Samochodzik z wielką pompą

Nigdy jeszcze żaden koncern motoryzacyjny na świecie nie zaangażował się tak jak Fiat w promocję produkowanego w Polsce modelu 500. Dla włoskiego koncernu ma on być symbolem odrodzenia po latach porażek i błędów.

Aktualizacja: 19.04.2008 05:32 Publikacja: 19.04.2008 05:31

Samochodzik z wielką pompą

Foto: AP

Fiat 500 jest jednym z najbardziej pożądanych samochodów w Europie, nagrodzonym tytułem Auta Roku 2008 przez dziennikarzy motoryzacyjnych. I sukcesem włoskiego marketingu. Fiat odmawia podania informacji o kosztach akcji promocyjnej, ale w przekonaniu, że są to jak najlepiej wydane pieniądze, planuje podbój rynku amerykańskiego. Australia już się poddała.

Luca de Meo, który do niedawna szefował marce Fiata, nie ukrywa, że pomysł reanimacji „pięćsetki” należy do jego matki. – Kiedy powiedziałem latem 2003 roku, że dostałem tę pracę, matka spojrzała na mnie i zapytała – czemu nie wrócicie do „pięćsetki”? Przecież wszyscy mówią, żeby to zrobić? Fiat Auto pokazał auto koncepcyjne w Genewie w 2004 roku. Już wtedy uważano, że będzie to murowany sukces. Włochom udało się powtórzyć sukces niemieckiego BMW, które odświeżyło brytyjski model Mini – ikonę rynku motoryzacyjnego z lat 60. W roku 2001 BMW zdecydowało się dodać pojazdowi „muskułów”, napakowało gadżetami i sprzedaje po 170 tys. sztuk rocznie. Jeden z fanów Klubu Mini, regularnie startujący w rajdach aut tej marki, tłumaczy: – Nie wiem, dlaczego jestem zafascynowany tym autem. To tak, jakbym miał tłumaczyć, dlaczego jestem zapalonym kibicem piłki nożnej. Mini miał jeszcze to, co ma teraz „pięćsetka” – narodowych fanów. A zarząd BMW był dość rozsądny, aby po wykupieniu od MG Rover tej marki nie przenosić produkcji z Birmingham.

BMW nie było rozrzutne przy premierze Mini. Zaprezentowało ten model tak jak każdy inny. Premiera „pięćsetki” została przygotowana przez Marco Balliacha, który z rozmachem reżyserował otwarcie zimowej olimpiady w Turynie w 2006 roku. Na trybunach ustawionych na brzegach Padu w Turynie 4 lipca ubiegłego roku ponad 7 tysięcy zaproszonych z 63 krajów gości obejrzało zapierający dech i wyciskający łzy nostalgii spektakl. Stare modele Fiata, Maurice Chevalier i James Dean jak żywe. Wreszcie „pięćsetka” jak serce arteriami opleciona ciałami akrobatów w srebrnych kostiumach, najsłynniejsze postaci włoskich filmów, a potem sobowtór Mastroianniego, który powtórzył scenę z „Dolce vita” i nie pozostał głuchy na wołanie „Anity Ekberg”, skacząc wprawdzie do Padu, a nie do fontanny di Trevi.

Ognie sztuczne, jakie rozbłysły na zakończenie spektaklu, były już właściwie niepotrzebne, bo cały spektakl był jednym wielkim fajerwerkiem pomysłów.

– Tego auta nie kupuje się dlatego, że nie stać cię na droższe, tylko dlatego, że samo do ciebie przemawia – tłumaczył filozofię marketingową koncernu Luca de Meo. – „Pięćsetka” nie ma być konkurencją dla tanich koreańskich aut na europejskim rynku – tłumaczy de Meo. – Przecież wchodzisz do sklepu z markową włoską odzieżą nie po to, aby kupić coś bardzo tanio. Ceny „pięćsetki” mieszczą się w widełkach 10 500 – 14 500 euro.

„Pięćsetkę” można także sobie zaprojektować. Po wstukaniu www.fiat500.com (od lipca zrobiło to już ponad 7 mln internautów) potencjalny nabywca może dowolnie dobrać wyposażenie wnętrza „pięćsetki”, dopasować kolory i gadżety. Jeśli komuś kolor lakieru, jaki proponuje Fiat, wydaje się nudny, można zdecydować się na rzucik w paski, kratkę, na dach w szachownicę. – Dzisiaj jest do wyboru ponad pół miliona możliwości odróżnienia swojego auta, praktycznie nie ma dwóch identycznych modeli – mówi Bogusław Cieślar, rzecznika Fiat Auto Poland. To nie znaczy, że nie ma możliwości większego puszczenia wodzów fantazji. „Pięćsetka” z wycinanką łowicką? Czemu nie? Na odbiór kluczyków do takiego osobistego auta trzeba jednak poczekać kilka miesięcy.

W Polsce od lutego z opcji dobrania wyposażenia według własnego gustu skorzystało już 850 klientów Fiata. Właśnie te opcje dają Fiatowi dodatkowy zysk.

W nowej „pięćsetce” wszystko zostało zaprojektowane od początku w należącym do Fiata Centro Stile przez Roberto Giolito i guru europejskiego designu, byłego głównego projektanta Fiata Franka Stevensona. To Stevenson dopilnował harmonii kształtu retro.

Pojazd jest zaskakująco obszerny w środku. Kiedy testowaliśmy nowe modele na ulicach Turynu, na chodnikach stały tłumy fanów. Zatrzymywali nas, chcieli chociaż dotknąć pojazdu, wpraszali się na przejażdżki. I dosłownie skakali z radości, kiedy im się udało. Tak przeżywać potrafią tylko Włosi.

Na deskach projektantów Fiata są już kolejne wersje „pięćsetki” (?) – kombi Giardinetta i Abarth, którą Fiat z dumą pokazał na targach motoryzacyjnych w Tokio jesienią ubiegłego roku. I jeszcze model z napędem na cztery koła wyprodukowany na podwoziu Pandy Cross. „To typowe dla Włochów. Dzięki prostocie stylistyki są w stanie bez wysiłku wyprodukować wyjątkowe przedmioty” – napisał brytyjski magazyn motoryzacyjny „Top Gear”.

Ale „pięćsetka” ma swoich krytyków. Zarzucają, że przy ruchu miejskim jest „wołowata”, za wolno przyspiesza. – Najczęściej jest krytykowana za niski komfort jazdy podczas dłuższych podróży. Złośliwi mówią, że prowadzący powinien mieć ręce goryla i nogi jamnika, a pasażer na tylnym siedzeniu nie jedzie, tylko cierpi.

Natomiast chwalą „pięćsetkę” za ekonomiczny silnik i za to, że pedał gazu i hamulec są dostosowane wielkością nawet do największych męskich stóp. No cóż, jest to zdecydowanie auto dla kierowcy, a nie dla pasażera.Fiat sprzedał w latach 1957 – 1975 prawie 4 miliony poprzedniego modelu „pięćsetki”. Dla Włochów był to pierwszy samochód, ale nie tylko. – Niejeden z nas pierwszy raz w życiu pocałował dziewczynę, siedząc w „pięćśetce” – wspomina były premier Silvio Berlusconi. – Tak jak bogaci mają swoje ferrari, my mamy „pięćsetkę” – tłumaczy Marco Sassi, mediolański informatyk. Nie do końca ma rację. Niemieccy dilerzy Fiata nie mogli uwierzyć, kiedy zobaczyli zaparkowane pod swoimi salonami ferrari i maserati. Ich kierowcy przyjechali obejrzeć Fiata 500.

Jego popularność przekroczyła wszelkie oczekiwania Fiata. Początkowo Sergio Marchionne mówił o planach sprzedaży 120 tys. rocznie. W tym roku sięgnie ona 170 tysięcy. Produkcja ma być docelowo zwiększona do 190 tys. rocznie i „pięćsetka” częściowo zastąpi pandę. – A co jeśli na pandę też będzie popyt? – Damy sobie radę – odpowiada Luca de Meo.

Marchionne nieprzypadkowo zdecydował o umieszczeniu produkcji w fabryce w Tychach. Przygoda Fiata z polską fabryką zaczęła się od umieszczenia tam produkcji następcy pierwszej „pięćsetki” – fiata 126. Słynie ona ze znakomitej jakości, a koszty produkcji w Polsce („pięćsetka” jest zbudowana na platformie pandy) i dzielenie się inwestycją z Fordem, który buduje tam nowy model Ka, są znacznie niższe, niż gdyby wyjeżdżała z fabryk we Włoszech czy Turcji.

Zanim mama Luki de Meo wymyśliła powrót do „pięćsetki”, a nowy prezes koncernu Sergio Marchionne zapalił się do tego pomysłu, Fiat popełniał błąd za błędem. Rodzina Agnellich, największego udziałowca grupy Fiata, postawiła na rozwój wszystkich możliwych rodzajów działalności, zaniedbując to, co Włosi kochają najbardziej – samochody. Pojawiły się na rynku modele, które zawiodły – Stilo i Multipla.

W latach 2000 – 2004 straty Fiata sięgnęły 8 mld euro, a koncern został zdegradowany – z lidera europejskiego rynku motoryzacyjnego spadł na siódme miejsce. To już historia. W roku 2010 Marchionne chce zawalczyć o pozycję lidera i sprzedawać 3,5 mln fiatów rocznie i właśnie „pięćsetka” ma mu w tym pomóc.

– Od powodzenia fiata 500 zależy dzisiaj nie tylko przyszłość Fiata, ale całego włoskiego przemysłu samochodowego – mówił podczas premiery 4 lipca 2007 r. Luca de Meo. Sukces włoskiej techniki i polskiej jakości jest już faktem.

Fiat 500 jest jednym z najbardziej pożądanych samochodów w Europie, nagrodzonym tytułem Auta Roku 2008 przez dziennikarzy motoryzacyjnych. I sukcesem włoskiego marketingu. Fiat odmawia podania informacji o kosztach akcji promocyjnej, ale w przekonaniu, że są to jak najlepiej wydane pieniądze, planuje podbój rynku amerykańskiego. Australia już się poddała.

Luca de Meo, który do niedawna szefował marce Fiata, nie ukrywa, że pomysł reanimacji „pięćsetki” należy do jego matki. – Kiedy powiedziałem latem 2003 roku, że dostałem tę pracę, matka spojrzała na mnie i zapytała – czemu nie wrócicie do „pięćsetki”? Przecież wszyscy mówią, żeby to zrobić? Fiat Auto pokazał auto koncepcyjne w Genewie w 2004 roku. Już wtedy uważano, że będzie to murowany sukces. Włochom udało się powtórzyć sukces niemieckiego BMW, które odświeżyło brytyjski model Mini – ikonę rynku motoryzacyjnego z lat 60. W roku 2001 BMW zdecydowało się dodać pojazdowi „muskułów”, napakowało gadżetami i sprzedaje po 170 tys. sztuk rocznie. Jeden z fanów Klubu Mini, regularnie startujący w rajdach aut tej marki, tłumaczy: – Nie wiem, dlaczego jestem zafascynowany tym autem. To tak, jakbym miał tłumaczyć, dlaczego jestem zapalonym kibicem piłki nożnej. Mini miał jeszcze to, co ma teraz „pięćsetka” – narodowych fanów. A zarząd BMW był dość rozsądny, aby po wykupieniu od MG Rover tej marki nie przenosić produkcji z Birmingham.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy