Czy poezja ocala?

Publikacja: 31.12.2010 00:01

Poeta, wydawca, ekspert rynku mediów. Redaktor naczelny kwartalnika „Arka” i dziennika „Czas Krakows

Poeta, wydawca, ekspert rynku mediów. Redaktor naczelny kwartalnika „Arka” i dziennika „Czas Krakowski”. W 1983 r. otrzymał Nagrodę Fundacji Kościelskich. Do 1990 r. wydawał poza obiegiem oficjalnym. Ostatnio ukazał się jego nowy zbiór wierszy pt. „Cień”

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

* * *

Snem zszyty świat pod światła stopą

Żerują śniegu smagłe wieże

Nikt czule patrzy z mdłych neonów

Choć obok stoi Bóg. Ja wierzę

Że odszedł Bóg? Wierzę mu?

I porównuję śmierć do słowa

W ręku ojcowskim rośnie nóż

Zabij by wierzyć wciąż od nowa

Choć stoję tu Bóg mi nie wierzy

Odłamkiem ciszy mnie zastąpi

Smukłych kościołów pochód śnieży

Sadzą zwiniętych w krwi chorągwi

Wciąż rośnie świat choć mniejszy jest od kropki

Więc nie wie co w ostatnim zdaniu mi powiedział

Tkwi los i Bóg w prowincji szeleszczącej mowy

Lśni w oku kosmos a na powiece miedziak

Ile razy zabierałem się do czernienia papieru, a nawet ile razy otwierałem książkę z czyimiś wierszami, uderzało mnie bezlitośnie to pytanie zadane przez Miłosza tuż po wojnie, ponad 60 lat temu:

Czym jest poezja, która nie ocala narodów ani ludzi?

Czułem, że jestem zobowiązany do odpowiedzi bez względu na to, po której stronie wiersza znajdował się akurat mój świat. Czy byłem czytelnikiem, czy autorem. Dawniej, kiedy byłem młody, odpowiadałem sobie na to pytanie drogą dedukcji opartej na dalszych wersach Miłosza – skoro wiersz nie jest kłamstwem, piosenką pijaków ani czytanką z panieńskiego pokoju, to tym samym zachowuje swoją moc i posłannictwo. Ale że młodzi ludzie są nie tylko niecierpliwi, niezbyt dociekliwi, a w dodatku wydaje się im, że będą żyli wiecznie, pozostawiałem sprawę pełnej, twardej odpowiedzi w okolicach niedookreślonych, pozbawionych mapy i legendy, przeznaczonych do późniejszych eksploracji. Chociaż przyznaję, wtedy, 30 lat temu, raczej wątpiłem, niż wierzyłem w siłę poezji, a jeśli nawet czasem zmieniałem zdanie, to nie miałem odwagi powiedzieć tego wprost.

?

A dzisiaj? Czy dawny problem, jak odpowiedzieć na pytanie Miłosza, nie zmienił się w hamletyczną kwestię, czy w ogóle można zadać takie pytanie? Czy wolno pytać otwarcie o istotę człowieczeństwa, sens kultury, używając słów ostatecznych w kontekście zepchniętej na margines poezji? I czy poeci chcą podjąć ryzyko, by – już nie ludzkości – ale samym sobie zadawać takie pytania? Czy nie obawiają się, że w odpowiedzi nawet w gronie własnej samotności usłyszą jedynie pełen politowania śmiech? Czy wobec tego nie nabrali do uprawianej przez siebie sztuki niebezpiecznego dystansu opartego na rezygnacji i miękkim zrozumieniu dla tzw. nieuchronnych zmian we współczesnym świecie?

Zapewne nieprzypadkowo na początku pewnej pięknej Księgi słowo zostało postawione przed światłem, przed światem i przed człowiekiem. I nawet ci, którzy odrzucają wiarę w ponadliteracką wartość i znaczenie tego arcydzieła, muszą się zgodzić, że w planie ludzkim stwórcą człowieka jest język. Co więcej, ten twórczy akt nie jest jednorazowy i zagubiony w historii – narodziny w języku powtarzają się nieustannie, jak noc i dzień, do końca naszego bytowania.

Pozostając w sferze chrześcijańskiej symboliki, można powiedzieć, że tak jak chrześcijaństwo buduje sens na przemianie słowa w ciało, tak dla kultury sens tworzy się, gdy ciało staje się słowem. Słowo jednak może być fundamentem początku człowieczeństwa i wypełniać jego treść tylko wtedy, gdy ożywia je wolny duch, gdy jest czyste i pełne.A co się dzieje, gdy język podlega nieubłaganej degradacji, gdy zanika kod kulturowy czyniący z niego klucz do odróżniania piękna i brzydoty, dobra i zła, do odnajdowania i potwierdzania tożsamości. Co się dzieje, gdy animatorzy życia publicznego infekują go przemocą i fałszem. Co się dzieje, gdy rodzimy się codziennie w mowie coraz bardziej prymitywnej, zimnej, stłamszonej, bojącej się własnych możliwości, nastawionej na skrót, nie na opis, na sygnał, nie na objaśnienie, na okrzyk zamiast refleksji, gest i monosylabę zamiast opowiadania, równoważnik zdania zamiast historii. Co się dzieje, gdy język odzierany jest z pamięci, zasad i słów, które stanowią o jakości naszego człowieczeństwa, subtelności porozumienia z drugim człowiekiem, które wreszcie pozwalają na poszukiwanie Boga?W takich okolicznościach mimo natłoku słów może ogarnąć nas niewysłowiona nicość. Nicość języka pozbawionego ducha. A nicość nie musi wkładać bagnetów, może skradać się na łapkach kota wewnątrz każdego okaleczonego lub umarłego słowa.Jeśli więc zakładamy, że żywy język stwarza człowieka, lepi go z gliny swojej pamięci, to nie ulega wątpliwości, że liturgią, według której celebruje się człowiecza msza, jest poezja. I tylko ona może dotknąć nas skrzydłem iluminacji.Cytuję za Theodore Adorno: „O tym, czy świat zaśpiewa, decyduje to, czy poeta potrafi utrafić w sedno, w zawartą w języku ciemność – w to, co zarazem istnieje samo w sobie. Język jest nie nośnikiem, lecz środkiem wyrazu poezji. Treść bowiem dociera do nas nie w sugerowanych przez język obrazach, lecz w samym języku i wytworach jemu tylko właściwych”.Język ze swoimi zasobami leksykalnymi, pozasłownikową pamięcią, regułami gramatycznymi, ze swoim akcentem, intonacją i melodią współpracuje z poetą w tworzeniu czegoś, co inaczej nie powstanie: w tworzeniu ducha języka, bez którego nie zbliżylibyśmy się nigdy do tajemnicy świata, do prześwietlenia wieków, obcowania z wszystkim, co kiedykolwiek było i w jakimś sensie z tym, co kiedykolwiek będzie.Język poetycki pozwala nam bowiem przekroczyć to, co nieprzekraczalne, ramy naszego przesiąkniętego śmiercią życia.Cóż byłoby warte nasze życie uwięzione tylko w jednym czasie? Czy byłby nam potrzebny język zagłębiony tylko w swoją epokę i ograniczony zmysłami jednego ja? Zanurzenie się w sięgającej tysiącleci pamięci języka i w kosmos poezji przenikającej tajemnicę istnienia wszystkich pokoleń pozwala nam wznieść się ponad jednostkowy wymiar poznania i ponad kleszcze czasu.

?Powtórzę więc: czy poezja ocala narody i ludzi?I odpowiem bez zbędnych metafor – poezja jest jedynym medium zdolnym do budowy i zachowania ducha języka, chroni język przed skarleniem, a tym samym ocala przed małością tych, których współtworzy – jednostki i wspólnoty. Josif Brodski powiedział: „Człowiek jest tym, co czyta”. I w innym miejscu: „Nieczytanie wierszy sprawia, że społeczeństwo osuwa się na taki poziom wysłowienia, na którym staje się łatwym łupem demagoga lub tyrana”.Z ostrożności dodam, że to, co powiedziałem, traktuję nie jako mistyczne wyznanie, ale jako pragmatyczne wskazanie. Nie sugeruję, że poezja może być akuszerką lepszego losu. Twierdzę, że jest akuszerką lepszego i niepodległego przeżycia nawet najbardziej tragicznego losu.I na koniec znowu Miłosz:

Już rok odnowień pianę na piaskach rozbijaPragnienie, sen i miłość odtąd nic nie waży,Lekkie ręce, z chmur lekkich altana i schronLekkie białe kamienie górzystych cmentarzy,I wiatr, swobodny wiatr z dalekich stron

Ten trzynastozgłoskowiec jak każda wielka poezja wytwarza wokół siebie tajemnicze światło znaczeń. To światło, bez względu na złudne przemiany czasu, blichtr handlowo-marketingowej wolności i nieustanne przepoczwarzanie się zła jest emanacją przestrzeni dzieł wiecznych. Możemy wejść w tę przestrzeń obrońców królestwa bez kresu i niestrudzenie odbudowywać i umacniać w sobie delikatne instrumenty nieogarnionego i nieśmiertelnego rozumienia świata. Wymienię kilku dostojnych szamanów, którzy znali sekret zaklinania słów, obecnych dyskretnie wśród nas: Homera, Świętego Pawła, Jana Kochanowskiego, Adama Mickiewicza, Osipa Mandelsztama, Paula Celana, Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta, Josifa Brodskiego. Bezpiecznie jest być razem z nimi w tajemnym sprzysiężeniu sonetu i heksametru, bo tylko wtedy nasze bycie obdarzone jest wysokim głosem ducha, którego nikt nie jest w stanie ani uciszyć, ani nam odebrać. ?

Tekst wystąpienia wygłoszonego 16 grudnia podczas wręczania nagrody im. Andrzeja Kijowskiego za tom poezji „Cantus”.

Snem zszyty świat pod światła stopą

Żerują śniegu smagłe wieże

Pozostało 99% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą