Fiat 500 jest jednym z najbardziej pożądanych samochodów w Europie, nagrodzonym tytułem Auta Roku 2008 przez dziennikarzy motoryzacyjnych. I sukcesem włoskiego marketingu. Fiat odmawia podania informacji o kosztach akcji promocyjnej, ale w przekonaniu, że są to jak najlepiej wydane pieniądze, planuje podbój rynku amerykańskiego. Australia już się poddała.
Luca de Meo, który do niedawna szefował marce Fiata, nie ukrywa, że pomysł reanimacji „pięćsetki” należy do jego matki. – Kiedy powiedziałem latem 2003 roku, że dostałem tę pracę, matka spojrzała na mnie i zapytała – czemu nie wrócicie do „pięćsetki”? Przecież wszyscy mówią, żeby to zrobić? Fiat Auto pokazał auto koncepcyjne w Genewie w 2004 roku. Już wtedy uważano, że będzie to murowany sukces. Włochom udało się powtórzyć sukces niemieckiego BMW, które odświeżyło brytyjski model Mini – ikonę rynku motoryzacyjnego z lat 60. W roku 2001 BMW zdecydowało się dodać pojazdowi „muskułów”, napakowało gadżetami i sprzedaje po 170 tys. sztuk rocznie. Jeden z fanów Klubu Mini, regularnie startujący w rajdach aut tej marki, tłumaczy: – Nie wiem, dlaczego jestem zafascynowany tym autem. To tak, jakbym miał tłumaczyć, dlaczego jestem zapalonym kibicem piłki nożnej. Mini miał jeszcze to, co ma teraz „pięćsetka” – narodowych fanów. A zarząd BMW był dość rozsądny, aby po wykupieniu od MG Rover tej marki nie przenosić produkcji z Birmingham.
BMW nie było rozrzutne przy premierze Mini. Zaprezentowało ten model tak jak każdy inny. Premiera „pięćsetki” została przygotowana przez Marco Balliacha, który z rozmachem reżyserował otwarcie zimowej olimpiady w Turynie w 2006 roku. Na trybunach ustawionych na brzegach Padu w Turynie 4 lipca ubiegłego roku ponad 7 tysięcy zaproszonych z 63 krajów gości obejrzało zapierający dech i wyciskający łzy nostalgii spektakl. Stare modele Fiata, Maurice Chevalier i James Dean jak żywe. Wreszcie „pięćsetka” jak serce arteriami opleciona ciałami akrobatów w srebrnych kostiumach, najsłynniejsze postaci włoskich filmów, a potem sobowtór Mastroianniego, który powtórzył scenę z „Dolce vita” i nie pozostał głuchy na wołanie „Anity Ekberg”, skacząc wprawdzie do Padu, a nie do fontanny di Trevi.
Ognie sztuczne, jakie rozbłysły na zakończenie spektaklu, były już właściwie niepotrzebne, bo cały spektakl był jednym wielkim fajerwerkiem pomysłów.
– Tego auta nie kupuje się dlatego, że nie stać cię na droższe, tylko dlatego, że samo do ciebie przemawia – tłumaczył filozofię marketingową koncernu Luca de Meo. – „Pięćsetka” nie ma być konkurencją dla tanich koreańskich aut na europejskim rynku – tłumaczy de Meo. – Przecież wchodzisz do sklepu z markową włoską odzieżą nie po to, aby kupić coś bardzo tanio. Ceny „pięćsetki” mieszczą się w widełkach 10 500 – 14 500 euro.