W nieskończoność rozciąga się bagno

Od Krakowa do Oświęcimia, gdzie mieści się obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau, droga biegnie wzdłuż Wisły. Wszędzie bagna, które – jak okiem sięgnąć – wybielił i przykrył śnieg.

Publikacja: 20.02.2010 14:01

W nieskończoność rozciąga się bagno

Foto: AFP

Red

Krajobraz monotonny, bez końca. Mijamy fabrykę chemiczną, gdzie więźniów

– których uznano za dostatecznie sprawnych – wykorzystywano do morderczej pracy. Jest zimno i pięknie, ogniste słońce na moment rozświetla śnieżne pustkowia, po czym szybko znika, pozostawiając każdego swoim rozmyślaniom.

Wspominam Freda, który był dla mnie jak starszy brat. Miał 17 lat, ja 5, kiedy wyjechał do Austrii, by organizować tam ruch oporu. Nigdy więcej już go nie zobaczyłem. Na dworcu w Wiedniu został aresztowany, następnie był torturowany i wysłany bydlęcym wagonem do Auschwitz. Uciekł, ale został schwytany przez rówieśników z Hitlerjungend, którzy zamknęli go i zapomnieli... Zginął na tej udręczonej ziemi, pijąc swój mocz.

W 1967 roku poeta Paul Celan zabrał Martina Heideggera na spacer wśród podobnych bagnistych pejzaży. Żywił nadzieję, że w tej aurze zdoła wywołać w niemieckim profesorze refleksję nad sobą. Na próżno. U filozofa, który od 1933 do 1945 roku regularnie opłacał składki członkowskie partii nazistowskiej, krajobraz nie wzbudził oczekiwanych skojarzeń.

Heidegger, ówczesny mentor uniwersytetów, utrzymywał, iż „zmechanizowane rolnictwo” i obozy śmierci były „tym samym” – globalnym zwycięstwem techniki! Nie odczuwał ani smutku, ani żalu, ani żadnej szczególnej odpowiedzialności. Ta niewzruszona obojętność filozofa podzielana jest przez wielu współczesnych, którzy różnicę pomiędzy kombajnem i komorą gazową sprowadzają wyłącznie do nic nieznaczących subtelności filozoficznych.

Czy da się pojmować dziś Auschwitz inaczej niż tylko jako świadka tragicznej historii, jako pozostałość odległej epoki, dawno pogrzebanej i minionej? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć, jak wielu przed nimi, zaniepokojeni intelektualiści, w większości polscy i katoliccy, wraz z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Jerzym Buzkiem.

Powtarzając pytanie, które dręczyło Jana Pawła II – jak ponownie ukonstytuować prawa człowieka po Auschwitz? – powrócili do prowokacyjnego wyznania, które już wcześniej wstrząsnęło kulturą europejską: „Oto znaleźliśmy się znów w roku tysięcznym” (Jean-Paul Sartre w 1945 r.). Przedtem „każdy człowiek chronił się w tłumie”. Po koszmarze Auschwitz i Hiroszimy – kontynuując myśl Sartre’a – „każdego ranka znajdujemy się w przededniu końca czasów”. Wewnętrzna zdolność homo sapiens do ludobójstwa, możliwość, jaką daje broń masowego rażenia, popychają ludzkość do autodestrukcji.

Ponad milion ludzi odwiedza co roku Auschwitz. Jedni przyjeżdżają tu, by się dowiedzieć, inni, by zweryfikować swą wiedzę, jeszcze inni, by się pomodlić. Pomimo chęci i dobrej woli wyjeżdżają, nie znajdując tego, po co przybyli. Niełatwo wyobrazić sobie niewyobrażalne, będąc sytym, ubranym, wyrwanym na chwilę ze świata dobrobytu.

Podczas wizyty w obozie dane mi było spotkać dwie szczególnie poruszone tym miejscem osoby, studentki: Annick i Milanę. Pierwsza – Tutsi z Rwandy, druga – Czeczenka. One jedne zdolne były pojąć ogrom zbrodni, która przypominała każdej z nich własne doświadczenie zdehumanizowanych czasów.

Nie przywołujmy Auschwitz, jak gdyby chodziło o sprawę zamkniętą, nie zwiedzajmy tego ważnego miejsca jak osobliwego muzeum okrucieństwa, mauzoleum przeszłości, która odeszła. A jeśli trzeba by krzyknąć „nigdy więcej!”, niech krzyk ów będzie wyrazem postawy zaangażowanej, a nie pustosłowiem!

Wiek XX zakończył się ludobójstwem Tutsi w Rwandzie, dokonanym błyskawicznie, na oczach całej planety i będących na miejscu dziennikarzy z wielu krajów. Stojący na czele błękitnych hełmów ONZ generał Dallaire dokładnie informował o rozwoju sytuacji swojego przełożonego w Nowym Jorku Kofiego Annana. Błagał, żeby wysłano mu posiłki i pozwolono na interwencję. Nic jednak nie zrobiono. Francja źle wybrała swoich przyjaciół, a sumienie świata należało do nieobecnych. Również i Kościół – w kraju Chrystusa Króla, gdzie ofiary i kaci byli gorliwymi katolikami – nie uczynił niczego, by powstrzymać morderców. W rezultacie – 10 000 cywilów zabijanych każdego dnia, przez trzy miesiące piekła.

Ponownie ujawniła się logika Auschwitz – logika celowej i totalnej destrukcji narodu, podczas gdy świat trwał bezczynny w swej nielogicznej obojętności. Eksterminacja Żydów w Europie, eksterminacja Tutsi w Rwandzie. Nie sądźmy, że to zamknięty rozdział historii. Była Kambodża Czerwonych Khmerów, była Srebrenica...

Skutki opętania ludobójstwem obserwujemy dziś na Kaukazie, gdzie – przy milczeniu społeczności międzynarodowej – co piąty mieszkaniec Czeczenii ginie od kul rosyjskiej armii. W Darfurze ofiary sudańskiej milicji liczy się w setkach tysięcy, a uchodźców – w milionach...

A widoki na przyszłość? Nadal wyglądają złowieszczo. Czyż rządzący w Teheranie Ahmadineżad nie wygraża z regularnością metronomu, że wymaże Izrael z mapy świata? Nie jest w tym odosobniony. Demon ludobójstwa nie przynależy wyłącznie do przeszłości, lecz i do teraźniejszości.

Gdy zniknął Napoleon i jego wielka armia, oświecona Europa pogrążyła się w blichtrze belle époque, zapominając słowa Carla von Clausewitza: „Kiedy padną granice możliwego, istniejące, by tak rzec, jedynie w naszej podświadomości, trudno je ustawić z powrotem”. Auschwitz pozostaje wciąż możliwe, a ujawniony w ubiegłym wieku instynkt śmierci trwa.

[i]—tłumaczenie Kamil Łysik[/i]

[ramka]André Glucksmann jest francuskim filozofem i publicystą często zabierającym głos w sprawach polityki międzynarodowej. Ostatnio został laureatem Oświęcimskiej Nagrody Praw Człowieka im. Jana Pawła II.

To honorowe wyróżnienie przyznaje się osobom, które działają w myśl postanowień Powszechnej deklaracji praw człowieka. Nagroda ma także zwrócić uwagę na nową rolę Oświęcimia jako międzynarodowego ośrodka edukacji o prawach człowieka. Dotychczas otrzymali ją: bp Vaclav Maly, Stefan Wilkanowicz oraz André Glucksmann. Nagroda każdorazowo przyznawana jest w Rzymie przez papieża. Międzynarodowe jury tworzą m.in.: Aharon Barak (Izrael), Zbigniew Brzeziński (USA), Juan de Dios Vial Correa (Chile), Chantal Delsol (Francja), kard. Péter Erdö (Węgry), Siergiej A. Kowaliow (Rosja), Marek Safjan (Polska), Robert Spaemann (Niemcy), Szewach Weiss (Izrael). Więcej na [link=http://www.oswiecimianaward.org]www.oswiecimianaward.org[/link].[/ramka]

Krajobraz monotonny, bez końca. Mijamy fabrykę chemiczną, gdzie więźniów

– których uznano za dostatecznie sprawnych – wykorzystywano do morderczej pracy. Jest zimno i pięknie, ogniste słońce na moment rozświetla śnieżne pustkowia, po czym szybko znika, pozostawiając każdego swoim rozmyślaniom.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał