Wkrótce znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie. – Podczas jednej z wypraw w poszukiwaniu jedzenia na drodze wraz z koleżanką natknęłyśmy się na grupę polskich chłopców. Rozpoznali, że jesteśmy Żydówkami, i zaczęli rzucać w nas śnieżkami. Gdyby pojawili się Niemcy, ta historia mogłaby się dla nas skończyć bardzo źle. Zobaczyłam wtedy przydrożny krzyż. Uklękłam. Spojrzałam na Jezusa. On cierpiał tak samo niewinnie jak ja. Przyrzekłam, że jak przeżyję, to wstąpię do klasztoru – relacjonuje.
Przez wiele miesięcy błąkała się po wsiach, podając się za polską sierotę. Czasami nocowała w domach, czasami w szczerym polu. Wkrótce została złapana. – Spędziłam na gestapo całą noc. Choć ja sama nie byłam bita, widziałam tam straszne rzeczy. Niemcy chcieli dowiedzieć się ode mnie, u kogo się ukrywałam, do kogo szłam. Chcieli wytropić Polaków, którzy pomagają Żydom. Gdy okazało się, że nic nie wiem, stracili mną zainteresowanie i po prostu mnie wypuścili. To był cud. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ktoś nade mną czuwa.
Siostra Paula bezpiecznie dotrwała do końca wojny i po zakończeniu szkoły – tak jak obiecała pod leśnym krzyżem w 1943 roku – wstąpiła do klasztoru. Na początku ze względu na żydowskie pochodzenie nie bardzo chciano ją przyjąć. Wkrótce zgłosiła się po nią specjalna żydowska organizacja z Ameryki, która szukała w całej Europie dzieci ocalałych z Holokaustu. Gdy zdecydowanie odmówiła wyjazdu, natychmiast przyjęto ją do klasztoru.
W zakonie bendyktynek w Łomży była przez kilkadziesiąt lat, aż wreszcie udało jej się uzyskać przeniesienie do Izraela. – Jestem Żydówką, chciałam pracować wśród swoich, zamieszkać w kraju przodków. Z Izraelem wiązałam wielkie nadzieje. Podobnie jak wszyscy inni żydowscy katolicy myślałam, że jak tu przyjadę, to wszyscy Żydzi się nawrócą. Przeżyłam rozczarowanie. Dziś myślę, że to, co wtedy myślałam, było naiwne – opowiada.
Podobnie jak w przypadku księdza Pawłowskiego i pani Krystyny Carmi przyjazd do kraju przodków nie był dla siostry Pauli łatwy. – Chociaż przetrwałam Holokaust, dla Żydów jestem martwa. Zmieniłam bowiem wiarę i tym samym przestałam być dla nich członkiem ich narodu. Do pewnego stopnia podobnie jest z Polakami. Część z nich lubi powtarzać, że prawdziwy Polak może być tylko katolikiem. Rzeczywistość jest jednak czasem bardziej skomplikowana. W ogóle czasami myślę, że Żydzi i Polacy są do siebie bardzo podobni. Być może właśnie dlatego tak się nie lubią – mówi siostra Paula Malczewska.
[ramka][srodtytul]Katolicy w państwie żydowskim[/srodtytul]
Katolicka społeczność w Izraelu liczy obecnie około 400 osób. Część z nich to członkowie mieszanych, katolicko-żydowskich małżeństw, część to ocaleli z Holokaustu, których ochrzczono podczas wojny, jeszcze inni po prostu sami się nawrócili. Jeszcze w latach 50. i 60. żydowskich katolików w Izraelu było dziesięć razy więcej. Członkowie społeczności jednak wyemigrowali, porzucili wiarę lub po prostu wymarli.
Dziś niewielu Izraelczyków wie, że w ich kraju mieszka niewielka społeczność, która używając języka hebrajskiego, modli się do Jezusa Chrystusa i odprawia katolickie msze święte. Ci, którzy o tym wiedzą, są do niej nastawieni raczej negatywnie. Swego czasu w Izraelu głośna była sprawa brata Daniela. Polskiego Żyda z Oświęcimia, który urodził się jako Oswald Rufeisen. W młodości syjonista, podczas Holokaustu nawrócił się na katolicyzm.
Do Izraela przyjechał w latach 50. już jako mnich karmelita. Gdy Izrael zdecydowanie odmówił mu przyznania obywatelstwa na mocy tak zwanego prawa powrotu (a więc de facto odmówił mu prawa do bycia Żydem), ojciec Daniel zaskarżył tę decyzję w sądzie. Sprawa doszła nawet do Sądu Najwyższego, który przyznał rację władzom. Ostatecznie brat Daniel, który zmarł w 1998 roku, dopiero po wielu latach otrzymał izraelskie obywatelstwo przez naturalizację.
– Rzeczywiście dla wielu Izraelczyków nasze istnienie jest nie do przyjęcia – mówi zwierzchnik społeczności hebrajskich katolików ks. David Neuhaus. – I nie chodzi tu tylko o to, że żydowskość jest dla nich ściśle powiązana z judaizmem. W Izraelu jest bowiem bardzo wielu ateistów, są nawet buddyści i nikt nie ma nic przeciwko temu. Problemem jest nasz katolicyzm, za którym, między innymi z powodu zaszłości historycznych, Żydzi nie przepadają.[/ramka]