Nie bądź taka mądra

W Polsce wielu członków Mensy uważa, że ujawnienie się z wysokim IQ może im zaszkodzić. Szczególnie dyskretne są kobiety

Aktualizacja: 18.07.2009 05:01 Publikacja: 17.07.2009 18:27

Dorota Rabczewska - wizerunkowy kłopot polskiej Mensy

Dorota Rabczewska - wizerunkowy kłopot polskiej Mensy

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman Piotr Wittman

Kiedy Natalia M. usłyszała, jak szef firmy, w której starała się o pracę, ironicznie wypowiada się o jej inteligencji, poczuła się fatalnie. – Powiedział coś w tym stylu, że zgrywam się na taką fenomenalną, a tymczasem moje zdolności intelektualne są kiepskie – mówi. Dość długo myślała o tym z przykrością, a nawet trochę w siebie zwątpiła. Dziś jednak, wspominając ten epizod, może się tylko uśmiechnąć. Zdopingował ją, by pokazała, co potrafi. I rzeczywiście pokazała.

– Chciałabym położyć temu panu na biurku pewien papierek. Szkoda, że tak trudno się z nim umówić – jest prezesem koncernu – mówi Natalia.

To, co chciałaby zademonstrować, to zaświadczenie, że uzyskała w standardowych testach inteligencji wynik świadczący o ilorazie inteligencji plasującym ją wśród górnych dwóch procent populacji. Tym samym uzyskała prawo do stania się członkiem polskiej Mensy – oddziału międzynarodowego stowarzyszenia, założonego ponad 60 lat temu w Oksfordzie, a opartego na idei „trustu mózgów”, czyli „think tank”.

Polska Mensa ma znacznie krótszą historię niż te z zachodniej Europy, powstała już po upadku komunizmu. Są też inne różnice – w krajach zachodnich członkostwo w Mensie jest atrybutem człowieka sukcesu, rodzajem wisienki na torcie kariery. W Polsce do Mensy garną się ludzie bardzo młodzi – i zazwyczaj wcale nie chcą się ze swym członkostwem afiszować, obawiając się, że może im to wręcz zaszkodzić w karierze.

Rzecznik polskiej Mensy uważa te obawy za dość uzasadnione. – Polacy nie lubią lepszych od siebie. Uznanie czyjejś wyższości przychodzi im z trudem. W towarzystwie ludzi, o których mogą domniemywać, że są bardziej od nich inteligentni, są skrępowani czy wręcz podejrzliwi – mówi Marcin Celarek. – Niektórzy nawet sugerują, że Mensa to rodzaj sekty realizującej jakieś ukryte cele.

Nic dziwnego więc, że są tacy mensanie, którzy absolutnie nie życzą sobie, by upubliczniać ich nazwiska na stronie polskiej Mensy. Szczególnie dyskretne są kobiety, które u nas są w zdecydowanej mniejszości.

Jest jednak pewien spektakularny wyjątek – piosenkarka i celebrytka Dorota Rabczewska, znana jako Doda, która triumfalnie opowiada całemu światu o swoim wysokim IQ, budząc zresztą niedowierzanie. Specjalista od spraw wizerunku Piotr Tymochowicz oświadczył publicznie, że jest to z pewnością tylko jej chwyt marketingowy.

[srodtytul]Kłopoty z Dodą[/srodtytul]

Pani Dorota Rabczewska jest pełnoprawnym członkiem Mensy. Przeszła pomyślnie testy i uiściła składki członkowskie, ale nie uczestniczy w żadnych spotkaniach sekcji tematycznych – mówi Celarek. Można odnieść wrażenie, że potwierdzenie przychodzi mu z trudem, a jego głos pobrzmiewa smutną rezygnacją.

Polska Mensa ma wyraźny problem z Dodą. Nieoficjalnie można usłyszeć, że broń Boże nie chcieliby, żeby wizerunkowo kojarzyła się z Mensą: stowarzyszenie jest przecież elitarne, a Doda to jeden z symboli popkultury.

Mensanie toczą między sobą ożywione dyskusje – niektórzy nadal nie wierzą, że blondynka o specyficznym śmiechu, dostarczająca pożywki tabloidom, ma tak wysokie IQ. Łatwiej im nawet uwierzyć w spiskową teorię, zgodnie z którą Doda podstępnie wkręciła się w szeregi najinteligentniejszych, wykradając pytania lub korumpując członków komisji, choć przecież stawiałoby to w fatalnym świetle stowarzyszenie.

– Jeśli taka osoba należy do Mensy, to nic dziwnego, że inne kobiety nie chcą się ujawniać jako mensanki – mówi sztywno Natalia Zawadzka, studentka II roku prawa.

Najbardziej zirytowane członkostwem Dody są z reguły najmłodsze z tego grona, te bardziej dojrzałe skłonne są patrzeć na sprawę z większym dystansem. – Mogę się założyć, że Dorota Rabczewska jest kobietą inteligentną. Należy oddzielić Dodę od Doroty Rabczewskiej. Ta pierwsza to rola odgrywana na użytek publiczności i mediów. Ta druga umiejętnie kieruje swoją karierą, doskonale inwestując pieniądze w rynek nieruchomości. Sądzę, że gdy skończy powiedzmy 35 lat, przestanie bulwersować opinię publiczną, a w wieku 50 lat będzie bizneswoman – uważa Hanna Napierała, koordynator Mensy Regionu Wielkopolska.

[srodtytul]Zbyt inteligentna żona[/srodtytul]

Na sesję testową przeprowadzaną przez Mensę poszli wspólnie. Kilka tygodni później żona dostała wiadomość, że ma nieprzeciętnie wysoki iloraz inteligencji pozwalający na członkostwo w Mensie. Dla męża poprzeczka wymaganego 148 IQ okazała się za wysoka. I to był początek końca udanego do tej pory małżeństwa.

– Opowiadając o rozwodzie, kobieta nie miała wątpliwości, co było jego przyczyną. Jej mąż nie potrafił znieść ambicjonalnie porażki i świadomości, że okazała się inteligentniejsza – mówi Hanna Napierała. – Taka konfrontacja bywa dla par zabójcza.

Takich historii jest więcej. Jeśli dziewczyna idzie z chłopakiem na test organizowany przez Mensę, to musi liczyć się z tym, że jeśli zda tylko ona, ich związek będzie zagrożony. W drugą stronę ta prawidłowość nie działa.

Czy mensanka mogłaby jednak związać się z mężczyzną mniej od niej inteligentnym? – Jeśli mężczyzna myśli w sposób płaski, nie rozumie gier słownych, to po pewnym czasie mogłoby się nie układać – mówi studentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. I dodaje: – Ale oczywiście mój mężczyzna jest bardzo bystry. Ma wyjątkowo subtelną inteligencję, jest mądrzejszy ode mnie. Czy miał wyższy wynik w teście Mensy? On nie poszedł na test. Ale i tak to wiem. Zdumiewająco często się okazuje, że polskie mensanki ukrywają przed swym partnerem wysoki wynik testu IQ. Wprawdzie i tak mężczyzna może przypuszczać, że kobieta wypadłaby w takim teście bardzo dobrze, ale zobaczenie tego czarno na białym jest czymś innym.

– Byłby zestresowany. Chcę mu tego oszczędzić, więc na wszelki wypadek mu o tym nie powiem – deklaruje Anna, menedżer w warszawskim oddziale jednego z koncernów.

– Na pewno lepiej nie mówić tego chłopakowi na początkowym etapie znajomości. Mogłoby to go odstraszyć. Takie są w naszym kraju uwarunkowania kulturowe, że inteligencja kobiety, zwłaszcza związana z naukami ścisłymi, może zostać uznana za cechę niekobiecą – mówi Milena Bazlekowa, studentka biogenetyki Uniwersytetu Warszawskiego. Za to kiedy była w USA, nie miała oporów – powiedziała o swym członkostwie w Mensie poznanemu chłopakowi, co sprawiło, że jeszcze bardziej mu na niej zależało.

– Ujawniłam też kiedyś w Stanach, że jestem w Mensie, w odruchu rozpaczy. Byłam na programie Work and Travel. Zobaczyłam, że moje podanie leży na wielkiej stercie innych podań, w San Diego trudno o pracę. Dopisałam informację o Mensie – mówi Milena. – Zatrudnił mnie właściciel pizzerii, który kiedyś studiował psychologię. Ale prawdę mówiąc, potwornie się stresował z powodu mojej obecności. Kiedyś dał mi za dużą wypłatę, a kiedy zwróciłam mu uwagę, już zupełnie się pogubił. Innym razem odwiózł mnie do domu, ale z nerwów pomylił drogę.

[srodtytul]Męski optymizm[/srodtytul]

Taka sytuacja zdarzała się zwłaszcza w początkach działalności polskiej Mensy: w trakcie testu niektórzy kandydaci wstawali i opuszczali z urażoną godnością salę. Albo oddawali test z rażąco niską liczbą poprawnych odpowiedzi.

Byli to zazwyczaj mężczyźni. Dzisiaj mniej jest takich wpadek, bo różnego typu testy na inteligencję są coraz bardziej popularne i można wcześniej skonfrontować wyobrażenia o sobie z rzeczywistością. Jeden fakt pozostaje niezmienny: kobiety znacznie realistyczniej oceniają swoje predyspozycje intelektualne. A także znacznie rzadziej idą zdawać testy – najwyraźniej mniej odczuwają potrzebę rywalizacji lub potwierdzenia swej inteligencji.

– Jeśli ktoś szuka w Mensie bratniej duszy, może się rozczarować. Jest nas cztery tysiące – wspólnym mianownikiem jest wysokie IQ, co oznacza pewien potencjał intelektualny. Niekoniecznie oznacza to interesujący charakter, wysoką moralność czy nawet erudycję – mówi mensanka, która kilkanaście lat należy do stowarzyszenia.

Testy na inteligencję używane przez polską Mensę są i skoncentrowane na inteligencji abstrakcyjnej – nie obejmują zupełnie inteligencji werbalnej. Być może to jeden z powodów, że w Mensie polskiej tak mało jest kobiet, które właśnie ją mają bardziej rozwiniętą.

– Brutalnie rzecz ujmując, mógłby je przejść niezwykle inteligentny analfabeta z dużą zdolnością do analizy problemów. Znacznie wszechstronniej inteligencję badają testy Wechslera. Bardziej skomplikowane testy są jednak dla nas po prostu za drogie, ciągle trzeba by je było opracowywać na nowo, by zapobiec możliwości wyuczenia się ich rozwiązania – mówi Hanna Napierała.

A na pewno dobór testów wpłynął na to, że najliczniej reprezentowaną grupą zawodową są informatycy, skupieni niekiedy tak bardzo na swej dziedzinie, że zwani są przez innych mensan cyborgami.

[srodtytul]Mensanka niesie kaganek[/srodtytul]

Brakuje już tylko sponsora, bo pomysł jest. Pełna entuzjazmu Danuta Żak dopracowała w myślach wszystkie szczegóły: gospodarzami lokalu byliby mensanie, ale przyjść mógłby każdy, kto chciałby posłuchać mądrych debat czy wykładów. Jeśli miałby jakiś problem, mógłby go przedstawić, a najtęższe umysły znalazłyby rozwiązanie. – Inteligencja dla dobra powszechnego – mówi pani Danuta, choć jej własna inteligencja powinna jej podpowiedzieć, że ten pomysł raczej nie spotkałby się z wdzięcznym przyjęciem osób wyposażonych w niższe IQ.

Już wcześniej przecież usiłowała pomóc intelektualnie społeczeństwu i niezbyt się to udało. – Zmusiłam znajomego lekarza, też mensanina, by poszedł ze mną do Urzędu Miasta Częstochowy. W życiu codziennym dostrzegałam wiele absurdów wynikających ze złej organizacji. Może po prostu trzeba podpowiedzieć, jak usprawnić na przykład funkcjonowanie transportu, bo nikt na to nie wpadł? – mówi Danuta Żak. – Przyjęto nas dziwnie.

Urzędniczki patrzyły na przepełnionych dobrą wolą gości podejrzliwie. Okazało się potem, że uznały, iż chcą oni przejąć stanowiska w urzędzie miasta.

Danuta Żak nie jest typową mensanką. Podobno trudno jest określić, co w tym gronie jest typowe, ale jedna cecha jest wspólna – do Mensy wstępuje się zazwyczaj bardzo wcześnie. Kiedy powstała polska Mensa, zgłaszały się osoby w wieku dojrzałym, ale teraz na testach pojawiają się zazwyczaj dwudziestokilkulatki.

– Pomyślałam: teraz albo nigdy. Nie pracowałam zawodowo, byłam kurą domową. Poczułam, że przyszedł czas na zmiany – mówi pani Danuta. Nowy start nastąpił po pięćdziesiątce. Przyjęcie do Mensy zapoczątkowało rewolucję w jej życiu. Dostała się na podyplomowe studia na krakowskiej ASP, choć do tej pory nie zajmowała się sztuką. Zaczęła pisać i publikować. – Kiedy dostałam się do Mensy, zwierzyłam się bliskiej koleżance. Powiedziała, że ona też by się dostała, ale jest zbyt zajęta, by zajmować się takimi niepoważnymi sprawami – mówi Żak.

[srodtytul]Test przyjaźni[/srodtytul]

Reakcja znajomych na wiadomość o tym, że zostało się przyjętym do Mensy, bywa swoistym testem przyjaźni. – Opowiedziałam przy piwie, że zdałam test Mensy, grupie znajomych. Byłam z nimi zakumplowana przez całe studia. Starałam się to zrobić od niechcenia, specjalnie tego nie akcentując, na zasadzie: wiecie, jest takie ciekawe stowarzyszenie, no i właśnie się do niego dostałam – opowiada Natalia M. – Koleżanka zareagowała źle. Zaczęła mnie unikać, no i znajomość się nagle skończyła.

Jeśli niekiedy trudno zaakceptować informację o czyimś wysokim IQ przyjaciołom, to tym bardziej zdarza się, że chłodno reagują na nią osoby obce. – Po raz pierwszy założyłam czarny znaczek ze srebrnym logo Mensy na egzamin podyplomowy. Profesor zainteresował się znaczkiem, spytał, co oznacza – mówi Nina Sosnowicz, specjalistka bankowości. – Kiedy mu wyjaśniłam, skomentował: ja też mam różne znaczki w domu.

Na pocieszenie może sobie za to przypomnieć, jak zachowała się jej szefowa, gdy wyznała jej – i tylko jej w całej firmie – że dostała się do Mensy. – Powiedziała: jakoś mnie to zupełnie nie dziwi. To było miłe.

Znacznie częstsze są jednak sytuacje, gdy mensanki wręcz ukrywają przed swoimi szefami wynik testu IQ. – Nigdy nie powiem swemu szefowi, że należę do Mensy. Nie mam wątpliwości, że czułby się poniżony. Czy podpowiada mi to moja inteligencja? Raczej intuicja, szósty zmysł – mówi Anna pracująca w jednym z wielkich towarzystw ubezpieczeniowych.

Korporacje często przy rekrutacji stosują testy, które badają inteligencję i umiejętność rozwiązywania problemów przez zatrudniane osoby. Nie oznacza to, że pracownicy chętnie pochwalą się członkostwem w Mensie, bo obawiają się, że może to zostać odebrane jako potencjalne zagrożenie czyjejś pozycji w wyścigu szczurów. Wysokim wynikiem testu IQ lubią się pochwalić uczniowie starający się o przyjęcie do elitarnego liceum. Później podchodzi się do tego bardziej powściągliwie.

– Zastanawiam się, czy pisać w swoim CV o członkostwie w Mensie. Jeszcze nie podjęłam decyzji. Zapewne wspomnę o tym, starając się o staż w zagranicznej kancelarii prawnej – mówi Natalia Zawadzka, studentka prawa. Na razie nie ma problemów, przyznając się do członkostwa w Mensie. – Może dlatego, że nie ma we mnie drapieżności, która by niepokoiła innych. Nie czują, że z nimi rywalizuję. Jestem taką drobną blondyneczką. Rezolutna dziewczynka, jak o mnie mówi mój chłopak.

[srodtytul]Brak instynktu zabójcy[/srodtytul]

Dziewczynka w okularkach z książką pod pachą. Taką zapamiętała się z dzieciństwa Natalia Zawadzka. Kiedy zaczęła czytać? – Miałam cztery lata. Jakoś sama się nauczyłam – mówi Natalia i takie wyznanie można usłyszeć od wielu mensanek.

Również w wieku czterech lat nauczyła się czytać Hanna Napierała. – Rodzice mieli już dość mojego bezustannego dopominania się, by mi poczytać. Rano, w południe i wieczorem. W końcu doprowadzony do rozpaczy tata powiedział, bym sama się nauczyła. I jakoś tak litery zaczęły mi się układać w całość.

Nie jest tak, że nagle, w wieku dorosłym, można odkryć ku zaskoczeniu swoim i otoczenia, że ma się bardzo wysoki iloraz IQ. Pewne schematy się powtarzają: dziecko w wieku przedszkolnym uczy się czytać, w szkole nauka przychodzi mu z łatwością. Tak dużą, że często zaczyna się nudzić. Nuda w szkole to problem przyszłych mensan – uczą się zbyt szybko jak na tempo szkolne. Czasem przylega do nich piętno kujona – rówieśnicy nie potrafią pojąć, że nie trzeba spędzić wiele godzin, by przygotować się do trudnej klasówki.

A jednak mensanie często nie robią później takiej kariery, jak należałoby oczekiwać. Nie ma wśród nich nadreprezentacji prezesów wielkich firm, przedsiębiorców czy ogólnie ludzi sukcesu. Za to sporo wśród nich bezrobotnych.

– Jest nawet opinia, że Mensa to klub nieudaczników. To duża przesada. Ale prawdą jest, że mensanie osiągają mniej, niż mogliby. Łatwość uczenia się często rozleniwia. Ludzie z bardzo wysokim IQ nie potrafią też wytrwać na jednej drodze. Nagle porzucają swoją dotychczasową działalność, zajmują się czymś innym. Potrafią niespodziewanie odnaleźć się w innym zawodzie, znaleźć nowe zainteresowania – mówi jedna z mensanek, która skończyła germanistykę, potem zrobiła doktorat i studia MBA, by pracować jako nauczycielka w liceum.

Na forum mensan trwają ożywione dyskusje, czy wysokie IQ pomaga w osiągnięciu sukcesu czy nie. Przeważa opinia, że nie jest to oczywiste.

– Jeśli patrzy się na sprawę z punktu widzenia kariery, to optymalne wydaje się IQ około 120. Sporo powyżej średniej, ale oczywiście za mało, by wejść do Mensy. Ludzie z takim IQ są pewni siebie, uważają się za inteligentnych i przygotowanych do wyzwań, a równocześnie nie mają takich wątpliwości jak mensanie. Słowem, mają ten instynkt zabójcy, który traci się wraz z jeszcze większym IQ – mówi mensanka, która długo nie mogła znaleźć pracy.

[srodtytul]Wątpliwy sukces[/srodtytul]

Natalia M., która poszła na test Mensy sfrustrowana zakwestionowaniem jej inteligencji przez potencjalnego pracodawcę, długo cieszyła się swym sukcesem.

– Znaczek Mensy wpięłam w podszewkę portfela, dodawał mi otuchy. Bardzo podkarmiłam swoje ego, to chyba próżność? – mówi Natalia, która prosi, by nie podawać jej nazwiska. Nie chce, by o jej członkostwie w Mensie dowiedział się jej chłopak.

A jednak w pewnym momencie ten sukces przestał jej sprawiać przyjemność, do czego mimowolnie sama się przyczyniłam. „O nie! Naprawdę? To straszne. A ja sama zawsze wszystkich przekonywałam, że to nieprawda” – napisała do mnie Natalia M., gdy dowiedziała się ode mnie, że Doda należy do Mensy.

Później dostałam kolejny e-mail: „Przynależność do Mensy powinna być przywilejem, a nie wstydem. A dla osób, które szanują swe dobre imię, wstydem jest mieć cokolwiek wspólnego z osobą taką jak Doda. Dlatego oddam legitymację Mensy”.

[ramka] [srodtytul]Od 148 IQ w górę [/srodtytul]

Mensa, największe i najbardziej znane stowarzyszenie skupiające ludzi o wysokim ilorazie inteligencji.

Jej członkowie podczas sesji testowej muszą osiągnąć wynik plasujący ich wśród 2 proc. populacji o najwyższym IQ. Oddziały Mensy istnieją w 40 krajach, skupiają około 100 tysięcy ludzi (w Polsce 4 tysiące).

Mensa nie wyraża opinii na tematy polityczne lub społeczne, nie podejmuje żadnych akcji ani nie angażuje się w działalność organizacji o charakterze ideologicznym, filozoficznym, politycznym i religijnym. Jej członkowie reprezentują różne poglądy i mają prawo do publicznego ich wyrażania, pod warunkiem że nie przypisują ich Mensie jako organizacji. Członkowie Mensy mogą w ramach stowarzyszenia tworzyć grupy członkowskie, tzw. SIG (Special Interest Groups), skupiające osoby o wspólnych zainteresowaniach, np. szachami, brydżem, tańcem itp.

Nazwa Mensa (łac. mensa – stół) nawiązuje do idei okrągłego stołu, przy którym nie ma miejsc bardziej lub mniej ważnych.

Aby zostać członkiem Mensy Polska, trzeba uzyskać wynik co najmniej 148 IQ w skali Cartela. Testy organizowane są kilka razy w roku w większych miastach Polski. Najbliższe sesje testowe odbędą się 10 października w Warszawie i 5 grudnia w Krakowie. Minimalny wiek uczestnika sesji – dziesięć lat. [/ramka]

Kiedy Natalia M. usłyszała, jak szef firmy, w której starała się o pracę, ironicznie wypowiada się o jej inteligencji, poczuła się fatalnie. – Powiedział coś w tym stylu, że zgrywam się na taką fenomenalną, a tymczasem moje zdolności intelektualne są kiepskie – mówi. Dość długo myślała o tym z przykrością, a nawet trochę w siebie zwątpiła. Dziś jednak, wspominając ten epizod, może się tylko uśmiechnąć. Zdopingował ją, by pokazała, co potrafi. I rzeczywiście pokazała.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Luna, Eurowizja i hejt. Nasz nowy narodowy sport
Plus Minus
Ubekistan III RP
Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności