Reklama

Magdalena Piekorz i Marek Ławrynowicz polecają

Publikacja: 16.07.2010 17:13

Red

[b]Marek Ławrynowicz[/b]:

Tytuł jest nieco mylący: „Kawa u Doroty” – to może oznaczać wszystko. Na okładce wydanej przez Czytelnika książki – sylwetka dziewczyny we wdzięcznej, jak mi się zdaje, erotycznej pozie. To też nie jest jasny sygnał. Więcej mówi nazwisko autora. Wojciech Chmielewski, autor chyba już średniego pokolenia, wydał dwa tomy opowiadań „Biały bokser” i „Brzytwa”. Oba zauważone i nominowane do ważnych nagród literackich. Teraz doczekaliśmy się pierwszej w dorobku autora powieści. Chmielewski pisze językiem na pozór prostym, konkretnym, bez „zakręcanych zdań”. Za to wnikliwie i o rzeczach ważnych. „Kawa u Doroty” wiele mówi o sztuce i losie artysty, a także o „pokoleniu stanu wojennego”. Ich doświadczenie powinno być w zasadzie radosne, bo wchodzili w dorosłość w momencie zwycięstwa. Ale zwycięstwo było chyba pyrrusowe, bo w prozie Chmielewskiego i jego rówieśników znajdziemy więcej rozpaczy niż entuzjazmu. Znajdziemy też poszukiwanie wartości, a to znaczy, że my starsi zgubiliśmy je gdzieś po drodze.

[i]Pisarz i scenarzysta, opublikował m.in. powieści „Diabeł na dzwonnicy”, „Pogoda dla wszystkich”.[/i]

[b]Magdalena Piekorz[/b]:

Płytę z filmem „Tony Takitani” Juna Ichikawy kupiłam niedawno, trochę przez przypadek, jako bonus w Empiku. I odkryłam dzieło niezwykłe, nakręcone według prozy Murakamiego. Ichikawa opowiada historię człowieka od dzieciństwa skazanego na inność. Jego matka zmarła przy porodzie, ojciec miał przyjaciela Amerykanina i nadał synowi imię Tony. A że działo się to w czasie okupacji amerykańskiej, chłopak był odrzucany przez rówieśników. Jako czterdziestolatek spotkał kobietę swojego życia. Pobrali się, ale jego żona jest zakupoholiczką. To jej sposób na wypełnienie duchowej pustki, której nawet mąż nie jest w stanie wypełnić. „Tony Takitani” staje się przejmującą opowieścią o spotkaniu dwóch samotności. Samotność wylewa się tu z każdego kadru, niemal fizycznie boli.

Reklama
Reklama

Przedziwny film, z niecodzienną narracją, z minimalistyczną scenografią i kolorem, z piękną muzyką Ryuichuego Sakamoto (autora ścieżki dźwiękowej „Wysokich obcasów” Almodóvara). Wymaga uwagi i skupienia, ale potem bardzo głęboko zapada w pamięć. Odkąd go obejrzałam, nie mogę przestać o nim myśleć.

[i]Reżyser i scenarzystka, zrealizowała m.in. nagrodzone Złotymi Lwami „Pręgi” i „Senność”.[/i]

[b]Marek Ławrynowicz[/b]:

Tytuł jest nieco mylący: „Kawa u Doroty” – to może oznaczać wszystko. Na okładce wydanej przez Czytelnika książki – sylwetka dziewczyny we wdzięcznej, jak mi się zdaje, erotycznej pozie. To też nie jest jasny sygnał. Więcej mówi nazwisko autora. Wojciech Chmielewski, autor chyba już średniego pokolenia, wydał dwa tomy opowiadań „Biały bokser” i „Brzytwa”. Oba zauważone i nominowane do ważnych nagród literackich. Teraz doczekaliśmy się pierwszej w dorobku autora powieści. Chmielewski pisze językiem na pozór prostym, konkretnym, bez „zakręcanych zdań”. Za to wnikliwie i o rzeczach ważnych. „Kawa u Doroty” wiele mówi o sztuce i losie artysty, a także o „pokoleniu stanu wojennego”. Ich doświadczenie powinno być w zasadzie radosne, bo wchodzili w dorosłość w momencie zwycięstwa. Ale zwycięstwo było chyba pyrrusowe, bo w prozie Chmielewskiego i jego rówieśników znajdziemy więcej rozpaczy niż entuzjazmu. Znajdziemy też poszukiwanie wartości, a to znaczy, że my starsi zgubiliśmy je gdzieś po drodze.

Reklama
Plus Minus
„Posłuchaj Plus Minus”: Czy inteligencja jest tylko za Platformą
Plus Minus
Odwaga pojednania. Nieznany głos abp. Kominka
Plus Minus
„Kubek na tsunami”: Żywotna żałoba przegadana ze sztuczną inteligencją
Plus Minus
„Kaku: Ancient Seal”: Zręczny bohater
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Plus Minus
„Konflikt”: Wojna na poważnie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama