Pan margrabia wciąż kroczy po linie" – śpiewał przed laty o Aleksandrze Wielopolskim Przemysław Gintrowski, wskazując na to, że taka postawa – na kontrze do gorących serc Polaków, ale i przeciwna próbom zrusyfikowania Polaków – musi doprowadzić do klęski. „Że spadłeś, to zwykły los Polski / Każdy w końcu z liny tej spadnie / Ale czemuś zapomniał Wielopolski, / Że upadać też trzeba ładnie" – uzupełniał bard. I w jakimś stopniu (może poza słowami o pięknym upadku) słowa tej niezwykle aktualnej piosenki odnieść można także do trudnego, bo osobnego (i pozostającego w sporze także z czysto politycznym realizmem margrabiego) patriotyzmu św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, metropolity warszawskiego, który robił wszystko, by do powstania nie doszło.
Był za to znienawidzony przez lud i duchowieństwo Warszawy. Wciągano go na listy „zdrajców ojczyzny". Ostatecznie jednak za obronę powstańców został przez cara zesłany do Jarosławia nad Wołgą i pozbawiony funkcji metropolity.
Osobności arcybiskupa nie należy sprowadzać do czysto politycznych kwestii. Tu nie chodziło tylko o wsparcie białych przeciw czerwonym. Arcybiskup, gdy na wniosek Piusa IX i za zgodą cara Aleksandra II objął w 1862 roku urząd metropolity warszawskiego, polemizował zarówno z białymi, którzy sprzeciwiali się powstaniu, licząc na poparcie sprawy polskiej przez państwa zachodnie (w co arcybiskup, dobrze znając Europę, zwyczajnie nie wierzył), jak i z czerwonymi, w których dostrzegał niebezpieczne tendencje przedkładania dobra rewolty społecznej nad dobrem Polski. I naiwną, wynikającą z kompletnej nieznajomości Rosji wiarę w to, że rewolucja mas chłopskich jest w tym kraju możliwa.
Uproszczeniem byłoby jednak sądzić, że u korzeni osobności patriotyzmu arcybiskupa leżał głęboko uwewnętrzniony konflikt między wiernością Kościołowi a ojczyźnie. Interesy Polski i Stolicy Apostolskiej – w wymiarze politycznym – pozostawały w tym czasie sprzeczne, dla Rzymu bowiem gwarancją bezpieczeństwa i możliwości (i tak ograniczonej) głoszenia nauczania katolickiego było zatrzymanie ruchów rewolucyjnych (często związanych z masonerią, ale i odrodzeniem narodowym) i utrzymanie geopolitycznego status quo. To ostatnie zaś opierało się, i nie sposób o tym zapominać, także na porozumieniu zawartym przez trzy potężne mocarstwa.
Patriota Kościoła
Jej odrodzenie byłoby możliwe (co zresztą pokazała historia) tylko wówczas, gdyby „stara Europa" została zmieciona z mapy świata i zastąpiona przez nowe imperia i nowe ideologie, które na sztandary – już wtedy – wciągały wrogość wobec religii, a wobec Kościoła w szczególności. To zatem, co dać mogło Polsce wolność, stanowiło zagrożenie dla wolności i misji Kościoła. Konflikt interesów był zatem oczywisty, a ktoś tak głęboko zakorzeniony w życiu Kościoła, jak arcybiskup Szczęsny Feliński, doskonale o tym wiedział.