"W tej opowieści nie ma i nie będzie początku, choć koniec obserwujemy na żywo. W tych właśnie dniach spora i ważna dla życia publicznego kraju grupa młodych (jak na świat polityki) ludzi, związanych przez ostatnie lata z prezydentem Lechem Kaczyńskim, opuszcza w atmosferze ostrego konfliktu partię jego brata bliźniaka – Prawo i Sprawiedliwość". Michał Karnowski w tekście [b][link=http://www.rp.pl/artykul/61991,569798-Kiedy-Leszek-umarl.html" "target=_blank]Kiedy Leszek umarł[/link][/b] rozważa konsekwencje rozbratu jaki wzięli tzw. muzealnicy z Jarosławem Kaczyńskim.
"Odchodząc, próbują zabrać ze sobą choć część tego, co nazywają dziedzictwem zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej prezydenta. A więc wrażliwość społeczną, państwowy instynkt, jasną wizję polityki wschodniej, w której Polska jest liderem regionu i z tego buduje swoją siłę. Dla obu stron to trudny i ważny spór, zarówno pod względem emocjonalnym (rozmawiając z nimi, u każdego widziałem prawdziwe wzruszenia), jak i politycznym, bo pamięć o śp. Lechu Kaczyńskim jest, brutalnie mówiąc, cennym zasobem politycznym, dającym się wprost przełożyć na poparcie w wyborach. To brzydko brzmi, ale taka jest polityka – wszystko, łącznie z przyjaźniami i śmiercią, jest przeliczalne, wszystko ma konkretną, wymierzalną wartość. Publiczne stwierdzenie, że przy kimś jest dorobek byłego prezydenta – także. Dlatego też ten rozwód jest tak brutalny".
Rozważania Karnowskiego prowadzą go do wniosku, że "gdyby prezydent żył, nie pozwoliłby wprawdzie Jarosławowi wypchnąć "muzealników" z partii, ale też postawiłby weto wobec krytycznych wypowiedzi pod adresem brata".
______
Forsa Jest Najważniejsza - tak nazwę nowego ugrupowania przedrzeźnia poseł PiS Marek Suski, którego odpytuje Robert Mazurek. Na pytanie czy rzeczywiście uważa, że poszło o pieniądze, odpowiada:"Ton nadają jej eurodeputowani, którzy podpisali pewne zobowiązania wobec PiS, czyli partii, która wysunęła ich na eksponowane i bardzo dobrze płatne stanowiska. Oni postanowili tych honorowych zobowiązań nie wypełniać. Przyczyny ich rozstania z PiS są oczywiste. Nie ma tu żadnego innego powodu, który uzasadniałby rozstanie. Bo jakie to powody rozstania z partią, którą przez tyle lat uważało się za najlepszą dla Polski, podawał Adam Bielan? „Odchodzę, bo już nie jestem piarowcem prezesa, bo nie ma mnie w Komitecie Politycznym?” I z tego powodu obraża się na partię i na program? Żadnych innych powodów się nie podaje".