Dobrze i mile wspominam prezesurę Wiesława Walendziaka, dobrą telewizję próbował robić Bronisław Wildstein. Gdyby zechciał wystartować w konkursie, miałby mój głos.
[b]To może trzeba było go bronić, gdy go odwoływali?[/b]
Rzeczywiście, broniłem go wówczas bardzo nieudolnie, bo nie poszedłem na posiedzenie rady nadzorczej, na którym został odwołany. Chciałem w ten sposób zerwać kworum, ale się nie udało.
[b]Pańskim faworytem jest Wildstein?[/b]
Podobało mi się to, co chciał zrobić, ale w telewizji opowiadano – być może, by przyprawić mu gębę – że nie był najlepszym organizatorem. Ale ja tego nie wiem.
[b]A jak pan ocenia telewizję Roberta Kwiatkowskiego?[/b]
Bardzo źle. To była telewizja dworska, skrajnie tendencyjna, z nieuczciwymi, niewiarygodnymi programami informacyjnymi, nierzetelną publicystyką. Natomiast muszę też przyznać, że przekonywano mnie, iż był on sprawnym menedżerem, na pewno dokonał największej restrukturyzacji i zwolnił najwięcej osób. Co nie zmienia mojej generalnie bardzo krytycznej oceny.
[b]No proszę, a teraz z ludźmi Kwiatkowskiego jest pan w radzie nadzorczej, w zarządzie. I co?[/b]
Bardzo wysoko sobie cenię współpracę z Małgorzatą Wiśniecką-Hińczą, znakomitą finansistką, która jest z nominacji lewicy. Doskonale mi się z nią współpracuje, tak samo jak z pozostałymi członkami rady rekomendowanymi przez pana Borysiuka: panią Misterską-Dragan, Bogusławem Piwowarem…
[b]…który był bliskim współpracownikiem Kwiatkowskiego.[/b]
No mój Boże, czy to go dyskwalifikuje?
[b]W pana oczach powinno. Wszak współtworzył – według pana – telewizję skrajnie nierzetelną, nieuczciwą, dworską. A teraz ma tworzyć wolną, uczciwą i niezależną?[/b]
Ludzie się zmieniają…
[b]I co, żałują za swoje grzechy? To ciekawe.[/b]
Panie redaktorze, ja nie kryję swoich prawicowych poglądów, ale dopuszczam, że ludzie o innych przekonaniach mogą ze mną współpracować w TVP. Czytałem o sobie, że jestem człowiekiem kompromisu, i to prawda. Myślę więc, że z panią Wiśnicką-Hińczą stworzymy dobry, tymczasowy zarząd.
[b]I nie boi się pan, że chłopaki Kwiatkowskiego zrobią z wami to samo co Farfał? Zanim się obudzicie, będzie koalicja SLD – PO w radzie, a pisowski prezes zostanie zawieszony.[/b]
(cisza) Ma pan rację, że mam traumę po puczu Farfała, ale cóż mogliśmy w tej sytuacji zrobić, przy tym układzie sił? Staram się mieć zaufanie do kolegów z rady, ale żadnej sytuacji wykluczyć nie można. Nie wiem, co się stanie za pół roku, za rok…
[b]To po co ta kompromitacja? Po co obciachowe koalicje z SLD?[/b]
(bardzo długa cisza) Mogę tylko powtórzyć, że na razie rada nadzorcza nie zrobiła niczego, czego musiałbym się przed panem wstydzić.
[b]Farfała też się pan długo nie wstydził.[/b]
Bo wtedy nie było powodów, ale też nigdy nie piałem peanów na jego cześć.
[b]A tak po ludzku, nie wstyd panu koalicji z ludźmi Kwiatkowskiego i Czarzastego, których nazywaliście grupą trzymającą władzę?[/b]
Po owocach nas poznacie. Ja znam tę firmę, byłem w niej trzy lata, nie idę w ciemno, ale do przyjaciół. Znam dyrektorów pionów, szefów techniki, oddziałów regionalnych. Oprę swoją prezesurę na ludziach z telewizji. Nie przyjdę tam z desantem swoich, którzy wymiotą wszystkich, byle obsadzić kolegów.
[b]I tak bierze pan udział w kolejnym skoku polityków na media publiczne.[/b]
Ja nie jestem politykiem.
[b]Tylko narzędziem w ich rękach.[/b]
Jeszcze wszyscy będą mieli ze mną problem. I pan się przekona. Jeśli ktoś myśli, że można mną sterować, to się myli i boleśnie się rozczaruje.
[b]Jest pan najwybitniejszym w Polsce specem od telewizji.[/b]
Eee, nie… (śmiech)
[b]Jakże to?! Szef rady nadzorczej, pełniący obowiązki prezesa. Musi być pan wybitnym fachowcem, prawda?[/b]
Znam wielu lepszych, naprawdę.
[b]To dlaczego nie oni są w radzie nadzorczej, tylko pan?[/b]
Widocznie nie chcieli. Wie pan, szef rady nadzorczej to tylko szef rady – wymienił pan prezesów, ale pamięta pan, kto był wtedy szefem rady?
[b]Nie.[/b]
No widzi pan. Mnie tym razem zgłosił Witold Kołodziejski i proszę jego pytać, czym się kierował.
[b]Logiką zawłaszczania telewizji: pół na pół dla PiS i SLD.[/b]
Jeśli legalnie wybrana rada nadzorcza zawłaszcza telewizję, to robiły to wszystkie dotychczasowe rady.
[b]Wie pan dobrze, że chodzi o wpływ polityków na telewizję.[/b]
Wszystkie dotychczasowe rady nadzorcze były z klucza politycznego, nie ma innego mechanizmu ich wyłaniania niż przez Krajową Radę, która z kolei jest wybierana przez polityków.
[b]Za dwa, trzy miesiące odejdzie pan.[/b]
I będę szefem rady nadzorczej. Postaram się, by nowy zarząd TVP zachował więź z nami, by nie dochodziło do konfliktów. Kodeks spółek handlowych zabrania ręcznego sterowania, ale będę zabiegał, by zarząd nie wyrwał się nam zupełnie spod kontroli.
[b]A jak pan w ogóle trafił do telewizji?[/b]
Wejście do rady nadzorczej zaproponowała mi w 2007 roku ówczesna szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Elżbieta Kruk, z którą mieliśmy wspólnych znajomych, historyków. Bo ja co prawda jestem z wykształcenia inżynierem, ale moje hobby to historia. Myślę nawet, że jestem jednym z najlepszych historyków wśród inżynierów i jednym z najlepszych inżynierów wśród historyków. W każdym razie z Elą Kruk przyjaźnimy się od dawna.
[b]I to zdecydowało?[/b]
Nie wiem, może potrzebny był ktoś z prowincji?
[b]To jak dobieranie gierkowskiego Sejmu: górnik, prządka, nauczyciel…[/b]
Myślę, że pani Kruk obserwowała z Krajowej Rady sukcesy mojego małego, regionalnego radia, wiedziała, że mam uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych i dlatego złożyła mi propozycję.
[b]Jak to wyglądało?[/b]
Zadzwoniła i spytała, czy chcę być członkiem rady i żebym się szybko decydował. Zdecydowałem się i już.
[b]Żadnej rozmowy?[/b]
Spotkaliśmy się już po moim powołaniu, ale żadnych poleceń czy instruktaży nigdy nie odebrałem.
[b]Po co to panu właściwie było?[/b]
Sam się nad tym zastanawiam. Reinholda Meissnera spytano, dlaczego chodzi po górach. Bo są – odpowiedział. Więc dlaczego się zgodziłem? Bo była propozycja.
[b]I każdą by pan przyjął?[/b]
Takiej, która uwłaczałaby mojej godności, na pewno nie.
[b]Więc musi być inny powód, dla którego poszedł pan do telewizji. Władza?[/b]
Nie chcę jej. Z zarządu TVP odejdę najpóźniej po trzech miesiącach, a może wcześniej, jeśli uda się rozstrzygnąć konkurs na prezesa telewizji. Jak pan wie, kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy, nie przyjąłem pana w swoim gabinecie…
[b]To prawda, ma pan predylekcję do parkingów. Najpierw przed telewizją miał pan konferencję prasową, ze mną umówił się pan na parkingu, a rozmawialiśmy w prywatnym mieszkaniu.[/b]
Długo musiałem czekać, choć od początku wiedziałem, że jestem legalnie wybranym prezesem. Okazuje się, że KRS wyrósł na poważnego gracza medialnego (śmiech)…
[b]Dlaczego Piotr Farfał tak długo opuszczał swój gabinet?[/b]
Postępował zgodnie z zasadą, że władzy raz zdobytej nigdy nie odda. Bez wątpienia można też powiedzieć, że wielokrotnie koło ratunkowe rzucał mu minister Grad. Farfał byłby odwołany już 3 lipca, gdyby nie błyskawiczna reakcja ministra i zakończenie działalności starej rady nadzorczej, która właśnie zawiesiła Farfała.
[b]Skoro wszyscy wiedzieli, że pan obejmie rządy w TVP, to o co był ten spór, o te kilka dni?[/b]
Nie potrafię tego wyjaśnić. Z tego, co wiem, prezes Farfał przez te dni nie podpisywał żadnych istotnych umów z kontrahentami, co mnie nie dziwi, bo żaden poważny kontrahent nie podpisałby z nim w tej sytuacji umowy.
[b]To skoro nie o jakieś tajemnicze deale, to o co chodzi?[/b]
O interes własny Piotra Farfała. On już za daleko zaszedł, by tak od razu ustąpić. To bardzo ambitny młody człowiek.
[b]I tak się tym przejął minister Grad?! Bo lubią się tak bardzo, mają się ku sobie?[/b]
Myślę, że nie chodzi tu o sympatię. Widocznie minister uznał, że słaby, poobijany, przegrany Piotr Farfał będzie bardziej spolegliwy.
[b]Już Palikot mówił, że Farfał jest dla PO wygodniejszy.[/b]
Sądzę, że mógł złożyć im taką ofertę. Przecież wielokrotnie deklarował, że chętnie jeszcze porządzi telewizją i wtedy zadba o obiektywizm w kampanii prezydenckiej.
[b]W zachowywaniu obiektywizmu ma kolosalne doświadczenie.[/b]
W kampanii do Parlamentu Europejskiego stworzył formułę TVP Libertas. By dobrze to kontrolować w regionach, powyrzucał wszystkich, poza Łodzią, dyrektorów regionalnych.
[b]A jak pan w ogóle ocenia prezesurę Farfała?[/b]
Źle. Rozjechał ośrodki regionalne, o kampanii do wyborów europejskich już mówiłem – była nieobiektywna i lansowano Libertas. Forsowana wbrew radzie nadzorczej restrukturyzacja TVP była błędem i spowodowała tylko konflikt ze związkami zawodowymi. Podobną porażką było wrzucenie wszystkich kanałów tematycznych do jednego worka.
[b]To miażdżąca ocena.[/b]
No tak, ale koń jaki jest, każdy widzi.
[b]Ale ktoś go do telewizji wpuścił.[/b]
O nie, bardzo przepraszam, ale ja zostałem członkiem poprzedniej rady nadzorczej w styczniu 2007 roku i Piotr Farfał już wtedy był jednym z pięciu członków zarządu. Mam ten luksus, że nie muszę za niego przepraszać.
[b]Miał pan wiele okazji, by wyrazić wobec niego krytycyzm, ale jakoś pan milczał.[/b]
Bo pan Farfał nie jest moim osobistym wrogiem. W pięcioosobowym zarządzie miał bardzo niewielkie kompetencje, odpowiadał za sprawy gospodarcze i robił to dobrze. Był sprawnym, dobrym administratorem i nie było podstaw do krytyki.
[b]I nagle ten sprawny, dobry administrator okazuje się tak złym prezesem?[/b]
Może sytuacja go przerosła? Ja tak to sobie tłumaczę.
[b]A może tu decyduje polityka? Kiedy Farfał był z PiS, był „sprawnym, dobrym administratorem”, a teraz jest żałosnym prezesem?[/b]
Polityka nie ma tu nic do gadania. Wymieniłem konkretne przykłady bardzo złych decyzji Farfała i mógłbym tę listę ciągnąć.
[b]Farfał zasługuje na krytykę, ale nie byłby pan do niej skory, gdyby ciągle grał z PiS.[/b]
Do 19 grudnia zeszłego roku, kiedy to pan Farfał przejął władzę w TVP, nie miałem podstaw, by go krytykować, bo swoje obowiązki wypełniał poprawnie.
[b]A potem, kiedy Farfał was ograł, znalazł pan podstawy.[/b]
Zacząłem oceniać go krytycznie.
[b]Bo przez niego PiS stracił wpływ na telewizję.[/b]
(milczenie) To przypadkowa zbieżność. Farfał wcześniej miał bardzo małe pole do popełniania błędów.
[b]Z kim konsultuje pan kandydatury do posad w TVP?[/b]
Rozmawiam z różnymi ludźmi, głównie z telewizji.
[b]Pytam o polityków. Spotykał się pan z Jarosławem Kaczyńskim?[/b]
Ostatni raz rozmawiałem z nim w 1994 roku, kiedy był gościem Radia Leliwa.
[b]A z Adamem Lipińskim?[/b]
Raz z nim rozmawiałem, latem tego roku.
[b]Podkreśla pan, że nie jest członkiem żadnej partii.[/b]
Bo nie jestem. Media piszą, że sympatyzuję z PiS, ale mam też przyjaciół w innych partiach. W moim radiu byliśmy otwarci na wszystkich i nigdy nie wpływałem na to, by kogoś do studia zapraszać lub nie, choć nie ukrywam swoich mocno prawicowych poglądów.
[b]Jak mocno?[/b]
Jestem obyczajowym konserwatystą.
[b]„Poczciwina z Tarnobrzega” – tak o panu mówią.[/b]
Tak słyszałem. Przeczytałem też o sobie, że jestem niezaradny życiowo. Hm, sroce spod ogona nie wypadłem i coś tam mi się udało w życiu osiągnąć.
[b]Nie przeczę, ale na tym stanowisku zamiast poczciwiny przydałby się chyba jakiś fighter[/b].
To powiem tak: ja sobie to stanowisko wywalczyłem sam! Zaczęło się od tego, że dziennikarze mieli do mnie, jako do członka starej rady, telefon, więc wypowiadałem się na temat telewizji. Zaangażowałem się, wziąłem sprawy w swoje ręce i skrzyknąłem radę, jeździłem do Krakowa, do prof. Nowińskiej, byśmy mogli zacząć działać. I się udało, rada się ukonstytuowała, co potwierdził KRS. Właśnie dlatego teraz mogę siedzieć na Woronicza, że wtedy nie zabrakło mi woli walki.
[b]Chce mnie pan przekonać, że jednak jest fighterem?[/b]
Chcę pana przekonać, że byłem ojcem chrzestnym tej rady i przyznaję, że chciałem być jej przewodniczącym, bo przyczyniłem się do tego, że Farfał nas nie wykiwał.
[b]Jest pan zamożnym człowiekiem?[/b]
Nie, na lokalnym radiu można zarobić tylko wtedy, gdy się je sprzedaje. Ja zresztą miałem takie propozycje co kwartał.
[b]To dlaczego pan nie skorzystał?[/b]
To moje dziecko, sam wymyśliłem jego nazwę, dlatego nie przeżyłbym, gdyby Radio Leliwa zmieniło nazwę na Eska! Musiałbym wyprowadzić się z Tarnobrzega! Pan sprzedałby dziecko?
[b]Jeśli tak niepodobne do mnie jak radio, to kto wie? Pan ma też inne dzieci.[/b]
Dwie córki, teraz są współwłaścicielkami radia, bo przepisałem na nie udziały. Tak czy owak to by się stało, a moje przejście do zarządu telewizji tylko to przyspieszyło.
[b]Przyjmą pana z powrotem do pracy, gdy wyleci pan z Woronicza?[/b]
Wtedy się zastanowię nad swoją przyszłością.