Przypadek Snerga

Nie ma co ukrywać, „Jednolita teoria czasoprzestrzeni” Adama Wiśniewskiego-Snerga należy do tych książek na mojej półce, po które sięgam bodaj najrzadziej.

Publikacja: 20.08.2010 11:51

Gdyby nie konieczność odkurzenia od czasu do czasu, pewnie w ogóle nie wziąłbym jej od piętnastu lat do ręki. A gdyby nie nazwisko autora, jednego z bohaterów i mistrzów mej pisarskiej młodości, dawno użyźniłbym nią jakiś skup makulatury; i tak nie rozumiem z tego ani słowa. No, i gdyby nie okoliczności, w jakich mnie tym dziełem obdarowano.

Po samobójczej śmierci Snerga znaleziono w jego piwnicy prawie cały nakład i jeden z przyjaciół rozdawał te egzemplarze, by ocalić je przed przemiałem. Sądzę, że kierował nim ten sam zabobonny lęk, który i mnie nie pozwala „Jednolitej teorii…” nie tylko wyrzucić, ale nawet wynieść na strych. Lęk wywołany świadomością, że to właśnie ta niepozorna książeczka, ozdobiona jakimś fizycznym wykresem kojarzącym mi się nieodparcie z podstawką do jajek na miękko, zabiła faceta, którego kiedyś wszyscy podziwialiśmy, któremu zazdrościliśmy i z którym bez powodzenia usiłowaliśmy się zaprzyjaźnić.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Polska jest na celowniku Rosji. Jaka polityka wobec Ukrainy byłaby najlepsza?
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama