konstytucję tak, by więcej władzy trafiło w jego ręce. Wspiera go armia

Foto: AFP, Fethi Belaid

Historia lubi się powtarzać, ale nigdy dokładnie w ten sam sposób. Gdy w grudniu 2010 roku młody handlarz Mohamed Bouazizi oblał się benzyną i podpalił, ten desperacki gest samozniszczenia wstrząsnął jego rodakami. Uruchomione pokłady frustracji wyprowadziły na ulice tysiące ludzi, którzy w ciągu kilku tygodni praktycznie pogrzebali reżim Ben Alego i utorowali drogę zupełnie nowym siłom politycznym.

Na śmierć Nedżiego Hefiane zapewne nikt nie zwróci większej uwagi. 26-latek zmarł w szpitalu na przedmieściach Tunisu w pierwszą sobotę września od oparzeń, po tym, gdy – mniej lub bardziej świadomie – powtórzył gest Bouaziziego. „To niesprawiedliwość i marginalizacja, jakie go spotkały, pchnęły mojego syna do samobójstwa" – podsumował lakonicznie ojciec Nedżiego Bechir Hefiane w rozmowie z AFP.

Pozostało 95% artykułu

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Upadek kraju cedrów