Piąta kolumna sztuki

W 1964 roku nazwisko Rauschenberg było na ustach wszystkich. Wymawiane z nienawiścią przez piewców europejskiej tradycji, z czułością – przez rosnące w siłę artystyczne zastępy Nowego Świata.

Publikacja: 17.05.2008 00:50

Powód: pierwsze Złote Lwy w historii weneckiego Biennale Sztuki (wtedy istniejącego od 70 lat) przyznane twórcy zza oceanu. Wielu odczytało to jako symboliczny koniec kulturalnego prymatu Europy.

Bohater tego wyczynu zmarł w poniedziałek. Odszedł w wieku 82 lat, w sławie i dobrobycie. Gigant pop-artu, inicjator minimalu, twórca happeningów i awangardowych spektakli baletowych. Udzielny książę wyspy Captiva na Florydzie, właściciel plaży, dżungli, dziewięciu domów i pracowni. Wylew unieruchomił mu część ciała, lecz nie uszkodził intelektu. Mistrz nadal działał, posługując się lewą ręką oraz grupą asystentów. Pracoholik? Nie, po prostu osobowość dotknięta twórczym imperatywem. Jak wielu wielkich artystów uważał, że sztuki nie można się nauczyć – z tą „skazą” człowiek się rodzi. „Kończę pracę, gdy zaczynam rozumieć obraz albo się nim nudzić – używam tych słów wymiennie, bo dla mnie znaczą to samo” – wyznał.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”