Zamek malborski, trzyczęściowa twierdza o kubaturze ponad ćwierć miliona metrów sześciennych, w XV wieku cieszył się opinią warowni nie do zdobycia. Oparł się oblężeniom wojsk Władysława Jagiełły w 1410 r. i Kazimierza Jagiellończyka w 1454 roku. W potężnej twierdzy malborskiej ulokowano 3 tysiące najemników, głównie z Czech i Niemiec. Na czele oddziałów broniących największego zamku Europy stanął czeski wiarus Oldrzich Czerwonka z Ledic.
Już po kilku miesiącach od wybuchu konfliktu polsko-krzyżackiego zakon zaprzestał wypłacania wynagrodzenia za służbę. Czerwonka nie był w ciemię bity i już 9 października 1454 roku wymógł na wielkim mistrzu podpisanie dokumentu, w myśl którego jeśli zakon w ciągu czterech miesięcy nie spłaci swoich zobowiązań, najemnicy wezmą pod zastaw zamki i miasta, w których stacjonowali. W maju następnego roku gdańscy rajcy świadomi braku sukcesów w zmaganiach z Krzyżakami, doszli do wniosku, że rozsądniej będzie się układać z ich żołdakami, niż toczyć dalej wojnę. Tym samym ruszyły rokowania w sprawie sprzedaży zamków obsadzonych przez oldrzichowych najemników!
Gdyby polski król miał pół miliona florenów mógłby kupić 21 krzyżackich zamków i miast. Wynik wojny z zakonem byłby wtedy przesądzony
Wielki mistrz Ludwig von Erlichshausen wiedział o pertraktacjach, ale nie mógł ich zabronić, skoro skarbiec był pusty, a najemnicy postępowali zgodnie z umową. Próbował więc grać na czas, obiecując część pieniędzy dowódcom poszczególnych oddziałów. Albo, korzystając z pomocy elektora brandenburskiego, szantażował najemników, mających majątki w Nowej Marchii, która od 1455 roku przeszła we władanie Brandenburgii. – Elektor groził, że jeśli porzucą zakon, ich majątki zostaną skonfiskowane – wyjaśnia Krzysztof Kwiatkowski, historyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
W lutym 1456 r. w Grudziądzu doszło do spotkania zaciężnych i strony polsko-pruskiej. Czerwonka i jego towarzysze rozpoczęli licytację wysoko. 463 794 floreny (dukaty węgierskie) w zamian za przejęcie przez króla i Związek Pruski 21 miast i zamków będących formalnie w zarządzie żołdaków. Takich funduszy Kazimierz Jagiellończyk nie miał, skoro roczne przychody jego budżetu wynosiły wówczas 70 tys. florenów. Strona polsko-pruska zaproponowała ćwierć miliona florenów. W tej sytuacji część związanych z Czerwonką dowódców zajętych zamków zerwała negocjacje.