Historia lubi się powtarzać, ale nigdy dokładnie w ten sam sposób. Gdy w grudniu 2010 roku młody handlarz Mohamed Bouazizi oblał się benzyną i podpalił, ten desperacki gest samozniszczenia wstrząsnął jego rodakami. Uruchomione pokłady frustracji wyprowadziły na ulice tysiące ludzi, którzy w ciągu kilku tygodni praktycznie pogrzebali reżim Ben Alego i utorowali drogę zupełnie nowym siłom politycznym.
Na śmierć Nedżiego Hefiane zapewne nikt nie zwróci większej uwagi. 26-latek zmarł w szpitalu na przedmieściach Tunisu w pierwszą sobotę września od oparzeń, po tym, gdy – mniej lub bardziej świadomie – powtórzył gest Bouaziziego. „To niesprawiedliwość i marginalizacja, jakie go spotkały, pchnęły mojego syna do samobójstwa" – podsumował lakonicznie ojciec Nedżiego Bechir Hefiane w rozmowie z AFP.