Polska edycja „Strachu” Jana T. Grossa na nowo wznieciła dyskusję nad wartością naukową prac tego autora i motywacją wydania zarówno tej książki, jak i poprzedniej traktującej o Jedwabnem. Badacze polskiej historii, którzy zbadali metodologię Grossa oraz jego dowody, zauważyli w obu przypadkach istotne problemy.
Autor na ogół zignorował poważnych krytyków albo zarzucił im, że są prawicowymi obrońcami masowych mordów. W obecnej dyskusji zabrakło wymiany zdań między autorami a krytykami. Jest to tym bardziej znamienne, że obie książki stoją w pewnym stopniu w sprzeczności z kilkoma wcześniejszymi pracami prof. Grossa. A zatem nie tylko zlekceważył on krytykę, ale nie zajął się wewnętrznymi sprzecznościami we własnym dorobku.
Krytyka ostatnich prac Grossa koncentrowała się na faktach, które zaprezentował, oraz na tych, które wolał pominąć. Przeważająca większość badaczy, a zwłaszcza historyków, bardzo poważnie podchodzi do faktograficznej rzetelności swoich prac. Nawet względnie nieistotne błędy są powodem do wstydu.
Równie ważne jest odparcie zarzutów krytyków, którzy niesłusznie zarzucają danej pracy błędy w prezentacji faktów. Ale autor nie zaprzątał sobie tym głowy w istotny sposób. Przykład pierwszy z brzegu – pierwotnie Gross twierdził, że w Jedwabnem zabito 1600 Żydów. Jak wykazały wszystkie późniejsze badania, liczba ofiar śmiertelnych wynosiła ok. 400, czyli jedną czwartą początkowych szacunków. A mimo to autor w „Strachu” powtarza liczbę 1600. Dlaczego?
Sugeruje to, że krytycy Grossa błędnie pojęli przesłanie obu książek. Ustawiczna obojętność autora na krytykę dotyczącą faktów prowadzi do nieuniknionego wniosku: nie przywiązuje on wagi do faktów. Chociaż w pierwszej chwili teza taka może wydać się szokująca, to uważna lektura „Sąsiadów”, a zwłaszcza „Strachu” dostarcza obfitych dowodów, że jest to właściwa charakterystyka postawy autora. Te prace Grossa są zrozumiałe tylko w świetle teorii postmodernistycznej. Wedle nich nie ma czegoś takiego jak transcendentna prawda, a fakty to tylko „konstrukty”, których wartość zostaje określona przez obserwatora. Fakty same w sobie mają tylko takie znaczenie, jakie nada im obserwator. Nie istnieje wspólne dla wszystkich znaczenie owych faktów, ani wspólna prawda. Ważne jest to, jak fakty zostają wykorzystane. Można je wedle upodobania układać i przestawiać tak, by prowadziły do „poprawnych” wniosków.