„Nie oskarżam, jak powiedziałem, ogółu żydowskiego, ale muszę przeciwdziałać robocie niszczycielskiej, aby nieszczęście wojny europejskiej nie było zwiększonem u nas przez wojnę domową” – grzmiał tuż po wybuchu I wojny światowej. 30 lat później za murami warszawskiego getta, według relacji Adama Czerniakowa, przewodniczącego Judenratu – w którego gabinecie przez całą okupację wisiał portret marszałka Piłsudskiego – ks. Godlewski miał się w tym gabinecie rozpłakać, gdy rozmawiali o żydowskiej niewoli.
O księdzu Marcelim Godlewskim wiemy tak dużo i tak niewiele. Był znanym w swoich czasach społecznikiem, wydawcą i publicystą. Działał politycznie i publicznie. Ile jednak można dziś przeczytać o człowieku, który urodził się w roku 1865, rok po klęsce powstania styczniowego, a zmarł w grudniu 1945 r., kilka miesięcy po zakończeniu drugiej wojny światowej? Chociaż portret zawieszony w miejscu, w którym zmarł – w domu Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Aninie – przedstawia go z zeszytem i piórem, nie znamy żadnych jego prywatnych zapisków. Wiedza o ks. Marcelim Godlewskim jest więc sucha i urzędowa. Taka, którą da się uzyskać z ksiąg parafialnych, artykułów i oficjalnych dokumentów. W sam raz na notkę encyklopedyczną, na której pewnie by się skończyło, gdyby nie mocny, dramatyczny akord – pięć ostatnich lat z długiego, osiemdziesięcioletniego życia. Czas, w którym pomagał Żydom. Okres, który zadecydował o tym, że w lipcu 2009 r. instytut Yad Vashem przyznał mu medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Będzie jednym z niewielu katolickich księży, który tego wyróżnienia dostąpił. – Wpisuje się w cały kontekst dialogu polsko-żydowskiego i katolicko-żydowskiego – ocenia prof. Jan Żaryn z Instytutu Pamięci Narodowej.
[srodtytul]Z Turczyna do Rzymu[/srodtytul]
O rodzinie wiadomo niewiele. Urodził się w Turczynie, niedaleko Łomży. Był synem Ignacego i Katarzyny z Kuczyńskich. Nazwiska rodziców mogą wskazywać na pochodzenie szlacheckie. Jeśli w istocie tak było, była to szlachta zubożała. Godlewski trafia do Seminarium Duchownego w Sejnach, w 1888 r. przyjmuje święcenia kapłańskie. Rok później studiuje już na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Robi tam doktorat z teologii. I tu znów pojawiają się znaki zapytania. Kto wśród rzeszy seminarzystów wypatrzył młodzieńca z Podlasia? Kto wysłał go do Rzymu? – Trudno powiedzieć, czy miał jakiegoś promotora. Na studia do Rzymu wyruszył będąc wikariuszem parafii w Suwałkach – mówi Małgorzata Żuławnik, badaczka z IPN. – Wiemy, że ks. Godlewski był endekiem, który w struktury partii prawdopodobnie wstąpił jako ksiądz. Być może należał do Collegium Secretum, organizacji skupiającej wielu aktywnych społecznie księży.
W Rzymie trafił na ciekawy czas. Leon XIII właśnie wydaje encyklikę „Rerum novarum” przedstawiającą katolicki punkt widzenia problemów pracowników. Po powrocie do Polski Godlewski poczuł potrzebę wcielania jej w czyn. Tworzy Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich, organizację mającą być odpowiedzią Kościoła na coraz bardziej atrakcyjne dla robotników hasła socjalistyczne. Godlewski ma zresztą zadziwiającą łatwość tworzenia nowych instytucji oraz inicjatyw: Schronisko Dzieci Maryi, Szkoła Gospodarstwa Domowego, mieszkania dla robotnic, tania kuchnia dla robotników.